UWAGA!

Fascynuje mnie każdy materiał (Zawody znane i nieznane, odc. 60)

 Elbląg, Anna Szewczyk- Ciesielska
Anna Szewczyk- Ciesielska (fot. Anna Dembińska)

Na początku było projektowanie wnętrz. Z czasem okazało się, że to nie to, co chciałaby w życiu robić. Pięć lat temu splot okoliczności sprawił, że trafiła do pracowni jubilerskiej w Elblągu, gdzie projektuje i wykonuje biżuterię. O tym, dlaczego trzeba się wsłuchiwać w oczekiwania innych, co można zrobić z nasion baobabu czy ze szklanego, sztucznego oka i dlaczego ważna jest cierpliwość opowiada Anna Szewczyk – Ciesielska, projektantka biżuterii.

- Jak zostaje się projektantką biżuterii? I jakie cechy, oprócz chęci do pracy, mogą się w tym zawodzie przydać?
       - Anna Szewczyk – Ciesielska: Z wykształcenia jestem artystą- plastykiem, specjalizację zrobiłam z grafiki warsztatowej. A jak stałam się projektantką biżuterii? Nie miałam żadnych podstaw warsztatowych, jedynie dużo pomysłów i szkicownik z rysunkami. Trafiłam do fajnej pracowni, właściciel mi zaufał, spodobały mu się moje projekty, zostałam przyjęta i zaczęłam się uczyć. Myślę, że jak w każdym zawodzie kreatywnym ważne są wyobraźnia i trochę więcej wrażliwości, tak jak w malarstwie czy w rzeźbie, trzeba nieco więcej widzieć, inaczej. Biżuteria wymaga również cierpliwości, bardzo dużo cierpliwości. Pracujemy przy biurku i jeśli robimy jakieś drobiazgi, to często korzystamy z lupy, oglądamy je pod mikroskopem. Taka pracę trzeba lubić, ona nie może męczyć.
      
       - Skąd czerpiesz pomysły? Gdzie szukasz inspiracji? Czy zdarzyło Ci się, że jakiś projekt Ci się przyśnił?

       - Nie, ale mam taki zeszycik, który jest zawsze obok mnie i czasami, kiedy wieczorem "męczy" mnie natchnienie, rysuję. To jest to, co robię dla siebie, są tam również projekty na konkursy branżowe, dla projektantów biżuterii artystycznej, w których startuję. To raczej obiekty galeryjne niż biżuteria do noszenia. Druga sprawa to to, co robimy w pracowni. Wykonujemy tu projekty pod konkretne zamówienie, czyli jest to sytuacja, w której przychodzi do nas klient z konkretnym pomysłem, a my pomagamy go zmaterializować. Wtedy muszę się wsłuchać w oczekiwania klienta i dopasować do niego, moja wizja w tym momencie jest drugorzędna. Ponadto robimy również kolekcje biżuterii, musimy tak je wymyślić i zaprojektować, żeby spodobały się szerszej grupie odbiorców. To moja praca, która sprawia mi ogromną frajdę, to moja pasja, ale tutaj jestem przede wszystkim dla klienta.
      
       - A propos projektów na zamówienie: wiem, że tworzycie coraz więcej dla mężczyzn. Co wybierają panowie? Czy dominuje tu jakiś konkretny motyw?
       - Zwykle są to bransolety oraz spinki mankietowe, ale coraz więcej robimy również prezentów jubilerskich, firmowych. Mężczyźni zaczynają inwestować w przedmioty użytkowe, które podkreślają status, czyli na przykład spersonalizowane pendrive'y, wizytowniki, breloczki do kluczy, zapalniczki. Wiele rzeczy, które wykonujemy, związanych jest z określonymi rocznicami. To jest trochę tak, jak z tatuażami – ludzie przychodzą, bo chcą upamiętnić jakieś wydarzenie. Wydaje mi się, że mężczyźni mają bardziej określone oczekiwania i sprecyzowane pomysły, kobiety częściej liczą na podpowiedź. Najtrudniej "wejść w czyjąś głowę". Gdyby ktoś wymyślił maszynkę, która pozwalałaby wejrzeć w umysł drugiej osoby, byłby milionerem.

  Elbląg, Jeden z wielu projektów Anny Szewczyk- Ciesielskiej: bransoletka z nasionami baobabu
Jeden z wielu projektów Anny Szewczyk- Ciesielskiej: bransoletka z nasionami baobabu (fot. arch. prywatne)


       - Ty nie tylko projektujesz, ale i wykonujesz swoje projekty. Jaki materiał jest, według Ciebie, najtrudniejszy w obróbce, a jaki najłatwiejszy? Z czym lubisz pracować a z czym nieco mniej?
       - Jestem na początku swojej drogi, więc każdy materiał mnie fascynuje. W biżuterii artystycznej, którą robię dla siebie lub na konkursy, wykorzystuję nietypowe materiały, na przykład patyczki z morza, skórę, pióra, futro. Myślę, że nie ma ograniczeń materiałowych. Jeśli tylko znajdzie się ktoś, kto będzie chciał to nosić, komu będzie się to podobało... Kiedyś na przykład zaprojektowałam pierścionek ze... sztuczną gałką oczną po zmarłym dziadku, który został wykonany w naszej pracowni. Może się to wydawać makabryczne, ale dla osoby, która takie zamówienie złożyła i która go teraz nosi, miało to ogromne znaczenie. Pomysły bywają różne, zdarza się, że są to kości zwierząt. Dla jednego będzie to coś zupełnie nie do przyjęcia, a inny uzna, że to jest ok. Zdarza się, że ktoś przyniesie pamiątkę z podróży, kamyczek czy otoczak, z ważnego dla tej osoby miejsca, a my robimy później z tego pierścionek. Po wakacjach jedna z naszych klientek przyniosła nasiona baobabu z Madagaskaru, a ja wykonałam z nich dużą, srebrną bransoletę [więcej zdjęć prac Anny Szewczyk- Ciesielskiej znajdziesz pod tym linkiem - red.] Bardzo chciałabym kiedyś pracować ze złotem i z białym złotem, z brylantami, wydaje mi się, że to taki szczyt.
      
       - Pamiętasz swój pierwszy projekt, swoją pierwszą realizację?

       - Na pewno przełomowe były baby pruskie. To był mój pierwszy, samodzielny projekt konkursowy, który dostał główną nagrodę [chodzi o III edycję konkursu na pamiątkę regionu Warmii i Mazur, która odbyła się w 2012 r. – red.]. Było to dla mnie potwierdzenie, że jestem na dobrej drodze, w dobrym miejscu. Zanim trafiłam do pracowni jubilerskiej dostałam nagrodę w konkursie Amberif Design Award. Była to praca,w której nie użyłam srebra, zrobiona z przędzy lnianej. Dla mnie była ona ważna, bo po tej nagrodzie zdecydowałam się zmienić zawód. Wcześniej projektowałam wnętrza.
      
       - Jakie to uczucie: zobaczyć na ulicy zupełnie obcą osobę, która nosi biżuterię Twojego projektu?
       - Ja taką osobę zaczepiam, zagaduję, wiele ciekawych znajomości z tego wynikło. Zdarza się, że wchodzę na przykład do gabinetu lekarskiego i widzę, że pani nosi biżuterię z naszej pracowni. Mówię wtedy "O, jaka piękna biżuteria, chyba ja ją robiłam" (śmiech).

rozmawiała Marta Wiloch

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Hejtowanie czas zacząć. Otwieramy. Elblążanie jeszcze śpią? No tak po wczorajszej popijawie śpią by wstać na kacu. Wstawać, kaca piwkiem i hejtujemy!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    12
    hejter(2017-11-05)
  • Bransoletka jest fantastyczna. Sama jestem lekarzem, ale uwielbiam artystów i ludzi z pasją. Samych sukcesów!
  • fajna sprawa. A gdzie ta Pani prezentuje swoje prace, gdzieś można je zobaczyć, ewentualnie nabyć? Proszę o informacje.
  • Studio tt ul. Stary Rynek.
  • Studio tt ul. Stary Rynek.
  • "Bardzo chciałabym kiedyś pracować ze złotem i z białym złotem, z brylantami, wydaje mi się, że to taki szczyt. " No właśnie niekoniecznie tak jest. Najlepsi polscy projektanci-wykonawcy operują wymienionymi materiałami. W wyrobach jest więcej: patyków, piórek, kamieni, meteorytów, nasion, kości, filcu, betonu etc. .. niż srebra, szlachetnego, ale taniego metalu. Złoto spowoduje, że dany przedmiot, który do tanich nie należy będzie dostępny tylko dla 10 % społeczeństwa (np. przestanie na nie stać lekarzy), z których tylko promil odczuwa potrzeby estetyczne. A diamenty to już w ogóle pójście na łatwiznę - czaszka Hirsta najlepszym dowodem. Także w jubilerstwie zauważalne jest, że artyści stosujący diamenty i złoto są najmniej kreatywni a ich wyroby lokują się w mainstreamie kiczu.
  • pozdrów Szymona
  • Skonczyc studia i pracowac u jubilera to chyba nie jest szczyt marzen
  • @Ffffggg - Robi to, co lubi i jeszcze jej za to płacą. Nie chciałbyś tak?
  • ładne nogi
  • "...artyści stosujący diamenty i złoto są najmniej kreatywni a ich wyroby lokują się w mainstreamie kiczu" Np: Adam Neeley, Piotr Zieliński, Adam Bielak i cała rzesza innych znakomitych polskich i zagranicznych złotników. Rzeczywiście mało kreatywni ludzie a ich prace to kicz. Czaszka Hirsta nie powinna służyć jako pretekst do stwierdzenia, że biżuteria z brylantami jest tandetna, bo to opinia niesprawiedliwa.
Reklama