Najpierw suknia z welonem, żarliwe „tak” i przysięga na wieki. Obie strony są pewne swoich uczuć i przekonane o wspólnym życiu na dobre i złe. Jednak przeciwności losu nie dla wszystkich są znośne, co widać po rosnącej z roku na rok liczbie rozwodów. Przykre, gdy na tej sytuacji cierpią dzieci.
Według danych Sądu Okręgowego w Elblągu liczba rozwodów z roku na rok rośnie.
- W 2010 r. wpłynęło 1037 spraw rozwodowych, a w pierwszym półroczu 2011 już 610. Wskazuje to na tendencję wzrostową – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy elbląskiej Temidy. – Coraz częściej małżonkowie korzystają z separacji. W ubiegłym roku mieliśmy 55 takich wniosków, w tym już 40.
Powody decyzji o rozstaniu są różne.
- Każda sprawa jest inna i indywidualnie rozpatrywana – mówi sędzia Zientara. – Od podejścia i nastawienia stron zależy, jak szybko zostanie zakończona. Orzeczenie może zostać wydane już na pierwszej rozprawie, jeżeli małżonkowie są zgodni i nie mają małoletnich dzieci. Są też sprawy skomplikowane, gdy występuje spór, obarczanie się nawzajem winą, no i kwestia wychowania dzieci.
Sąd może również – w szczególnych przypadkach – odmówić rozwodu.
- W 2010 r. odrzucono 7 wniosków, w tym roku – 9 – mówi Dorota Zientara. – Chodzi tu głównie o dobro dzieci. Sytuacje takie reguluje art. 56 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
A to najmłodsi, niestety, najbardziej cierpią na decyzji dorosłych.
- Musimy uważać, by u dzieci nie wystąpił, nazywany w psychologii, zespół Gardnera, czyli gdy dziecko przyjmuje na siebie odpowiedzialność za jedną ze stron konfliktu – mówi Waldemar Czerski, psycholog. - W krańcowej fazie dziecko przyjmuje stanowisko matki lub ojca jako swoje. W tym momencie odrzuca całkowicie racje drugiej strony. Jeżeli dojdzie do takiego stanu, rozwiązaniem może być jedynie terapia dziecka i terapia systemowa rodziny.
- Dziecko bowiem - jeśli nie ma molestowania, zagrożenia przemocowego- musi mieć kontakt z obojgiem rodziców, dlatego, że w jego rozwoju jest potrzebny wizerunek i ojca, i matki - podkreśla. – Natomiast, jeśli wystąpi manipulowanie dziecka, a w efekcie dojdzie do wystąpienia zespołu Gardnera to najgorsza sytuacja rozwodowa, do jakiej możemy dopuścić. Niestety, zdarza się to dość często. Dziecko utożsamia się z racjami jednej ze stron i przyjmuje je jako własne. Nie ma żadnej możliwości odbudowania kontaktów z drugą stroną. I na to rodzice muszą zwrócić szczególną uwagę. Najczęściej dzieci przyjmują racje rodzica, z którym zostają – kontynuuje psycholog. - Jeżeli to jest, przyjmijmy, matka, która została w jakiś sposób skrzywdzona, bo na przykład mąż ją zdradził to roztacza swoje problemy, swoją emocjonalność na dziecko. Ono to widzi, odczytuje i aby wzmocnić jej uczucie przyjmuje jej racje. Stanowią wówczas symbiotyczny związek przeciwko ojcu.
A przecież rozwód nie oznacza, że dziecko przestaje mieć ojca i matkę.
- Ważna jest zmiana kierunku myślenia u osób rozwodzących się – wskazuje Waldemar Czerski. - Wychowują wspólne dziecko mimo, że nie są razem i to powinno być najważniejszym wnioskiem. Dziecko potrzebuje bowiem wzorca męskiego i damskiego. Mówimy oczywiście o sytuacji, gdzie nie występuje element przemocowy ani nie występuje przekroczenie sfery intymnej, seksualnej. W takich sytuacjach bowiem separacja dziecka jest wskazana.
Jak długo dzieci oswajają się z rozwodem rodziców? Czy młodsze łatwiej adaptują się w nowej sytuacji?
- Nie ma reguły, wszystko zależy od aktualnego stanu rozwoju emocjonalnego dziecka – wyjaśnia psycholog. - Na pewno małe dzieci nie rozumieją tej sytuacji i dlatego całkiem nieźle się w niej odnajdują. Pod warunkiem oczywiście, że kontakty rodziców są prowadzone w sposób prawidłowy. Problem jest natomiast z nastolatkami, które potrafią ocenić rozwód – dodaje. - Zburzenie poczucia bezpieczeństwa, norm, które do tej pory były akceptowane powoduje, że ten okres – z założenia buntu – przebiega gwałtowniej. Dzieci zwracają się ku grupie rówieśniczej i tam szukają tego, czego nie mają w rodzinie, czyli oparcia. Kierują się do grupy tak czy inaczej, ale w sytuacji rozwodowej może to przynieść niebezpieczne skutki. Nie mają bowiem bazy emocjonalnej i grupa rówieśnicza może nimi dowolnie pokierować.
Podsumowanie.
- Rozwód to nie burzenie świata dziecka – podkreśla Waldemar Czerski. - Rodzice się rozstają, bo przestali się kochać, ale to nie dotyczy ich wspólnego potomka. Wiadomo, łatwo tak mówić, ale gdy dochodzą emocje, małżonkowie angażują całą aktywność w rozwód. Powinni jednak pamiętać o dziecku.
- W 2010 r. wpłynęło 1037 spraw rozwodowych, a w pierwszym półroczu 2011 już 610. Wskazuje to na tendencję wzrostową – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy elbląskiej Temidy. – Coraz częściej małżonkowie korzystają z separacji. W ubiegłym roku mieliśmy 55 takich wniosków, w tym już 40.
Powody decyzji o rozstaniu są różne.
- Każda sprawa jest inna i indywidualnie rozpatrywana – mówi sędzia Zientara. – Od podejścia i nastawienia stron zależy, jak szybko zostanie zakończona. Orzeczenie może zostać wydane już na pierwszej rozprawie, jeżeli małżonkowie są zgodni i nie mają małoletnich dzieci. Są też sprawy skomplikowane, gdy występuje spór, obarczanie się nawzajem winą, no i kwestia wychowania dzieci.
Sąd może również – w szczególnych przypadkach – odmówić rozwodu.
- W 2010 r. odrzucono 7 wniosków, w tym roku – 9 – mówi Dorota Zientara. – Chodzi tu głównie o dobro dzieci. Sytuacje takie reguluje art. 56 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
A to najmłodsi, niestety, najbardziej cierpią na decyzji dorosłych.
- Musimy uważać, by u dzieci nie wystąpił, nazywany w psychologii, zespół Gardnera, czyli gdy dziecko przyjmuje na siebie odpowiedzialność za jedną ze stron konfliktu – mówi Waldemar Czerski, psycholog. - W krańcowej fazie dziecko przyjmuje stanowisko matki lub ojca jako swoje. W tym momencie odrzuca całkowicie racje drugiej strony. Jeżeli dojdzie do takiego stanu, rozwiązaniem może być jedynie terapia dziecka i terapia systemowa rodziny.
- Dziecko bowiem - jeśli nie ma molestowania, zagrożenia przemocowego- musi mieć kontakt z obojgiem rodziców, dlatego, że w jego rozwoju jest potrzebny wizerunek i ojca, i matki - podkreśla. – Natomiast, jeśli wystąpi manipulowanie dziecka, a w efekcie dojdzie do wystąpienia zespołu Gardnera to najgorsza sytuacja rozwodowa, do jakiej możemy dopuścić. Niestety, zdarza się to dość często. Dziecko utożsamia się z racjami jednej ze stron i przyjmuje je jako własne. Nie ma żadnej możliwości odbudowania kontaktów z drugą stroną. I na to rodzice muszą zwrócić szczególną uwagę. Najczęściej dzieci przyjmują racje rodzica, z którym zostają – kontynuuje psycholog. - Jeżeli to jest, przyjmijmy, matka, która została w jakiś sposób skrzywdzona, bo na przykład mąż ją zdradził to roztacza swoje problemy, swoją emocjonalność na dziecko. Ono to widzi, odczytuje i aby wzmocnić jej uczucie przyjmuje jej racje. Stanowią wówczas symbiotyczny związek przeciwko ojcu.
A przecież rozwód nie oznacza, że dziecko przestaje mieć ojca i matkę.
- Ważna jest zmiana kierunku myślenia u osób rozwodzących się – wskazuje Waldemar Czerski. - Wychowują wspólne dziecko mimo, że nie są razem i to powinno być najważniejszym wnioskiem. Dziecko potrzebuje bowiem wzorca męskiego i damskiego. Mówimy oczywiście o sytuacji, gdzie nie występuje element przemocowy ani nie występuje przekroczenie sfery intymnej, seksualnej. W takich sytuacjach bowiem separacja dziecka jest wskazana.
Jak długo dzieci oswajają się z rozwodem rodziców? Czy młodsze łatwiej adaptują się w nowej sytuacji?
- Nie ma reguły, wszystko zależy od aktualnego stanu rozwoju emocjonalnego dziecka – wyjaśnia psycholog. - Na pewno małe dzieci nie rozumieją tej sytuacji i dlatego całkiem nieźle się w niej odnajdują. Pod warunkiem oczywiście, że kontakty rodziców są prowadzone w sposób prawidłowy. Problem jest natomiast z nastolatkami, które potrafią ocenić rozwód – dodaje. - Zburzenie poczucia bezpieczeństwa, norm, które do tej pory były akceptowane powoduje, że ten okres – z założenia buntu – przebiega gwałtowniej. Dzieci zwracają się ku grupie rówieśniczej i tam szukają tego, czego nie mają w rodzinie, czyli oparcia. Kierują się do grupy tak czy inaczej, ale w sytuacji rozwodowej może to przynieść niebezpieczne skutki. Nie mają bowiem bazy emocjonalnej i grupa rówieśnicza może nimi dowolnie pokierować.
Podsumowanie.
- Rozwód to nie burzenie świata dziecka – podkreśla Waldemar Czerski. - Rodzice się rozstają, bo przestali się kochać, ale to nie dotyczy ich wspólnego potomka. Wiadomo, łatwo tak mówić, ale gdy dochodzą emocje, małżonkowie angażują całą aktywność w rozwód. Powinni jednak pamiętać o dziecku.
A