Zupa buraczkowa z kiełbasą, a do tego chleb. Chętni na razie nieśmiało zaglądają do stołówki przy ul. Zamkowej, ale gdy pogoda da w kość, będą tu tłumy. Dziś (3 listopada) Caritas Diecezji Elbląskiej rozpoczęła wydawanie posiłków potrzebującym.
Stołówka codziennie, aż do marca, będzie wydawała 120 gorących posiłków. Jednak, jeżeli przyjdzie nieco więcej osób, też zostaną one nakarmione – zapewnia ks. Wojciech Borowski, dyrektor diecezjalnej Caritas.
- Utrzymujemy już dziewiąty rok ścisłą współpracę z miastem więc przychodzą do nas osoby skierowane przez MOPS, ale honorujemy też skierowania z parafialnych zespołów Caritas – mówi.
Co jest w menu?
- Zupa z wkładką, czyli dziś na przykład buraczkowa z kiełbasą, ale bywa i jajko, mielonka, ryba – wymienia ks. Borowski. - Na niedziele i święta wydajemy suchy prowiant. Są to zwykle kanapki, puszka z mięsem lub dżem.
Dla wielu jest to ratunek podczas zimy. - Przychodzą tu nie dlatego, że mają taki kaprys tylko dlatego, że są głodni i biedni – stwierdza ks. Wojciech Borowski.
Przychodzą zjeść coś ciepłego i się ogrzać, ale także porozmawiać.
- Nasi wolontariusze znają już niektórych naszych podopiecznych, znają historie ich życia, radzą, często kierują np. do poradni odwykowych – wskazuje szef diecezjalnej Caritas.
Dziś jeszcze nieśmiałe zainteresowanie, ale nauczony doświadczeniem lat poprzednich ksiądz Borowski prognozuje – gdy pogoda się zepsuje będą tu tłumy.
Za tę formę pomocy częściowo płaci miasto. Dotacja celowa wynosi 65 tys. zł, zaś Caritas dokłada wkład własny, daje pomieszczenie, organizuje także wolontariuszy.
- Utrzymujemy już dziewiąty rok ścisłą współpracę z miastem więc przychodzą do nas osoby skierowane przez MOPS, ale honorujemy też skierowania z parafialnych zespołów Caritas – mówi.
Co jest w menu?
- Zupa z wkładką, czyli dziś na przykład buraczkowa z kiełbasą, ale bywa i jajko, mielonka, ryba – wymienia ks. Borowski. - Na niedziele i święta wydajemy suchy prowiant. Są to zwykle kanapki, puszka z mięsem lub dżem.
Dla wielu jest to ratunek podczas zimy. - Przychodzą tu nie dlatego, że mają taki kaprys tylko dlatego, że są głodni i biedni – stwierdza ks. Wojciech Borowski.
Przychodzą zjeść coś ciepłego i się ogrzać, ale także porozmawiać.
- Nasi wolontariusze znają już niektórych naszych podopiecznych, znają historie ich życia, radzą, często kierują np. do poradni odwykowych – wskazuje szef diecezjalnej Caritas.
Dziś jeszcze nieśmiałe zainteresowanie, ale nauczony doświadczeniem lat poprzednich ksiądz Borowski prognozuje – gdy pogoda się zepsuje będą tu tłumy.
Za tę formę pomocy częściowo płaci miasto. Dotacja celowa wynosi 65 tys. zł, zaś Caritas dokłada wkład własny, daje pomieszczenie, organizuje także wolontariuszy.
A