Rozmowa z Ireneuszem Ziemińskim z firmy Techtrans, który wraz ze swoim wspólnikiem, Andrzejem Szmitem otrzymał tytuł Filantropa Roku 2002.
Czy pamięta pan, kiedy po raz pierwszy firma udzieliła komuś pomocy?
Nie pamiętam dokładnie. Historia naszej firmy liczy 10 lat i być może było to przed siedmiu, ośmiu laty... Pamiętam, że przekazaliśmy namioty osobom niepełnosprawnym.
Długo musieli panów przekonywać?
Chyba nie, bo nasza firma jest otwarta na pomoc potrzebującym.
Komu pomagacie dziś?
Takich miejsc jest sporo: warsztaty terapii zajęciowej, domy dziecka, utrzymujemy klub sportowy Techtrans Darad, który jest obecnie w drugiej lidze. Poza tym na bieżąco zwracają się do nas kluby sportowe, instytucje, szkoły, którym w miarę naszych możliwości udzielamy pomocy.
Pomoc kierujecie głównie do dzieci i młodych ludzi.
Dzieci to nasze wspólne dobro. Chcielibyśmy wychować ich na dobrych, nie boję się tego powiedzieć - Polaków, a ze sportem wiążą nas dawne tradycje.
Co daje firmie, panom, to, że pomagacie?
Wymiernych efektów nie ma, ale ktoś kiedyś powiedział: darując jesteś przez to sam lepszy. To nasza filozofia.
Co, przy okazji konkursu na Filantropa, chciałby pan przekazać innym przedsiębiorcom, tym, którzy czasem odsyłają z kwitkiem proszących o pomoc, mówiąc, że powinni szukać pomocy np w samorządzie?
Sytuacja firm jest różna, ale jeśli jakiekolwiek firmy stać na pomoc, serdecznie bym do niej zachęcał. Często jest tak, ze to nie firma daruje, pomaga. Uważam, że muszą się po prostu znaleźć ludzie, którzy zdobędą się na gest i pomogą potrzebującym.
Kiedy spotyka się pan z innymi przedsiębiorcami, co słyszy pan, kiedy mowa o wspieraniu potrzebujących? Czy jest pozytywny nastrój do pomagania innym?
Część ludzi z kręgu biznesu uważa, że łożenie na określone instytucje i organizacje to obowiązek państwa. Są jednak i tacy, jest ich bardzo wielu, którzy pomagają.
Pomaganie - to - według pana - dobroć serca czy obowiązek?
To chyba zwykła próba niesienia pomocy. Myślę, że każde dobro, które się komuś da, kiedyś wróci do mnie. Wiele razy tego sam doświadczyłem i wierzę, że to jest powracająca fala.
Zobacz także: "Filantropi"
Nie pamiętam dokładnie. Historia naszej firmy liczy 10 lat i być może było to przed siedmiu, ośmiu laty... Pamiętam, że przekazaliśmy namioty osobom niepełnosprawnym.
Długo musieli panów przekonywać?
Chyba nie, bo nasza firma jest otwarta na pomoc potrzebującym.
Komu pomagacie dziś?
Takich miejsc jest sporo: warsztaty terapii zajęciowej, domy dziecka, utrzymujemy klub sportowy Techtrans Darad, który jest obecnie w drugiej lidze. Poza tym na bieżąco zwracają się do nas kluby sportowe, instytucje, szkoły, którym w miarę naszych możliwości udzielamy pomocy.
Pomoc kierujecie głównie do dzieci i młodych ludzi.
Dzieci to nasze wspólne dobro. Chcielibyśmy wychować ich na dobrych, nie boję się tego powiedzieć - Polaków, a ze sportem wiążą nas dawne tradycje.
Co daje firmie, panom, to, że pomagacie?
Wymiernych efektów nie ma, ale ktoś kiedyś powiedział: darując jesteś przez to sam lepszy. To nasza filozofia.
Co, przy okazji konkursu na Filantropa, chciałby pan przekazać innym przedsiębiorcom, tym, którzy czasem odsyłają z kwitkiem proszących o pomoc, mówiąc, że powinni szukać pomocy np w samorządzie?
Sytuacja firm jest różna, ale jeśli jakiekolwiek firmy stać na pomoc, serdecznie bym do niej zachęcał. Często jest tak, ze to nie firma daruje, pomaga. Uważam, że muszą się po prostu znaleźć ludzie, którzy zdobędą się na gest i pomogą potrzebującym.
Kiedy spotyka się pan z innymi przedsiębiorcami, co słyszy pan, kiedy mowa o wspieraniu potrzebujących? Czy jest pozytywny nastrój do pomagania innym?
Część ludzi z kręgu biznesu uważa, że łożenie na określone instytucje i organizacje to obowiązek państwa. Są jednak i tacy, jest ich bardzo wielu, którzy pomagają.
Pomaganie - to - według pana - dobroć serca czy obowiązek?
To chyba zwykła próba niesienia pomocy. Myślę, że każde dobro, które się komuś da, kiedyś wróci do mnie. Wiele razy tego sam doświadczyłem i wierzę, że to jest powracająca fala.
Zobacz także: "Filantropi"
Rozmawiala Joanna Torsh