Wbrew sondażom „Polityki”, według których nasze miasto znajduje się w czołówce miejsc w Polsce, w których żyje się najgorzej, jest w naszym mieście miejsce szczęśliwe. Są tu zielone pola, lasy mieniące się różnokolorowymi liśćmi, a nade wszystko cisza, spokój, prawdziwy „chillout” - jakby powiedzieli przedstawiciele młodego pokolenia.
Czas płynie wolniej, pozwalając mieszkańcom tej enklawy cieszyć się spokojem, osiągać równowagę duchową i zajmować się swoimi sprawami...
Szczególnie w tym przedwyborczym czasie doceniamy spokój, jaki panuje w naszych okolicach. Większość z nas jednak codziennie udaje się do swoich obowiązków zawodowych w okolice centrum miasta i już mijając skrzyżowanie na ulicy Fromborskiej wkracza w inną rzeczywistość. Dlaczego? Otóż, za sprawą wszechobecnych bilbordów, ulotek, plakatów naszych Szanownych Kandydatów na radnych i prezydenta.
Na ulicy Kościuszki ponury dość widok murów cmentarza umila nam radosny pan Edmund Szwed, z ogrodzeń ulic Nad Jarem uśmiecha się pani Kosecka, a w samym centrum dominuje pan Wilk, zapewniając, że z nami rozmawia.
Znajomi mieszkający w mieście opowiadają, że ich skrzynki pocztowe zasypywane są codziennie ulotkami wyborczymi i plakatami.
A u nas? Spokój, cisza, błogość... Gdyby nie to, że większość z nas ma zwyczaj zaglądania na elbląskie strony internetowe, nie wiedzielibyśmy, co w trawie piszczy. Kto zakleił czyj plakat, kto komu domalował wąsy, a kto obiecuje szklane domy…
W naszych skrzynkach nigdy nie pojawiły się ulotki wyborcze, a jedynym plakatem, który można dostrzec jadąc do domu, jest billboard reklamujący usługi firmy... Raj!
Szanowni Kandydaci! Na pewno wiele wiecie o naszym mieście, znacie bolączki i problemy jego mieszkańców. Nie jesteśmy jednak pewni, czy zdajecie sobie sprawę, że od dość długiego już czasu dzielnice: Zajazd, Krasny Las, Próchnik i ich okolice są również dzielnicami Elbląga. Mieszka tu coraz więcej ludzi - Waszych potencjalnych wyborców. Ci wyborcy (potencjalni) zastanawiają się, z jakiego powodu uważacie, że w naszych okolicach nie ma sensu promować swoich kandydatur, rozmawiać z nami i pukać do naszych drzwi, przedstawiając swój program wyborczy.
W rozmowach z sąsiadami przyjęliśmy wersję optymistyczną: po prostu jesteście pewni, że mieszkają tu ludzie inteligentni, o dużym poziomie świadomości społecznej, którzy mają wyrobione zdanie na tematy polityki lokalnej i dobrze wiedzą, jak mają zachować się w czasie wyborów. Niektórzy z nas jednak głoszą wersję pesymistyczną, że po prostu nie zależy Wam na nas i o nas zapomnieliście…
Czy my mamy też zapomnieć o Was 16 listopada?
Szczególnie w tym przedwyborczym czasie doceniamy spokój, jaki panuje w naszych okolicach. Większość z nas jednak codziennie udaje się do swoich obowiązków zawodowych w okolice centrum miasta i już mijając skrzyżowanie na ulicy Fromborskiej wkracza w inną rzeczywistość. Dlaczego? Otóż, za sprawą wszechobecnych bilbordów, ulotek, plakatów naszych Szanownych Kandydatów na radnych i prezydenta.
Na ulicy Kościuszki ponury dość widok murów cmentarza umila nam radosny pan Edmund Szwed, z ogrodzeń ulic Nad Jarem uśmiecha się pani Kosecka, a w samym centrum dominuje pan Wilk, zapewniając, że z nami rozmawia.
Znajomi mieszkający w mieście opowiadają, że ich skrzynki pocztowe zasypywane są codziennie ulotkami wyborczymi i plakatami.
A u nas? Spokój, cisza, błogość... Gdyby nie to, że większość z nas ma zwyczaj zaglądania na elbląskie strony internetowe, nie wiedzielibyśmy, co w trawie piszczy. Kto zakleił czyj plakat, kto komu domalował wąsy, a kto obiecuje szklane domy…
W naszych skrzynkach nigdy nie pojawiły się ulotki wyborcze, a jedynym plakatem, który można dostrzec jadąc do domu, jest billboard reklamujący usługi firmy... Raj!
Szanowni Kandydaci! Na pewno wiele wiecie o naszym mieście, znacie bolączki i problemy jego mieszkańców. Nie jesteśmy jednak pewni, czy zdajecie sobie sprawę, że od dość długiego już czasu dzielnice: Zajazd, Krasny Las, Próchnik i ich okolice są również dzielnicami Elbląga. Mieszka tu coraz więcej ludzi - Waszych potencjalnych wyborców. Ci wyborcy (potencjalni) zastanawiają się, z jakiego powodu uważacie, że w naszych okolicach nie ma sensu promować swoich kandydatur, rozmawiać z nami i pukać do naszych drzwi, przedstawiając swój program wyborczy.
W rozmowach z sąsiadami przyjęliśmy wersję optymistyczną: po prostu jesteście pewni, że mieszkają tu ludzie inteligentni, o dużym poziomie świadomości społecznej, którzy mają wyrobione zdanie na tematy polityki lokalnej i dobrze wiedzą, jak mają zachować się w czasie wyborów. Niektórzy z nas jednak głoszą wersję pesymistyczną, że po prostu nie zależy Wam na nas i o nas zapomnieliście…
Czy my mamy też zapomnieć o Was 16 listopada?