Moja córka jest z rocznika 2009 więc nie mieliśmy wyboru i poszła jako 6-latka. Dobrze sobie radzi ale nie oszukujmy się każde dziecko jest inne i są takie co mają poważne problemy zarówno ze skupieniem jak i z nauką. Nauczyciele mówią że dzieci nie siedzą 45 min w ławce. Bzdura. W szkole mojej córki sama wychowawczyni przyznała że jest to nierealne ponieważ każde dziecko pracuje w innym tempie a każde musi zrobić zadania w ćwiczeniach na lekcji i tak jedne dzieci po 20 min maja skończone a inne jeszcze siedzą i robią zadania. Przecież nauczycielka połowy nie wyśle na dywan bo będą przeszkadzać innym. Mydlenie oczu. Problem polega też na tym że dzieci mają różny poziom przygotowania jedne w ogóle nie piszą i nie czytają nawet nie potrafią prawidłowo trzymać ołówka w ręku a inne wręcz przeciwnie czytają, piszą i trochę się nudzą na tych lekcjach. Poza tym są szkoły które są przeludnione jest za dużo klas i dzieci chodzą na zmiany, a to już jest chore.
ale to, że dziecko nie zna podstaw i nie potrafi trzymać ołówka, to nie wina szkoły prawda? dzieciom od drugiego roku życia kupuje się tablety, bez problemu obsługują smartfony, ale nauka literek czy czytania, to odbieranie dzieciństwa?