UWAGA!

Kozakiewicz nadal w formie

 Elbląg, Władysław Kozakiewicz po raz pierwszy był w Elblągu
Władysław Kozakiewicz po raz pierwszy był w Elblągu (fot. Michał Skroboszewski)

30 lipca 1980 r., Łużniki w Moskwie, finał skoku o tyczce. On już wie, że zdobył olimpijskie złoto. Niemal cały stadion gwiżdże. Teraz chce poprawić rekord Polski. Biegnie, przelatuje nad poprzeczką i pokazuje radzieckim kibicom słynny gest, który potem zostanie nazwany jego nazwiskiem. Za chwilę poprawi jeszcze rekord świata i drugi raz pokaże zgiętą w łokciu rękę opierającą się o drugą. Władysław Kozakiewicz, legenda polskiego sportu, spotkał się dzisiaj z elblążanami. Zobacz zdjęcia.

- Jestem chyba jedynym sportowcem, który zdobył olimpijskie złoto, poprawił rekord świata i został wygwizdany – śmieje się Władysław Kozakiewicz.
       Tego medalu i całej sytuacji mogło nie być. 11 maja w 1980 r. na jednych z przedolimpijskich zawodów Władysław Kozakiewicz poprawił rekord świata (po raz pierwszy w tamtym roku), skacząc 5,72 m. Konkurs skończył się jednak bólem w pachwinie. Nie pomagały brane przez miesiąc zastrzyki, jeden z najlepszych na świecie skoczków o tyczce nie mógł chodzić. Wróciła pamięć o pechu z poprzedniej olimpiady w Montrealu w 1976 r. - Miałem wtedy taką przewagę, jak dziś Fajdek [polski młociarz, na olimpiadzie w Rio de Janeiro 2016 faworyt do złota; w konkursie zajął dopiero 17 miejsce w eliminacjach – przyp. SM], miałem tylko pojechać do Montrealu i odebrać medal, po drodze skoczyć – wspomina dziś złoty medalista z Moskwy. Niestety podczas drugiego skoku złamał nogę i zamiast złota było dopiero 11. miejsce.
       Półtora miesiąca przed igrzyskami w Moskwie Władysław Kozakiewicz trafił na akupunkturę i stanął „dosłownie” na nogi. Szybko wrócił do formy i 30 lipca 1980 r. skoczył 5,78 m. Nigdy już nie skoczył wyżej. Na szyi zawisł medal z najcenniejszego kruszcu. A gwiżdżący radzieccy kibice mogli sobie... pogwizdać. Reprezentant gospodarzy Konstantin Wołkow zajął drugie miejsce wspólnie z innym Polakiem - Tadeuszem Ślusarskim
       - Na nikogo nie radzieccy kibice nie gwizdali. Jak na rozbieg wszedł Rumun, czy Bułgar był spokój, wystarczyło, że pojawił się Polak – cały stadion zaczął gwizdać. Ale mnie to akurat wzmocniło – mówił Władysław Kozakiewicz.
      
       Takie były początki
      
Początki kariery sportowej przyszłego mistrza olimpijskiego były banalne. - Na stadion gdyńskiego Bałtyku zabrał mnie brat [Edward, skoczek o tyczce i dziesięcioboista, o pięć lat starszy od Władysława – przyp. SM]. Mieliśmy na ten stadion 6 km i bratu się samemu nie chciało iść – wspominał polski mistrz
       Jak sam mówi, na początku bardziej przeszkadzał niż trenował, ale później coś zaskoczyło. Na pierwszych zawodach osiągnął wynik 1,80 m. - I nie byłem ostatni. Ktoś nie zaliczył żadnej wysokości – śmieje się Władysław Kozakiewicz.

  Elbląg, Kozakiewicz nadal w formie
(fot. Michał Skroboszewski)


       Dzisiaj po raz pierwszy w swoim życiu odwiedził Elbląg, przyjechał na zaproszenie Elbląskiego Klubu Nestora. Okazał się sympatycznym, wesołym starszym panem, który przez niemal półtora godziny opowiadał o swoim życiu i o programie dla seniorów, który wymyślił. Nie brakowało anegdot. - Na jednym z treningów włożyłem do tyczki Wieśka Szkolnickiego metrowy kawał szlaucha. I Wiesiek tak skakał o tej tyczce, dopóki mu się nie złamała. A skakać z pustą tyczką, to jest problem. A co dopiero z ciężką. Jak się już złamała, od razu wiedział, kto mu ten dowcip zrobił – wspominał tyczkarz.
       Jeden z ostatnich skoków Władysław Kozakiewicz oddał na Mistrzostwach Europy Weteranów. Mistrz oczywiście wygrał, ale że wyniki go nie satysfakcjonowały, to dał sobie spokój ze skakaniem. Na dzisiejszym spotkaniu zdradził, że podczas kariery połamał 27 tyczek. Po wyjeździe do Niemiec został nauczycielem wychowania fizycznego i trenerem. Karierę trenerską zakończył dwa lata temu, do emerytury zostały mu jeszcze trzy lata.
      
       Bądź w olimpijskiej formie
      
W Elblągu mistrz tyczki promował swój program dla seniorów „Bądź w olimpijskiej formie”, który ma zachęcić zachęcić starsze osoby do uprawiania sportu. - Ćwiczenia dla weteranów to muszą być ćwiczenia, które można wykonywać przed telewizorem podczas oglądania serialu – zdradzał mistrz olimpijski.
       Ciekawostką jest fakt, że nie polecał on seniorom tak popularnego biegania. - Podczas biegania występuje zbyt duże obciążenie stawów – tłumaczył Władysław Kozakiewicz.
       Zachęcał za to do uprawiania m.in. nordic walking. Na pamiątkę pobytu w Elblągu złoty medalista otrzymał ocieplacz na szyję z hasłem”Elbląg w formie” od przedstawiciela klubu Elbląskie Włóczy-Kije.
      

Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Wszyscy znali ten gest duzo wczesniej, ale własnie dzieki panu Kozakiewiczowi od tamtych IO w Moskwie nazywa sie ten gest jego nazwiskiem. Życie osobiste zwłaszcza dziecinstwo i młodzieńczy okres tez nie były łatwe. Polecam ksiazke o Władysławie Kozakiewiczu
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    2
    0
    ksionc(2016-10-12)
  • W języku potocznym przyjęło się mówic na zawody olimpiada, a olimpiada to jest okres miedzy zawodami, które nazywaja sie Igrzyskami Olimpijskimi
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    1
    rzułf(2016-10-12)
  • Czy ktoś może mi powiedzieć, kiedy i gdzie ukazały się informacje o tym że będzie spotkanie ??? Czy naprawdę to takie trudne żeby przekazywać informacje o takich spotkaniach dużo wcześniej ??? Sala prawie pusta, po prostu wstyd.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    1
    xavery(2016-10-12)
  • Panie Władysławie, wielki szacunek, ale Polska niestety ponownie w niebezpieczeństwie - nadciąga Koń Trojański, który ma uchylić wrota naszemu ekonomicznemu niewolnictwu - CETA! Panie Włodku, musimy pokazać CETA dokładnie ten sam, Pana gest! Larum grają. ..
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    3
    0
    Ekonomista(2016-10-12)
  • Panie Władysławie trzeba było przyjechać do Elbląga nieco wcześniej był tu na spotkaniu z szKODnikami TW Bolek mógł by Pan pokazać im gest Kozakiewicza
Reklama