Digitalni tubylcy to współcześni uczniowie, którzy świetnie radzą sobie z technologiami komputerowymi, natomiast mają trudności z nawiązywaniem kontaktów, z empatią. Receptą jest czytanie książek. Wiedzieli o tym starożytni, próbujemy do tej wiedzy dotrzeć i my – książka jest lekarstwem dla umysłu.
- Pokolenie digitalnych tubylców ma problemy w nawiązywaniu kontaktów – wskazała Marlena Derlukiewicz z WMODN.- Receptą jest czytanie książek, bo uczy radzenia sobie w trudnych sytuacjach, uczy empatii, rozwija wyobraźnię, podnosi samoocenę.
A jak to jest z naszym czytaniem?
- Czytamy mniej niż obywatele innych krajów Unii Europejskiej, ale według statystyk z roku na rok jest lepiej – zauważyła Marlena Derlukiewicz. – Przyszła moda na czytanie.
A o tym, kto czyta i dlaczego mówiła Ewa Nowak, pedagog-terapeuta, autorka powieści dla dzieci i młodzieży.
- Dzieci czytają dla przyjemności – mówiła. – Dziecko instynktownie wyczuwa tę pierwotną funkcję książki. Nie jest snobem, nie interesuje się rynkiem wydawniczym. Czyta także dlatego, że w ten sposób może nawiązać kontakt z osobą dorosłą – może porozmawiać z panią bibliotekarką, wyciągnąć mamę na zakupy do księgarni. Zwrócić na siebie uwagę. Książka to także prosta droga do pochwały i dzieci o tym wiedzą – zauważyła.
- Młodzież czyta dla zaspokojenia naturalnej potrzeby buntu – wskazywała Ewa Nowak. – Musi to robić, by stać się człowiekiem dorosłym – także w sferze emocjonalnej. Kolejny powód – podglądactwo – wymieniała pedagog. – Interesujemy się życiem innych, a literatura jest bezgrzesznym sposobem obserwacji cudzego życia. Podglądactwo, które bierze się z ciekawości, a ta z kolei cechuje ludzi młodych. Młodzi czytają także po to, by olśnić inteligencją.
A dorośli czytelnicy?
- Dorośli czytają z …nawyku – mówiła Ewa Nowak. – Tak odpowiada większość pytanych. Czytają także popychani głodem wiedzy, chęcią rozwoju. Czytanie to siłownia intelektualna – podkreślała. Książka jest także najlepszym zastępstwem dla porażek, niespełnionych marzeń. Dorośli czytają także ze snobizmu – sama nie jestem wolna od tej motywacji – przyznała. – Niestety, wykonamy wiele, bo wypada, a nie dla przyjemności.
A przyjemność, choć krótkotrwała, jest jedną z korzyści , które płyną z czytania. Pozostałe to m.in. odskocznia, możliwość wzbogacenia przeżyć, podnoszenie poziomu inteligencji.
Ewa Nowak jest pedagogiem-terapeutą, mówiła więc także o terapeutycznej roli książki oraz o bohaterze niepełnosprawnym. A taki pojawia się w jej powieściach.
W książce pt. „Wszystko tylko nie mięta” pojawia się niepełnosprawna dziewczyna
Ewa Nowak: - Przyszło mi do głowy, że to będzie ciekawa postać. Dziewczyna, która będzie intelektualnie przerastać całe środowisko. Chciałam jej nadać ludzki rys, żeby nie była postacią odstręczającą. Nie lubimy bowiem osób genialnych i wybitnie zdolnych. W związku z tym dostała ode mnie w „prezencie” mózgowe porażenie dziecięce . Byłam ciekawa, jak tego typu osoba poradzi sobie z takim doświadczeniem życiowym.
Osoby niepełnosprawne są bohaterami także innych pani książek
Nie umiem od tej tematyki uciec, chociaż bardzo się staram być pisarką, gdy piszę książki. Jednak ten pedagog-terapeuta wyłazi ze mnie. Magda z mojej powieści debiutanckiej „Wszystko tylko nie mięta” to nie jedyna niepełnosprawna bohaterka. W innej książce jest dziewczynka, która kalectwo nabywa i to jest trudniejsze doświadczenie. Mając 15 lat na wycieczce szkolnej, przechodząc z balkonu na balkon, w zabawie, spadła i doznała urazu kręgosłupa. I nie chodzi. Z kolei w powieści „Drugi” mam bohatera, którego szalenie lubię. Arek się jąka, co nie jest powszechnie postrzegane jako kalectwo. Ale w życiu, zwłaszcza, gdy człowiek jest jeszcze na edukacyjnej ścieżce, chyba wolałby nie mieć ręki. Jest to wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie, z którego bliskie środowisko rozlicza okrutnie. W swoich powieściach mam też osobowości socjopatyczne – patrz: „Michał Jakiśtam”. Jest tam rasowa socjopatka, dziewczynka, która nie odróżnia dobra i zła.
Czy te postaci są wzorowane na pani podopiecznych?
Nie, nie mają wzorów. Z mojej pracy czerpię, ale podświadomie. Jedyna bohaterka, która jest prawdziwa, to Magda. Miałam taką koleżankę na studiach. Osobę o niezwykłym intelekcie.
Jak osoby niepełnosprawne traktowane są przez środowisko? Czy możemy już mówić o pełnej integracji?
Jeżeli osoby niepełnosprawne zaczynają wychodzić na ulicę, by w naszym społeczeństwie, niewyedukowanym i pozbawionym wrażliwości na problemy osób niepełnosprawnych, zaistnieć to -moim zdaniem - nie jest źle. Jest jednak praca dla wielu pedagogów. Praca pozytywistyczna u podstaw.
Konferencji przysłuchiwali się dziś uczniowie, nauczyciele, bibliotekarze, pedagodzy, pracownicy placówek opiekuńczych, studenci elbląskich uczelni, słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku.