W Elblągu tylko dwie spośród 15 przychodni podstawowej opieki zdrowotnej podpisały dotychczas umowy na usługi medyczne z Narodowym Funduszem Zdrowia. Miasto przygotowało plan awaryjny: jeśli przychodnie nie rozpoczną pracy po Nowym Roku, pacjentów będą przyjmować szpitale.
Lekarze z województwa warmińsko-mazurskiego mają najniższe stawki w kraju - za przyjęcie jednego pacjenta otrzymują bowiem 4,92 zł. Elbląscy lekarze rodzinni zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim walczą o podwyższenie swoich stawek i tym samym wyrównanie krajowej stawki świadczenia za leczenie pacjentów. Najgorszy scenariusz przewiduje, że 2 stycznia pacjenci mogą zastać zamknięte drzwi w swoich przychodniach. Nic nie jest jednak przesądzone.
- My, lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie przygotowujemy się do zamykania gabinetów i nie organizujemy jeszcze jakichkolwiek spotkań w tej sprawie. Ja wciąż mam nadzieję, że nawet za pięć dwunasta dojdzie do podpisania porozumienia z Narodowym Funduszem Zdrowia - mówi dr Sławomir Morawski, członek zarządu Porozumienia Zielonogórskiego na Warmii i Mazurach.
Tymczasem miasto zabezpiecza się na wypadek tak zwanej sytuacji awaryjnej. - Jeżeli przychodnie nie będą przyjmować pacjentów, to tę rolę przejmą na jakiś czas elbląskie szpitale. Mamy na dzisiaj deklaracje ze strony Szpitala Wojewódzkiego i Wojskowego. Myślę, że taki stan nie potrwa dłużej niż dwa tygodnie - mówi wiceprezydent Elbląga Witold Wróblewski.
Dyrektor do spraw medycznych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Tadeusz Naguszewski zapewnia, że każdy, kto będzie potrzebował pomocy, taką pomoc otrzyma. - Bez dwóch zdań, będziemy takie usługi świadczyć, bo taka jest nasza rola i to wynika z naszego zawodu. Ludzie muszą mieć świadomość, że w przypadku zagrożenia życia czy zdrowia mogą tu przyjść i pomoc zostanie im udzielona. To nie ulega wątpliwości.
Prezydent Elbląga Henryk Słonina uważa tymczasem, że elbląscy lekarze nie powinni protestować i zamykać przychodni 2 stycznia, bo - jego zdaniem - zawsze można się jakoś porozumieć i choć rozumie żądania lekarzy, to jako prezydent ma na względzie przede wszystkim dobro mieszkańców. - Ja wiem, że może stawki są zbyt małe i lekarze chcieliby więcej, ale nie mogę stanąć tylko po stronie lekarzy, muszę mieć na względzie dobro pacjentów. Myślę, że lekarze nasi mogli wybrać inną formę, np. podpisać na kwartał umowę, a potem, w trakcie roku, negocjować, a nie zamykać gabinety. Ktoś im źle podpowiedział, bo nigdy przecież nasi lekarze nie przyłączali się do ogólnopolskich protestów i tu też byłoby ich stać na takie zachowanie.
- My, lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie przygotowujemy się do zamykania gabinetów i nie organizujemy jeszcze jakichkolwiek spotkań w tej sprawie. Ja wciąż mam nadzieję, że nawet za pięć dwunasta dojdzie do podpisania porozumienia z Narodowym Funduszem Zdrowia - mówi dr Sławomir Morawski, członek zarządu Porozumienia Zielonogórskiego na Warmii i Mazurach.
Tymczasem miasto zabezpiecza się na wypadek tak zwanej sytuacji awaryjnej. - Jeżeli przychodnie nie będą przyjmować pacjentów, to tę rolę przejmą na jakiś czas elbląskie szpitale. Mamy na dzisiaj deklaracje ze strony Szpitala Wojewódzkiego i Wojskowego. Myślę, że taki stan nie potrwa dłużej niż dwa tygodnie - mówi wiceprezydent Elbląga Witold Wróblewski.
Dyrektor do spraw medycznych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Tadeusz Naguszewski zapewnia, że każdy, kto będzie potrzebował pomocy, taką pomoc otrzyma. - Bez dwóch zdań, będziemy takie usługi świadczyć, bo taka jest nasza rola i to wynika z naszego zawodu. Ludzie muszą mieć świadomość, że w przypadku zagrożenia życia czy zdrowia mogą tu przyjść i pomoc zostanie im udzielona. To nie ulega wątpliwości.
Prezydent Elbląga Henryk Słonina uważa tymczasem, że elbląscy lekarze nie powinni protestować i zamykać przychodni 2 stycznia, bo - jego zdaniem - zawsze można się jakoś porozumieć i choć rozumie żądania lekarzy, to jako prezydent ma na względzie przede wszystkim dobro mieszkańców. - Ja wiem, że może stawki są zbyt małe i lekarze chcieliby więcej, ale nie mogę stanąć tylko po stronie lekarzy, muszę mieć na względzie dobro pacjentów. Myślę, że lekarze nasi mogli wybrać inną formę, np. podpisać na kwartał umowę, a potem, w trakcie roku, negocjować, a nie zamykać gabinety. Ktoś im źle podpowiedział, bo nigdy przecież nasi lekarze nie przyłączali się do ogólnopolskich protestów i tu też byłoby ich stać na takie zachowanie.
R