UWAGA!

Lubię patrzeć na samoloty

 Elbląg, Pani Monika z aparatem
Pani Monika z aparatem (fot. Witold Sadowski)

W Jegłowniku mieszka od zawsze. Codziennie dojeżdża do pracy do Elbląga, na lotniska jeździ razem z rodziną tylko w wolnych chwilach. Pasją do "łapania" samolotów obiektywem aparatu zaraziła się od męża. Bakcyla połknął również syn, a nawet... pies, który szczeka i wybiega na podwórko za każdym razem, gdy słyszy ryk silników. Monika Górska to jedna z nielicznych spotterek w regionie. Zobacz jej wybrane zdjęcia.

Jest kilka rodzajów spotterów, czyli osób, które śledzą oraz fotografują obiekty związane z komunikacją. Są więc tacy, których fascynują pociągi czy metro albo ci, którzy robią zdjęcia samolotom. Do tych ostatnich należy Monika Górska, która takie hobby ma od kilku lat.
      
       - Robi pani zdjęcia samolotom. Skąd taki pomysł?
       - Monika Górska: Cała ta pasja zaczęła się przez męża (śmiech). On od zawsze był pasjonatem lotnictwa, kleił modele i to właściwie on nas w to wciągnął, i mnie, i syna. Zaczął nas zabierać na wszelkie imprezy lotnicze i pokazy. Najpierw wkładał mi w ręce aparat, ale nie bardzo mi to szło i nie podobało mi się. Sama musiałam się do tego przekonać, ale do tej pory nie jest to dla mnie proste. Później kupiliśmy drugi aparat i wtedy na dobre to się zaczęło.
      
       - Jak wygląda organizacja tego wszystkiego? Słyszy się samolot, wybiega przed dom, biegnie po aparat i robi zdjęcia?
       - Ja właściwie tak nie robię, mąż tak robi, który jak tylko coś usłyszy zaraz chwyta za aparat i biegnie na dwór. Ale muszę powiedzieć, że my wszyscy, jak coś słyszymy, od razu patrzymy w górę, łącznie z psem. Jak słyszy dźwięk samolotu zadziera głowę w górę i szczeka. Syn ma teraz 13 lat i też robi zdjęcia, od dwóch, trzech lat.
      
       - Jakim samolotom robi Pani zdjęcia? Rejsowym?
       - Nie, mnie najbardziej fascynują samoloty wojskowe, myśliwskie. Często jeździmy do Królewa Malborskiego, w Radomiu na pokazach jesteśmy co dwa lata, obowiązkowo. Jeździmy również na okoliczne imprezy. Jak jestem w Gdańsku na te duże samoloty popatrzę, ale one na mnie nie działają tak, jak te wojskowe. Lubię stać i patrzeć jak one latają, a ten dźwięk...To jest rewelacja. Czasami stoję i się zastanawiam "jak coś takiego może latać?", przecież to ogromne maszyny. I jeszcze te akrobacje...
      
       - Nie marzyła Pani o tym, żeby zostać pilotem?

       - Oj tak. Zwłaszcza, gdy usiadłam w kokpicie MiG-a 29 i zobaczyłam jak to wygląda. Ale na marzeniach się tylko kończy (śmiech). Chociaż syn mówi, że będzie pilotem, ale co z tego będzie to się okaże.
      
       - Czy jakieś zdjęcie jest dla pani szczególne?

       - Tak, to te, gdzie udało mi się zrobić zdjęcie AWACS-a [samoloty używane m.in. przez siły powietrzne NATO, z charakterystyczną stacją radiową, przymocowaną do kadłuba - red].

  Elbląg, To zdjęcie, którego zrobienie dało aż tyle radości
To zdjęcie, którego zrobienie dało aż tyle radości (fot. arch. prywatne)

To było tak, że mąż spał po nocnej zmianie, syn był w szkole, a ja miałam dzień wolny. Słyszałam, że coś lata, więc pomyślałam, że pojadę do Królewa sama, pod płot. Popatrzę, ewentualnie zrobię zdjęcia, bo pogoda nie była zbyt ciekawa. Stanęłam więc na polu, leżał śnieg, pełno błota. Widziałam, że coś leci w kierunku pasa startowego. Myślałam, że to nasze MiG-i, zobaczyłam dymek, więc stoję i czekam. W pewnym momencie patrzę, że to zbyt duże kształty na MiG-a, więc pomyślałam, że to albo Hercules, albo Casa [rodzaje samolotów transportowych, z maszyn tego typu korzystają siły powietrzne w różnych krajach -red.], ale jak już w pewnym momencie dojrzałam ten talerz stanęłam i sama do siebie zaczęłam mówić, że to nie może dziać się naprawdę. Chwyciłam aparat, pobiegłam na to pole, zaczęłam z radości krzyczeć tak, że jakby ktoś popatrzył z boku to powiedziałby, że coś ze mną nie tak (śmiech). Ale to była radość! Nie do opisania.
      
       - Znajomi, rodzina, koleżanki z pracy wiedzą, że ma Pani takie hobby?
       - Wiedzą, ale w pracy staram się tym nie chwalić. Reakcje są różne, czasami patrzą na mnie jak na dziwaka. Są osoby, które wiedzą od lat, że się tym fascynujemy, ale zdarza im się podśmiewać.
      
       - To drogie hobby?
       - Na pewno, bo żeby robić dobre zdjęcia trzeba mieć dobry sprzęt. Moje pierwsze zdjęcia były robione małym aparatem, później, gdy dokupiliśmy drugi to zaczęłam robić lepsze. Teraz, gdy zdjęcia robi również syn, zaczęłam robić filmiki kamerą z przelotów i pokazów. Nie idzie mi to jeszcze najlepiej, ale staram się i lubię to.
      

rozmawiała Marta Wiloch

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama