UWAGA!

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • I co z tego, że dzieci uważają swoje patologiczne matki za najlepsze? Nie zmienia to faktu, że z moralnego punktu widzenia ich sposób postępowania z dziećmi uznaje się za patologiczny i szkodliwy dla dzieci. Świat dzieci jest ograniczony, nie wiedzą one o świecie tego co dorośli i dlatego ich sposobu postrzegania rzeczywistości nie należy przyjmować jako wiodącego. Gdyby tak nie było, nie potrzeba by było rodzin zastępczych, sądów rodzinnych, domów dziecka, ośrodków wychowawczych, pogotowia opiekuńczego, itd. Nidy nie uwierzę, że rodziny zastępcze uznają matki tych dzieciaków za najlepsze dla ich rozwoju. Utrzymują z nimi kontakt, żeby je "reintegrować", z miernym zresztą skutkiem, ale tak nakazuje przyzwoitość i prawo. Zrobić dziecko potrafi nawet największy idiota, ale je wychować na pożądnego człowieka - już nie każdy. Dlatego matka jest tylko jedna - a matka to ktoś, kto z miłością wychowuje człowieka, który kiedyś stanie się wartościowym członkiem społeczeństwa. I nie ma tu znaczenia, czy jest ona biologiczna, czy zastępcza.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Panzerzug(2006-05-31)
  • Zamiast idealizować, moglibyście zstąpić na ziemię. Każdemu dziecku do prawidłowego rozwoju potrzebna jest pełna, prawidłowo funkcjonująca rodzina. A nie tylko matka. To po pierwsze. Po drugie, na jakiej podstawie większość zakłada, że matka jest zawsze "w porządku" a ewentualne patologie mogą zagrażać jedynie ze strony ojca? Osobiście znam wiele przypadków wręcz odwrotnych, kiedy to właśnie matki nadużywają alkoholu, nie zajmują się swoimi dziećmi, maltretują je fizycznie i psychicznie a nawet dochodzi do molestowania seksualnego. I to właśnie ojcowie zapewniają wtedy dzieciom te maksimum normalności na jakie ich stać w takich warunkach. Nie piszcie więc, że tak naprawdę liczy się tylko matka i jakakolwiek by ona nie była zawsze pozostanie dla dziecka najwspanialszą istotą. Nie macie bowiem pojęcia co przeżywają te dzieci, które doświadczają w/w ciewrpień ze strony swej rodzicielki, czy też któregokolwiek z rodziców. Dziecku potrzebny jest rozumny i kochający opiekun, najlepiej żeby to byli oboje rodzice, ale jeżeli żadne z nich nie nadaje się do wypełniania tego obowiązku, lepiej żeby w sposób prawidłowy wykonawała to rodzina zastępcza lub rodzinny dom dziecka, niż "zmarnować" dziecko pod pseudoopieką biologicznych rodziców.
  • orka, chyba za bardzo nie idealizujemy. Wydaje mi się, że każdy z wypowiadających się ma tu swoje racje. Tylko jeśli patrzyć będziemy na matkę z pozycji patologii, to do niczego tu - na forum - nie dojdziemy. Bo wtedy kłaniają się skądinąd znane próby wychowania dziecka przez państwo, bo każda rodzina ma swoje słabe strony /przedszkola w obecnej Korei, a i hitlerjugend też była swego rodzaju szkołą wychowania bez rodziców dla ojczyzny/. Dlatego dalej mówię, że matka jest jedyna na tym świecie. Matka normalna, kochająca, która niejednokrotnie gotowa jest oddać życie za swoje dziecko. Jeśli ktoś widzi tylko patologiczne matki, które były, są i będą, to dyskusja tutejsza prowadzić będzie do nikąd. Ja twierdzę, że świat jest piękny, i wcale nie mam pretensji do kogoś, kto ciągle mówi, że świat jest okropny, okrutny, zły.Bo tak mu się trafiło. Dalej, ja twierdzę, że miłość to najpiękniejsze uczucie na świecie, m.innymi dlatego, że kocham moją żonę niezmiennie od 43 lat. Ale są tłumy ludzi, którzy twierdzą, że miłość to uczucie głupie, zaczyna się na ustach .. ..itd. ..bo zawiedli się, bo zostali zdradzeni, porzuceni, etc. twierdzę dalej, że ludzie są wspaniali, muzyka jest eliksirem dla ucha, poezja jest chlebem dla ducha .....I na to wszystko znajdzie się również stanowisko negujące. Dla osoby matki - jak się okazuje - też. Pozdrawiam serdecznie
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    egzegeta(2006-05-31)
  • nie ta matka co urodzi, lecz ta matka co wychowa. Moja sąsiadka wprawdzie mówi do swego dziecka: ty sukinsynu, lecz myślę,że to raczej tak samokrytycznie niż złośliwie.
  • Do "egzegeta": Mój komentarz odnosił się do artykułu traktującego o patologiach w rodzinie (zapewne gdyby nie było takich patologii, to nie byłoby zapotrzebowania na istnienie rodzin zastępczych) a nie o ogólnym stanie rodzin. Trudno więc żeby w kontekście takiego artykułu, nie patrzeć na rodzinę z pozycji patologii. Przecież nikt tu nie twierdzi, że wszystkie matki, wszyscy ojcowie, czy wszystkie rodziny są z gruntu złe i wychowanie dzieci należy oddać instytucjom państwowym. Zarówno autorka artykułu jak i jego komentatorzy, zdają się słusznie zakładać że patologiczne rodziny stanowią zaledwie margines społeczeństwa (takie przynajmniej mam przeświadczenie). Tym nie mniej problem z tego wynikający jest poważny i nie można udawać, że go nie ma. Ale Twoje podejście (wyrażające się w zdaniu: "Jeśli ktoś widzi tylko patologiczne matki, które były, są i będą, to dyskusja tutejsza prowadzić będzie do nikąd") zdaje się bagatelizować całą sytuację i sprowadzać ją do rangi zupełnie nieistotnego incydentu. A to już jest poważnym błędem, ponieważ nieleczona (nawet jednostkowa) patologia, prędzej czy później odbije się ciężkim brzemieniem na losach całej społeczności. I naprawdę warto spojrzeć na całą sprawę z punktu widzenia skrzywdzonych w ten sposób dzieci, a nie tylko ze swojego - jak się wydaje - pozbawionego trosk piedestału.
  • I jeszcze jedno. Niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego w całym tym temacie mowa jest w zasadzie tylko o matkach. A ojciec to pies? Od dawna próbuję walczyć ze stereotypami, w których rolę ojca ogranicza się jedynie do spłodzenia potomstwa i ewentualnie zarabiania na rodzinę. Jak widać jednak przekonania takie są w naszym społeczeństwie tak głęboko zakorzenione, że chyba tylko naturalne następstwo pokoleń może je zmienić. Zastanawiając się natomiast nad przyczynami tych stereotypów, dochodzę do wniosku że większość ludzi została chyba w dzieciństwie skrzywdzona przez niedoświadczenie ojcowskiej miłości i zainteresowania życiem dziecka. W takim wypadku, nie jest niczym dziwnym że bez zastrzeżeń przyjmuje się później zredukowanie roli ojca w rodzinie do funkcji jednego z wielu gadżetów. Zgodnie z tym założeniem, tato byłby rodzinie trochę mniej potrzebny niż np. telewizor, a trochę bardziej niż - powiedzmy - wygodny fotel lub pojemna szafa.
  • orka2, - piszesz:- "...a nie tylko ze swojego - jak się wydaje - pozbawionego trosk piedestału". I dobrze, że się zastrzegasz pisząc - "jak się wydaje". Takich trosk jak ja mam, to rzadko kto je ma. Od ponad 30 lat czuwam przy nieuleczalnie chorej żonie. Nocne wstawanie matki do swego dziecka, to pryszcz przy moim conocnym czuwaniu, odsysaniu flegmy, zmianach pampersa, przekładaniu a boku na bok, układaniu z powrotem na wznak etc. A przy tym znajduję czas na czytanie żonie wierszy, które piszę dla Niej, czytam Jej ulubione czasopisma.Słuchamy muzyki. Robię wszystko, ona jest moim całym życiem. To tyle mojego "pozbawionego trosk piedestału". A pozostałą Twoją wypowiedź pozostawiam już bez komentarza, bo to tylko masło maślana. Temat artykułu dotyczy rodziny i tam w tekście przejawia się i matka i tato i dziadek - słowem rodzina. Chodziło jedynie o niefortunny tytuł tego artykułu.A snucie wątku patologii z powodzeniem można rozszerzyć na edukację, na zdrowie, na kulturę w rodzinie. Ale to wykracza ramy tego forum. Pozdrawiam
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    egzegeta(2006-06-01)
  • Pozdrawiam-nie bawmy sie w szkole napisane jak napisane -dobrze ze ktos poruszyl ten temat.Tato pozdrawiam Cie -jestem twego zdania-nie ta co urodzi lecz ta co wychowa .Poczucie humoru masz jak zwykle wspaniale.Milego dnia!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    MAMUSIA(2006-06-01)
  • jak byliście malutcy to kopaliście mamusię w brzuszek, teraz kopiecie się ze wszystkimi.Dlaczego zostało w was to wredne przyzwyczajenie?MAMUŚKA mam rację?
  • Pozdrawiam....Tato takie pokolenie nam wyroslo.....co zrobic?Wszystkie dzieci sa nasze.Milego dnia
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    MAMUSIA(2006-06-04)
  • "Matka jest tylko jedna" i czasem, to wielki pech... Ale na szczęście są kobiety i mężczyźni, którzy chcą i potrafią wychować cudze dziecko i dać im miłość, której zabrakło biologicznym rodzicom. Egzegeta jest człowiekiem szlachetnym, o pięknej duszy i w głowie mu się nie mieści, że na świecie są istoty, które nie kochają - także swoich małych, przesłodkich dzieci. Normalni rodzice gotowi są oddać życie za swoje potomstwo, co zresztą najczęściej udowodniają codzienną, niezmienną troską i staraniem, bez względu na trudności - choroby, biedę, osamotnienie, trudności wychowawcze i co tam jeszcze w życiu może się przydarzyć. Za swoją miłość i oddanie zasługują na wzajemność i szacunek, i najczęściej - prędzej czy później - zostaną docenieni przez dorosłe dzieci, a maleńkie - te bezkrytyczne i najmilsze na świecie istotki, są same w sobie nagrodą za trudy rodzicielstwa. Biedni ci rodzice, którzy tego nie potrafią odczuć.
  • szeba!ja naprawdę tłukłem swoje dzieci wyłącznie w obronie własnej.Zawyżyłaś poziom do Everestu i nic nie można dodać.
Reklama