UWAGA!

Mój sześciolatek nienawidzi szkoły! (opinia)

 Elbląg, Mój sześciolatek nienawidzi szkoły! (opinia)
(fot. WS, archiwum portEl.pl)

Współczesne sześciolatki muszą szybciej dorosnąć, porzucić świat przedszkolnych zabaw i beztroski i zająć się szkolnymi obowiązkami. I to szkolne życie wcale nie byłoby takie straszne, gdyby nie fakt, że dzieci są zwyczajnie przepracowane, a tym samym nie mają czasu na przyjemności i zniechęcają się do nauki.

W większości krajów europejskich obowiązek szkolny rozpoczyna się w wieku sześciu lat, a psychologowie coraz częściej mówią o szybszym, niż bywało to jeszcze trzydzieści czy czterdzieści lat temu, dojrzewaniu intelektualnym dzieci. A co z ich życiem emocjonalnym? Czy sześciolatki są wystarczająco dojrzałe, by podjąć nowe szkolne wyzwania? Czy są gotowe na nowe obowiązki, które serwuje im polska szkoła? Badania mówią, że różnica w rozwoju między sześciolatkiem, a siedmiolatkiem jest całkiem spora. Można podpierać się faktem, że w krajach zachodnich obowiązek szkolny obejmuje dzieci sześcioletnie, jednak w Niemczech czy Danii szkoła jest bardziej zabawą niż nauką i nie wymaga się tam od dzieci nauki pisania i czytania już w pierwszej klasie. A polski pierwszoklasista taki obowiązek ma. Wysłanie sześciolatków do szkół nie stanowi problemu. Problemem jest nakładanie na nich obowiązków przerastających ich możliwości.
      
       Trzy litery tygodniowo
      
Fora internetowe aż huczą od negatywnych opinii wypisywanych przez rodziców sześciolatków, którzy skarżą się, że maluchy do nocy siedzą nad książkami, nienawidzą szkoły, nie wytrzymują 45 minut w ławce, płaczą, a rodzice codziennie pomagają pociechom w lekcjach, bo te nie dają sobie rady z pracą domową.
       - Córka poszła do szkoły jako dziecko sześcioletnie  – mówi elblążanka. - Diagnoza przedszkolna wykazała, że dziecko nie ma żadnych przeciwwskazań do nauki w szkole, przeciwnie, ma mnóstwo talentów, które zalecono rozwijać. Szkolna codzienność szybko zweryfikowała status quo. Mnóstwo zadawanych lekcji, ogromne tempo pracy powodują, że uczestniczenie w dodatkowych zajęciach i rozwijanie zdolności jest prawie niemożliwe. Program nauczania korelujący z ministerialnym podręcznikiem zakłada na przykład poznanie przez sześciolatka trzech liter i jednej cyfry w tygodniu. Bez pracy w domu niemożliwe jest ich utrwalenie. Efekt edukacji jest taki, że dziecko nie ma czasu na inne zajęcia, zabawę. Dla mnie jako matki najbardziej przerażającym jest deklaracja dziecka, że nienawidzi szkoły. Nie tak to miało wyglądać – dodaje rozgoryczona.
      
       Punkt widzenia ministra
      
Tymczasem w wywiadzie z minister edukacji narodowej opublikowanym na newsweek.pl w kwietniu 2013 roku czytamy, że zdaniem pani minister nauczyciele są przygotowani do dostosowania programu nauczania do możliwości dzieci i że będzie się od nich tego wymagać. W tym samym wywiadzie przypomina ona nauczycielom, że nie powinni zadawać najmłodszym uczniom zadań domowych. Wspomina także o zmianach podstawy programowej edukacji wczesnoszkolnej w związku z obniżeniem wieku szkolnego.
       - Sceptyków zachęcam, żeby spojrzeć na reformę pod kątem szans, jakie daje ona dzieciom – mówiła minister. - Wcześniejsza edukacja w szkole pozwala sześciolatkom na szybsze rozbudzanie ich potencjału intelektualnego, procesów poznawczych – spostrzegania, myślenia, rozwiązywania problemów, ponieważ pierwsze lata życia to czas kiedy umysł jest jeszcze niezwykle plastyczny. Szkoła umożliwia znacznie intensywniejsze wykorzystywanie tych możliwości dziecka niż przedszkole. W rezultacie reforma spowoduje, że dzieci będą lepiej przygotowane do następnych etapów edukacyjnych.
      
       Syn nie lubi szkoły
      
Słowa pani minister dobitnie pokazują jak daleko teoria ma się do praktyki.
       - Moje sześcioletnie dziecko nie nadąża za materiałem i codziennie do wieczora muszę siedzieć z nim nad lekcjami – mówi mama małej Oli. - Sama wychowawczyni przyznała, że podstawa programowa niewiele odbiega od tej, która wcześniej obejmowała dzieci siedmioletnie.
       - Moje dziecko zaczęło szkołę w wieku siedmiu lat i nie wyobrażam sobie, by poszło do niej w wieku lat sześciu, kiedy to jest jeszcze bardziej dziecinne – mówi mama Wojtka. - Syn nie lubi szkoły. Płacze codziennie nad lekcjami, których jest cała masa. Siedzenie nad nimi to dla dziecka i dla rodzica ogromna męczarnia.
       Czy sama nauka w szkole nie wystarczy i dzieci już w pierwszej klasie muszą w domu tyle czasu spędzać nad książkami? Jak powinna wyglądać edukacja sześcioletniego dziecka, by polubił szkołę i nie zniechęcał się do nauki? Próbowaliśmy porozmawiać o tym z elbląskimi pedagogami i psychologami. Część z nich dziwiła się, że chcemy podjąć ten temat, część zgodziła się na wypowiedź, ale tylko anonimowo, a niektórzy w ogóle nie chcieli wypowiadać się w tej kwestii.
       Co o obowiązku szkolnym dla szóstoklasistów sądzą Czytelnicy portEl.pl? Zapraszamy do dyskusji.
dk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Ja chyba w innej rzeczywistości żyję. Moje dziecko poszło we wrześniu do szkoły jako 6latek. Moim zdaniem, praktycznie się nie uczą, tylko bawią i malują. Poznają litery, ale jakby mimochodem, czasami jest coś do napisania w domu ( kilka wyrazów lub jedno zdanie) teraz już maja czytanki (raptem do przeczytania 3 zdania- na szóstkę 6,7 zdań). Lekcje odrabia po powrocie do domu (zajmuje to jakieś 15 min) wieczorem jeszcze raz przeczyta czytankę ( ok 5 min). W międzyczasie basen, karate, j. angielski (bo w szkole tylko maluja rysunki i słuchają płyt-podręcznik jak dla przedszkolaków). Nie wiem czy dziecko mam zdolne, czy po prostu inni rodzice tak demonizują, ale dzieci w naszej klasie tez nie maja większych problemów. Matematyki mój syn w ogóle się nie uczy w domu, to co jest w szkole jest banalnie proste, a cyfry jak każde dziecko znał już w przedszkolu ( obecnie przerabiają cyfrę 8 - dopiero!) Pozdrawiam i życzę optymizmu - będzie lepiej.
  • przedmówca chyba rzeczywiście żyje w innej rzeczywistości. ..
  • A moja wnuczka tez w wieku 6 lat poszła do szkoły. Pisze wszystkie słowa, nie robi błędów ortograficznych, liczy- dodaje, odejmuje, do 500,mnoży do 100.Wytrzymuje 45 minut lekcji. Chętnie czyta samodzielnie i ma czas na zabawę, basen, język angielski i dużo czasu spędza z dziadkami. Po prostu jest zdolna.
  • Widzisz - ja mając 2 dzieci już mogę powiedzieć, że dziecko od dziecka potrafi różnić się całkowicie. A co, jeśli tych dzieci jest 20 w klasie? Jeden jest urodzony do kopania piłki, a nauka i siedzenie 45 minut w ławce przychodzą mu z wielkim trudem, inny znowu wchłania wiedzę z łatwością, a na podwórku jest "łamagą". Ja ze swojej strony mogę polecić ograniczenie dziecku komputera, telewizji i gier na komórce. Te rzeczy, gdy są w zbyt dużej ilości, strasznie "wyjaławiają" mózg, zapychając go śmieciami. Nawet dobrze, jeśli dziecko ponudzi się w domu - tym chętniej będzie chodzić do szkoły, gdzie czekać go będą oprócz nauki, także spotkanie z kolegami i ciekawe zajęcia dodatkowe (np. na świetlicy).
  • Ohohoho! Zaczęły się przechwałki i dowartościowanie się. .. Skoro w ogóle nie robi błędów ortograficznych, to zagięłaby pewnie samego profesora Miodka! Do tego pewnie jeszcze całkuje, różniczkuje i pierwiastkuje w pamięci! Normalnie cudowne dziecko!
  • Ciekawe, że jak tylko pamiętam - z roku na rok jest coraz większe narzekanie na obniżanie poziomu gimnazjalistów, licealistów, maturzystów i studentów. I nikt nie łączy tego faktu z coraz wcześniejszym posyłaniem dzieci do szkół i z zawalaniem ich obowiązkami.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    17
    4
    derekty(2015-02-25)
  • mniej youtuba i disney chanel to dzieciaki poradzą sobie i w zerówce i w gimnazjum i w liceum też sobie poradzą.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    20
    7
    OiPolloi!(2015-02-25)
  • Dzieci nie mogą doczekać się, kiedy pójdą do szkoły, są chłonne poznawania wszystkiego do momentu, kiedy zorientują się, że będą się uczyć nie tego, co je ciekawi i fascynuje, a tego, czego oczekują od nich inni. Tracą motywację do nauki, bo ta kojarzy im się z obowiązkiem a nie przyjemnością. Tu jest większy problem!
  • O czym jest ten artykul? O szkole dla szesciolatkow czy o obowiazku szkolnym szostoklasistow? Widze ze autorowi cos z tego wszystkiego sie "pozajaczkowalo". Chyba ze ja czegos nie "czaje".
  • Motłoch się nakręca i straszy, huuuuu, a potem na ospa party:)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    6
    0
    Huuuuuuuuuu(2015-02-25)
  • Ponad 20 lat temu skończyłam "zerówkę". W tamtych czasach poziom zerówki był podobny do obecnie pierwszej klasy. Dzieci kończąc zerówkę znały wszystkie "pisane" literki i potrafiły policzyć do 100.Nie dodawały dużych liczb, nie pisały pełnych zdań, ale miały podstawowe przygotowanie z języka polskiego i matematyki. Panie przedszkolanki był w stanie połączyć proste podstawy szkolne ze śpiewaniem i malowaniem. Wygląda na to, że świat się zmienia, a ludzie robią się coraz bardziej leniwi. @kki- rozumiem, że w drugie klasie Twoja wnuczka zostanie wprowadzona na poziom pisania rozprawek z historii literatury polskiej i liczenia całek;-)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    12
    0
    aaaabbb(2015-02-25)
  • Wasze dzieci nie lubią szkoły ???? Bo majątam jakieś inne zajęcie niż w domu. Sa zabawy i nauka z innymi dziećmi, a nie tylko spędzanie czasu z kupionymi dla świętego spokoju rodziców tabletem, xboxem / play station, komputerem. W których to urządzeniach zawsze wygrywa, jest najlepsze, ma sto żyć, i robi co chce. Tylko potem nie umie się zachować w "stadzie ", czyli z innymi dziećmi. Starsze pokolenia od początku się w szkole uczyły. Teraz pierwsze trzy lata to zabawa. Więc jeśli dziecku nie podoba się zabawa. .. ..
Reklama