Podstawowym warunkiem przyjęcia bezdomnego do Domu dla Bezdomnych jest jego trzeźwość. Pijany zostanie odesłany do noclegowni. Dopiero gdy wytrzeźwieje, może wrócić, porozmawiać i wówczas na pewno zostanie przyjęty. Taki jest podstawowy punkt regulaminu i główna przyczyna, dla której bezdomni nie chcą przebywać w tej placówce.
– Nasza placówka oferuje bezdomnym schronienie i nocleg na minimum trzy miesiące. Poza tym są ciepłe posiłki, środki czystości i ubrania – wyjaśnia Artur Dąbrowski, kierownik Domu dla Bezdomnych. – To możemy zagwarantować każdemu, kto przyjdzie. Musi jednak być trzeźwy.
Pracownicy Domu w pierwszej kolejności, po przywiezieniu nowej osoby, badają jej potrzeby. Czy trzeba bezdomnego umyć, odwszawić, czy musi odpocząć, a później pomagają mu zająć się ważniejszymi sprawami, takimi jak wyrobienie dowodu osobistego czy dotarcie do pomocy medycznej. W początkowym okresie starają się dotrzeć do tej osoby i próbują zdiagnozować, czy jest ona w stanie w najbliższym czasie powalczyć i próbować wyjść z bezdomności.
– Większość osób z terenu Elbląga już znamy – mówi Artur Dąbrowski. – I wiemy, kto do nas przyjdzie w kolejnych dniach. Te osoby, jak już decydują się skorzystać z naszej pomocy i opieki, zostają u nas dłużej, nie tylko na jedną noc. Są to osoby czyste, które mogą wyjść do sklepu czy urzędu i nikt nie pozna, że to jest bezdomny. Oczywiście, zdarzają się też takie przypadki, że przychodzi do nas pan, który się wykąpie, dostanie świeżą odzież, zje posiłek i pójdzie, ale nie jest to częsta praktyka.
Obecnie w Domu dla Bezdomnych przebywa około 70 osób. W razie potrzeby są przygotowane dodatkowe łóżka, więc nikt na pewno nie zostanie odesłany stamtąd z kwitkiem. – Latem przebywa u nas do 50 osób. Staramy się zmobilizować tych mężczyzn, aby w czasie letnim zaczynali się usamodzielniać.
Jak twierdzi Artur Dąbrowski, bez dachu nad głową zostają coraz młodsi mężczyźni. W tej chwili w Domu dla Bezdomnych przebywa parę osób, które nie ukończyły 25 roku życia. – Cała bezdomność, według mnie, zaczyna się od nałogów – mówi kierownik placówki. – I to właśnie z nałogów wychodzą te inne przyczyny, które powodują, że ludzie tracą rodziny i domy. Na szczęście Elbląg bardzo dobrze radzi sobie w pomocy. Jeśli tylko bezdomny chce, to otrzyma taką pomoc, jakiej potrzebuje.
Pracownicy Domu w pierwszej kolejności, po przywiezieniu nowej osoby, badają jej potrzeby. Czy trzeba bezdomnego umyć, odwszawić, czy musi odpocząć, a później pomagają mu zająć się ważniejszymi sprawami, takimi jak wyrobienie dowodu osobistego czy dotarcie do pomocy medycznej. W początkowym okresie starają się dotrzeć do tej osoby i próbują zdiagnozować, czy jest ona w stanie w najbliższym czasie powalczyć i próbować wyjść z bezdomności.
– Większość osób z terenu Elbląga już znamy – mówi Artur Dąbrowski. – I wiemy, kto do nas przyjdzie w kolejnych dniach. Te osoby, jak już decydują się skorzystać z naszej pomocy i opieki, zostają u nas dłużej, nie tylko na jedną noc. Są to osoby czyste, które mogą wyjść do sklepu czy urzędu i nikt nie pozna, że to jest bezdomny. Oczywiście, zdarzają się też takie przypadki, że przychodzi do nas pan, który się wykąpie, dostanie świeżą odzież, zje posiłek i pójdzie, ale nie jest to częsta praktyka.
Obecnie w Domu dla Bezdomnych przebywa około 70 osób. W razie potrzeby są przygotowane dodatkowe łóżka, więc nikt na pewno nie zostanie odesłany stamtąd z kwitkiem. – Latem przebywa u nas do 50 osób. Staramy się zmobilizować tych mężczyzn, aby w czasie letnim zaczynali się usamodzielniać.
Jak twierdzi Artur Dąbrowski, bez dachu nad głową zostają coraz młodsi mężczyźni. W tej chwili w Domu dla Bezdomnych przebywa parę osób, które nie ukończyły 25 roku życia. – Cała bezdomność, według mnie, zaczyna się od nałogów – mówi kierownik placówki. – I to właśnie z nałogów wychodzą te inne przyczyny, które powodują, że ludzie tracą rodziny i domy. Na szczęście Elbląg bardzo dobrze radzi sobie w pomocy. Jeśli tylko bezdomny chce, to otrzyma taką pomoc, jakiej potrzebuje.
K