- Cieszyliśmy się z sąsiadami, że mamy las za oknem, że jest świeżo. Te świerki chroniły nas przed spalinami. Czy nie można było ich po prostu przyciąć, a nie od razu wycinać? Przecież świerki dobrze się formują, dobrze znoszą cięcie. Poza tym mnie nikt nie zapytał o zdanie, po prostu wywieszono kartkę na klatce, że drzewa zostaną wycięte – opowiada jedna z mieszkanek bloku przy ul. Korczaka 1-4.
Świerki, które rosły tuż pod blokiem miały kilkanaście lat. Rosły, bo w środę, decyzją spółdzielni mieszkaniowej Nad Jarem, zostały wycięte.
- Podobno większość mieszkańców tak chciała, ale mnie nikt o zdanie nie pytał. Ani mnie, ani kilku innych sąsiadów, z którymi rozmawiałam – opowiada mieszkanka bloku.
Z kolei spółdzielnia twierdzi, że wycinka drzew "została wykonana na wniosek grupy mieszkańców". Nie odpowiada jednak na pytanie jak liczna była to grupa i czy ktokolwiek pytał resztę o zgodę.
- Spółdzielnia mieszkaniowa Nad Jarem wystąpiła do Urzędu Miejskiego o pozwolenie na wycięcie tych drzew [mają więcej niż dziesięć lat, a więc ustawa o ochronie przyrody nakłada taki obowiązek -red.] i ją otrzymała. Ich zbyt bliskie położenie, czyli 1,5 metra od bloku, oraz wysokość, a także fakt, że drzewa mocno się przechylały przy wierzchołku stwarzały zagrożenie – tłumaczy Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Regulacja gałęzi nie dałaby gwarancji bezpieczeństwa.
- Podobno większość mieszkańców tak chciała, ale mnie nikt o zdanie nie pytał. Ani mnie, ani kilku innych sąsiadów, z którymi rozmawiałam – opowiada mieszkanka bloku.
Z kolei spółdzielnia twierdzi, że wycinka drzew "została wykonana na wniosek grupy mieszkańców". Nie odpowiada jednak na pytanie jak liczna była to grupa i czy ktokolwiek pytał resztę o zgodę.
- Spółdzielnia mieszkaniowa Nad Jarem wystąpiła do Urzędu Miejskiego o pozwolenie na wycięcie tych drzew [mają więcej niż dziesięć lat, a więc ustawa o ochronie przyrody nakłada taki obowiązek -red.] i ją otrzymała. Ich zbyt bliskie położenie, czyli 1,5 metra od bloku, oraz wysokość, a także fakt, że drzewa mocno się przechylały przy wierzchołku stwarzały zagrożenie – tłumaczy Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Regulacja gałęzi nie dałaby gwarancji bezpieczeństwa.
Jak jednak dodaje Łukasz Mierzejewski spółdzielnia jednocześnie musi wykonać tzw. nasadzenia zamienne, czyli posadzić tyle samo drzew ile wycięła, nie ma jedynie nakazu mówiącego, jaki miałby to być rodzaj.
Spółdzielnia Nad Jarem odpowiada, że zostaną one wykonane do 31 października przyszłego roku.
mw