UWAGA!

Nasi święci i nieświęci

 Elbląg, Nasi święci i nieświęci
fot. Anna Dembińska, arch. portEl

Świętość w polskiej tradycji ludowej zawsze odbiegała znacznie od symboliki i wartości promowanych przez duszpasterzy w trudnych do zrozumienia dogmatach, co z kolei znalazło swoje odzwierciedlenie w obrzędowym świętowaniu uroczystości Wszystkich Świętych. Dla zwykłego człowieka bliżsi byli „swojscy święci”, którzy podzielali miejscowe wartości i w dodatku w razie potrzeby służyli swoją pomocą. Zobacz zdjęcia z cmentarza przy ul. Agrykola.

Zakorzenieni w tradycjach przodków
       Po przyjęciu chrztu Mieszko I, a później Bolesław Chrobry czynili starania ewangelizacyjne na podległych sobie ziemiach. Jednak misje wśród rozdrobnionych plemion nie przebiegały pomyślnie, bo w osadach oddalonych od większych skupisk ludzkich, zmiany zachodziły powoli, często były powierzchowne i łączyły się z praktykowaniem starych zwyczajów. W społeczności takiej, święci postrzegani byli w sposób użytkowy i życzeniowy. Nie bardzo też liczyły się tak naprawdę ich cnoty, dobroć i wiara. Ważna była natomiast pozycja społeczna i skuteczność. Stąd też nie może dziwić fakt, że na obszarze Polski, gdzie chrześcijaństwo rozwijało się powoli, kult świętych i Matki Bożej przesłonił nauczanie o trudnych do pojęcia dogmatach o Bogu Jedynym, który zastąpić miał znane plemionom przedchrześcijańskie bóstwa. Ludzie chcieli zwracać się z modłami do bliższych sobie patronów, którzy za życia wykonywali określony zawód, a prócz cnót, z których słynęli, mieli i swoje wady. Pomocny w tej kwestii był zwłaszcza szerzący się w średniowieczu kult relikwii, które często traktowano jako „niosące cudowną siłę” amulety. Sytuacja taka pokazuje, że z jednej strony relikwie zastępowały posiadające pogański rodowód amulety, z drugiej zaś Kościół, zwalczając tego rodzaju magię, wprowadzał na ich miejsce kult relikwii nawiązujący do ziemskiego życia świętych. Wśród ludu różnica między domowym amuletem a cząstką kości jakiegoś świętego szybko się zatarła, co u ludzi bardziej światłych, widzących w relikwiach pamiątkę po zmarłym, wywoływało niejednokrotnie zgorszenie.
      
       Święci opiekunowie i doktorzy

       Według Z. Kuchowicza nie ulega wątpliwości, że na obszarze Rzeczypospolitej świętych czczono w miejsce dawnych bóstw domowych, rodzinnych, i opiekuńczych, które czuwały nad życiem rodzinnym, pracą i zdrowiem, niosąc pomoc i poradę. Stąd też wzięła się w naszym kraju tradycja, by każdy zawód miał swojego patrona, ku któremu poszczególne cechy zrzeszające rzemieślników, odprawiały nabożeństwa, fundowały chorągwie i ołtarze. I tak patronem cieśli był św. Józef, szewców św. Kryspin, bartników i krawców św. Bartłomiej, flisaków i górników św. Barbara, pasterzy św. Mikołaj, rolników św. Izydor, lekarzy, aptekarzy św. Kosma i Damian, prawników św. Iwon, muzyków św. Cecylia, żołnierzy św. Jerzy, studentów św. Grzegorz, a gospodyń domowych św. Marta. Według tradycji przed pożarem chronili św. Agata, św. Florian i św. Wawrzyniec, których wizerunki wystawiano w okno w czasie pożaru. Święci ci, wraz ze św. Barbarą, bronili także przed burzą i piorunami. Św. Dionizy chronił przed plagą myszy i szczurów, a od wielkich mrozów strzegł św. Marcin. Zgubę pomagał odnaleźć i bronił od złodziei św. Antoni. W przypadku powodzi uciekano się do św. Jana Nepomucena, który bronił także dobrej sławy. Podróżnymi opiekował się św. Krzysztof, a patronem urodzaju był św. Jacek.
       Za kwestie zdrowotne odpowiadali tzw. „święci doktorzy”, którzy sprawowali opiekę nad ogólnym stanem ludzkiego zdrowia oraz pomagali w poszczególnych dolegliwościach. Od chorób zakaźnych, chronili „wspomożyciele i obrońcy przed zarazą”: św. Roch, św. Sebastian oraz św. Rozalia, którym poświęcano wiele kościoiów, pieśni i modlitw. Dotkniętych epilepsją ratował św. Walenty, a cierpiącym na pląsawicę pomagał św. Wit. W dolegliwościach przejawiających się bólami głowy „skuteczna” była św. Anastazja, od „bólu gardła” ratował św. Błażej, a nękanym bólami zębów ulgę przynosiła św. Apolonia. Chorym na oczy pomagała św. Otylia, cierpiącym na wątrobę św. Erazm. Rodzącymi kobietami opiekowała się św. Małgorzata…
       Kościół w Rzymie zdystansował się od takiej swoistej pobożności ludowej, czemu wyraz dał papież Pius V, kiedy po Soborze Trydenckim dokonał reformy kalendarza świętych, ograniczając wspomnienia świętych do liczby 150. Według papieża dalsze rozszerzenie wspomnień liturgicznych świętych groziło przesłonięciem nauk Chrystusa rozważanych w ciągu roku liturgicznego. Pozostawiono jednocześnie wyznaczoną w 935 roku przez papieża Jana XI na Uroczystość Wszystkich Świętych ku czci zarówno nieznanych, jak i znanych, którzy zostali wyniesieni na ołtarze. Do dziś obchodzimy ją 1 listopada.
      
       „Swojscy” święci

       Papież wydający rozporządzenia w Rzymie był daleko, a prostym ludziom, potrzebni byli święci opiekunowie, którzy byliby ich orędownikami tu i teraz. Wierzono bowiem, że skoro Chrystus Pan płakał nad Jerozolimą, bo miłował swój naród, to i Jego naśladowcy, czyli święci, miłując swoje rodzinne strony i rodaków, przez swoje wstawiennictwo utworzą „niby baldachim opiekuńczy, rozpostarty nad ich ziemią ojczystą”. Rozumowanie takie legło u podstaw nowego rodzaju kultu, rozmaitych narodowych świętych i świątobliwych, których wyszukiwano w owym okresie baroku dosłownie na setki. Nie ważne przy tym było, jacy ci ludzie byli, ważny był natomiast stan, z którego się wywodzili i ewentualne koneksje. Obecnie dostępne są w internecie cyfrowo dwa takie pomniki, w których niezwykłe historie, wymyślna dewocja, całkowicie prywatne i niemożliwe do skontrolowania przeżycia stają się istotnym znamieniem świętości. Są to kolekcje żywotów świętych wydane w Krakowie w 1662 roku „Forteca duchowna królestwa polskiego; Z Żywotów świętych, tak iuż Kanonizowanych y Beatyfikowanych, iak też świętobliwie żyiących Patronów Polskich; Także z Obrazów Chrystusa Pana, y Matki iego Przenajświętszey, w Oyczyznie naszey cudami wielkiemi słynących. Przez Piotra Hyacintha Pruszcza, Krotką, prostą, lecz prawdziwą życia ich Historyą z rożnych Authorow zebrawszy, wiernym Kátholikom do náśládowánia, vtrapioney Oyczyznie ná obronę Wystawiona, Do Druku Zá pozwoleniem Zwierzchnośći Duchowney, Podana” oraz pochodzący z 1767 roku zbiór Floriana Jaroszewicza zatytułowany „Matka Swiętych Polska Albo Zywoty Swiętych Błogosławionych, Wielebnych, Swiątobliwych, Poboznych Polakow y Polek Wszelkiego Stanu Y Kondycyi Kazdego Wieku Od Zakrzewioney W Polszcze Chrzescianskiey Wiary Osobliwą Zycia Doskonałoscią Słynących. Z Roznych Authorow Y Pism tak Polskich iako y Cudzoziemskich Zebrane Y Spisane”. Co ciekawe, żywoty zaczynają się od Lecha – Pierwszego Księcia Polskiego – około 550 roku n.e. Dalej jest mowa o Krakusie, Lechu II, księżnej polskiej Wandzie (córce Krakusa), księciu Przemyśle, Leszku II i III, Popielu I i II, Piaście, Semowicie I, Leszku IV, Semomyśle I, Mieszku zwanym tu także księciem Mieczysławem I. Następnie następuje słowo o św. Cyrylu i Metodym, którzy przybyli z ewangelią do Słowian. W tej oryginalnej galerii postaci oprócz uznanych przez Kościół świętych spotykamy m. in. książąt i królów polskich: Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Bolesława Śmiałego, Zygmunta Starego, Zygmunta III, Janusza Ostrogskiego, Jerzego Ossolińskiego, Jerzego Radziwiłła, Sebastiana Lubomirskiego, którzy bynajmniej cnotliwego życia nie prowadzili. Znaleźć też można na przykład u Jaroszewicza m. in. Żywot świątobliwych Stanisława i Mikołaja Potockich, znanych ze swej srogości i alkoholowo-seksualnych nadużyć, które zmazane miały być przez ich niechęć do innowierców. Swoje miejsce znaleźli też Piotr Skarga, liczne ksienie, opaci i ludzie uważani za pobożnych. Wśród nich można odnaleźć wiele nazwisk popularnych do dzisiaj – być może to przodkowie kogoś z nas? Tak, czy inaczej, osoby te cieszyły się tak dużym szacunkiem w XVI-XVIII wieku, że znalazły się w dziełach Hiacynta Pruszcza i Floriana Jaroszewicza. A są to: Adam Mańkowski, Adam Miecznikowski, Adrian Kwiatkowski, Aleksander Łysogórski, Aleksy Kijowski, Andrzej Lipski, Andrzej Noskowski, Andrzej Rej, Anna Kossakowska, Anna Omiecińska, Anna Wierzbowska, Antoni Węgrzynowicz, Augustyn Jurkowski, Barbara Lange, Barnabasz Barański, Bazyli Narburt, Bartłomiej Nowodworski, Beata Konstancja Myszkowska, Beata Tęczyńska, Beniamin Pankiewicz, Bernard Górski, Bernard Maciejowski, Bonawentura Turski, Chrystyn Chojecki, Chrystyn Stradomski, Chrystyna Brzezińska, Chryzostom Dobrosielski, Eufrozyna Oporowska, Feliks Szpak, Franciszek Wolski, Gabriel Grodecki, Gerard Głuchowski, Franciszek Wolski, Hieronim Drzewicki, Hieronim Wojakowski, Jacek Bobrownicki, Jakub Sobieski, Jan Czapla, Jan Długosz, Jan Karczewski, Jan Kuczborski, Jan Łaski, Jutta Konopacka, Kazimierz Szczawiński, Konstanty Giżyński, Marcelina Borek, Marcin Baryczka, Marianna Grudzińska, Modest Wiśniewski, Paweł Kostka, Piotr Kmita, Samuel Maciejowski, Tobiasz Sarnowski, Walerian Bieńkowski, Welamin Rudzki, Wawrzyniec Jakubowski, Władysław Skoroszewski, Wojciech Gostyński, Zofia Broniszewska, Zofia Tylicka, i inni, którzy choć nie byli oficjalnie kanonizowani, uznawano ich w Polsce za świętych lub świętobliwych.
      
       Święci są wśród nas

       Termin „świętość, święty” etymologicznie nawiązuje do hebrajskiego słowa quodeš – „rzecz święta”; qadosz - święty i greckiego słowa hagios - święty, które pierwotnie miało znaczenie ontologiczne i kultyczne, a które odnosiło się do tego, co jest „oddzielone” od wszystkiego, co świeckie i ziemskie. Słowo „święty” według Słownika Języka Polskiego PWN oznacza osobę cnotliwą, sprawiedliwą, bardzo dobrą, godną czci i szacunku, kanonizowaną przez Kościół i godną kultu. Świętość – będąc kojarzoną z pojęciem dobroci moralnej, sugeruje nadzwyczajność człowieka, którego charakteryzują wyjątkowe i godne podziwu przymioty. Takie osoby z pewnością były i są wśród nas. Tak je postrzegamy, czujemy ich brak, choć po śmierci nie są kanonizowane. Jednak ich życie i dobroć w działaniu sprawiają, że myślenie o nich w ten sposób jest czymś oczywistym i samo się narzuca, ponieważ jak pisał św. Jan stanowią oni cząstkę rzeszy nieznanych powszechnie świadków dobroci „z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków” (Ap 7, 9).
       Wspomniane staropolskie „zbiory świętych”, pokazują, że tajemnica świętych obcowania, do której nawiązuje uroczystość Wszystkich Świętych długo pozostawała niezrozumiała, daleka od ideałów i norm kościelnych. Ludzie jakby czuli „świętość” po swojemu. Słowa nauczania papieża Pawła VI: „Wierzymy we wspólnotę wszystkich wiernych chrześcijan, a mianowicie tych, którzy pielgrzymują na ziemi, zmarłych, którzy jeszcze oczyszczają się, oraz tych, którzy cieszą się już szczęściem nieba, i że wszyscy łączą się w jeden Kościół; wierzymy również, że w tej wspólnocie mamy zwróconą ku sobie miłość miłosiernego Boga i Jego świętych, którzy zawsze są gotowi na słuchanie naszych próśb”, choć wyrażały powtarzane przez wieki nauczanie Kościoła, dla wielu pozostały niezrozumiałe. Pojmowanie świętości wśród ludzi w minionych wiekach odbiegało znacznie od symboliki i wartości promowanych przez duszpasterzy, co nie przekreśla ich często dobrych intencji, świadczy jednak o bardziej zwyczajowym, a nie duchowym świętowaniu uroczystości Wszystkich Świętych. Jak wiele się zmieniło, odkrywamy każdego roku w jesienne listopadowe dni, które przypominają nam słowa „Memento mori”.
      
       Bibliografia:
       Z. Kuchowicz, Obyczaje Staropolskie XVII-XVIII wieku, Łódź 1975.
       J. Keller, Zwyczaje, obrzędy i symbole religijne w chrześcijaństwie, w: J. Keller, W. Kotański, W. Szafrański, E. Szymański, W. Tylach, T. Żbikowski, Zwyczaje, obrzędy i symbole religijne, Warszawa 1978.
       Z. Kossak, Rok Polski. Obyczaj i wiara, Warszawa 1958.
       B. Ogrodowska, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Warszawa 2001.
       F. Schulz, Podróże Inflantczyka z Rygi do Warszawy i po Polsce w latach 1791—1793, oprac. W. Zawadzki, Warszawa 1956.

      
mk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Nadejdzie dzień A kiedy nadejdzie dzień 1 listopada i dzień się zasnuje mglistym woalem pójdę uklęknę przed grobem matki i wonne znicze odpalę. Niech jej rozjaśnią mroki wieczne ogrzeją chłód z grobowych czeluści zapukam w kamień zimny i głuchy i powiem matko jestem a już ci. Przyniosę ci matko złociste chryzantemy te które tak kochałaś w ich niezwykłej krasie chciałbym by stały tak piękne do wiosny ale czy da się. Przyniosę ci w sercu uśmiech twych wnuków których słuchałaś każdego poranka jeszcze dziś słyszę gdzie jesteś babciu kup mi dziś loda i z cukru baranka. Na ziemi jesień w całej swej krasie złociste kobierce leżą wszędzie w modlitwie do boga mam jedno przesłanie przytul ją panie to moje orędzie. Henryk Siwakowski.
  • Na grobach. Kołyszą się na grobach białe dostojne chryzantemy niczym łabędzie na jeziorze na dworze piękna złota jesień i zniczy płonących całe morze. I my zamyśleni hołd zmarłym składamy ze łzami w oczach stoję nad grobem matki za wszystko to co mi w życiu dałaś ja ci przynoszę znicze i kwiatki. W cichej modlitwie dziś was wzywamy czujemy na sobie wasz bliski wzrok a znicze płoną mrugając jak oczy niech wam na wieki rozjaśnią mrok. Wokoło cisza jak makiem zasiał gdzieś słyszę łkanie ktoś pociąga nosem widzę chusteczki ktoś łzy obciera płacząc nie może pogodzić się z losem. A znicze płoną piękne ogniste spłoną najpóźniej jutro o świcie zostanie tylko rana w sercu tak tez przemija nasze życie. Henryk Siwakowski.
  • Na wieczny czas Umilkły twoje kroki na zawsze codziennie słyszane jak niezwykłe nuty nie ma cię odeszłaś na zawsze patrzę na twoje stare pogięte buty. Na szklankę po wypitej kawie której już nie zdążyłaś umyć a wokół tylko martwa cisza i szloch mój muszę w gardle tłumić. Na łóżku kołdra zmięta poduszka tak jakbyś do łazienki wyszła na chwilę lecz nie ma cię matko tu na tej ziemi to prawda znowu się nie mylę. Otwieram usta mówię cicho matko lecz nawet echo mi nie odpowiada cisza i tylko dzwonienie w uszach jak dzwony kościelne jak polna cykada. W zlewie talerze i zaschnięte jadło jakbyś za chwilę miała wrócić i tylko łzy moje słone zimne i mokre lecą jak deszcz nie przestaję się smucić. Czasem powracasz do mnie w moich snach na krótko tylko na chwilę ja wiem że za chwilę znowu odejdziesz jak mgła poranna tu nigdy się nie mylę Henryk Siwakowski.
  • Wiatr gra Wiatr smutną zaduszną rapsodię gra kłębią się w głowie myśli tułacze wracają wspomnienia za tymi co odeszli modle się za ich dusze i cicho płaczę. Obcieram łzy słone i ciężkie ten sam scenariusz jak co roku patrzę na uśmiechnięte zdjęcie matki jestem jak w transie nie mogę zrobić kroku. Rozmyślam o życiu tak szybko przemija a lata idą jak dziś te tłumy patrzę na niebo zasnute jak me oczy to chwila refleksji zadumy. Wokoło stoją złociste chryzantemy to kwiaty zmarłych dla nich to cudo kwitną w przeróżnych odcieniach kolorach na biało złoto fioletowo rudo. Znicze całe morze zniczy to symbol życia i pamięci niech płoną dzisiaj rozjaśnią im mroki niech ten szczególny dzień się święci. I my tu kiedyś złożymy swe kości gdy koniec obwieści kościelny dzwon staniemy się tylko prochem marnym a ziemia na nas wyda nowy plon. Henryk Siwakowski.
  • Matczyna kołysanka Śpij mateczko śpij pod ziemi całunem dobrej niechaj ci szumią wierzby żuławskie w całej swej osnowie. Niechaj ci grają koniki polne i dzwonią dźwięcznie cykady i koją swą wonią łąki zielone od nocy po dzionek blady. Niechaj ci ziemia lekką będzie jak biała mgła poranna spójrz matko droga za twoim krzyżem wyrosła śliczna dziewanna. Na ziemi maj matko moja cały już w kwiatach tonie i słońce wysoko mocno grzeje tak chciałbym rozgrzać twe zimne dłonie. I tylko kamień nagrobny od słońca mocno nagrzany parzy patrzę na twoje wyblakłe zdjęcie przyglądam się twej twarzy. Czasami myślę że wyszłaś na chwilę i zaraz wrócisz z powrotem lecz kamień nagrobny jest zbyt ciężki zamknięty na wieki z łoskotem. Więc śpij mateczko śpij w pokoju po trudach życia na ziemi a ja się będę modlił za ciebie od świtu aż się ściemi. Wiatr będzie ci nucił kołysankę koniki polne będą ci grały za twoją dobroć matko na ziemi dla ciebie dla twej chwały. A ty śpij wiecznym snem jak ciężkie są twoje powieki twój cień na zawsze na ziemi znikł zasnęłaś snem wiecznym na wieki. Henryk Siwakowski.
  • Dzień zaduszny. Złocistych liści słoneczny blask jak milo ze nie pada dziś Dzień Zaduszny i zniczy blask jest drugi listopada. Marsz żywych ciągle ciągle trwa i cmentarz pełen po brzegi odnoszę wrażenie że to wojska marsz że idą całe szeregi. Lecz nie ma werbli gdzie są werble pękają tylko spalone znicze a tłumy idą zamyślone tak wielkie że ich nie zliczę. Na twarzach smutek widać i łzy wracają dawne wspomnienia chwila nad grobem ojca matki i znowu do widzenia. A w głowie myśli kłębią się nostalgia chwila zadumy to jest marsz żywych w hołdzie umarłym tak hołd składają tłumy. I tylko krzyży zmurszałych las wskazuje wszystkim drogę wielkie grobowce sarkofagi i małe grobki ubogie. A pod nogami złote liście śliskie od ludzkich łez na grobach kwitną złociste chryzantemy i sztuczny biały bez. I znowu znicze płoną tak ładnie dosłownie ognia morze niech im rozjaśnią mroki wieczne w ognisto rudym kolorze. Henryk Siwakowski.
  • Płoną znicze Płoną znicze czuć zapach wosku w półmroku przenikają ludzkie cienie spuszczone głowy w zamyśleniu idą niczym postacie głuche i nieme. Widać ból w sercach który przenika po każdej twarzy każdej z osobna gdzieniegdzie płyną z oczu łzy smutku a w uszach płynie pieśń żałobna. Znów powracają nasze wspomnienia i odżywają ludzkie rany bo w każdym chłodnym cmentarnym grobie leży ktoś bliski ukochany. Tu leży babcia a tam siostra ciocia kuzynka i starszy brat a pod tym dębem starym dostojnym ojciec i matka co mnie wydali na ten świat. Ta ziemia dziś jest śliska od łez wokół migają jak serca znicze i każdy zadaje sobie pytanie czemu tak krótko trwa nasze życie. I tak co roku przy blasku zniczy snują się ludzkie tłumy to jest marsz żywych w hołdzie umarłym chwila refleksji zadumy. Henryk Siwakowski
  • Wiem Wiem że jestes tu choć odeszłaś w mroki i twój cień już znikł czuje oczy twe wpatrzone w moją twarz, jak anioł stróż otaczasz mnie co dnia. Wiem że przy mnie trwasz jak biała mgiełka opływasz mnie co dnia jam synem twym o droga matko ma, tyś w moim sercu ma miłość trwa. Wiem że jesteś tu choć cię nie widzę słyszę słowa twe i twą mizerną postać ciągle w oczach mam jestes tak blisko ze dotknąć cię chcę. Więc proszę cię ten jeden raz zejdż tu na ziemię pokaż swą twarz chcę znowu spojrzeć w twe smutne oczy i ujrzeć twoją matczyną postać, chcę cię przytulić ogrzać swym sercem choć wiem że nie możesz tu długo zostać. Henryk Siwakowski
  • CMENTARZE. Cmentarze zasnute białą mgłą jak białym woalem nasze ludzkie twarze żałobną pieśń na liściach gra wiatr płoną i migoczą cmentarne lichtarze. Od rana ciągle marsz żywych trwa głowy pochylone zatroskane twarze i tylko zapach spalonego wosku i pamięć o bliskich zatrzymać się karze. I znowu twarze wygięte bólem choć lata minęły i zastygły rany bo wszystko ożywa w naszych sercach z powrotem nad grobem gdzie człowiek spoczywa kochany. W cichej modlitwie dziś ich wzywamy stawiamy znicze wieńce piękne kwiaty niech im ta ziemia choć dziś lekką będzie tu leżą prochy dziadka matki taty. I tak co roku zawsze o tej porze snują się w ciszy nasze ludzkie tłumy to marsz pamięci i miłości bliżnich chwila refleksji zadumy. Henryk Siwakowski
  • OD RANA Od rana snują się ludzkie tłumy w ich rękach kwiaty cmentarne lichtarze idą po woli równym krokiem i mają smutne kamienne twarze. Widać oczy od łez czerwone i twarze jakby wygięte bólem a gdy spotkają po drodze znajomych choć sztucznie lecz uśmiechają się do nich czule. I znowu serca ból im ściska łzy słone płyną płoną lichtarze wracają dawne piękne wspomnienia a wokół smutne zbolałe twarze. Stoją w zadumie nad grobami spuszczone głowy ściśnięte ręce słowa modlitwy płyną z ich ust w hołdzie dla zmarłych i w podzięce. A wokół tylko cienie umarłych i znowu sobie zadaję pytanie czy warto na tym świecie kopie kruszyć? bo życie nasze jest takie krótkie i w nową drogę trzeba wyruszyć. Henryk Siwakowski
  • Zaduszki Mijają smutne dni jesieni na dworze wicher, cicho deszcz pada przeminął spowity mgłami październik jest pierwszy listopada. Choć ból przeminął, czas zatarł ślady znów mamy kamienne twarze, kiedy idziemy w ciszy zadumie na nasze ziemskie cmentarze. I tak co roku przy blasku zniczy snują się ludzkie tłumy, to jest marsz żywych w hołdzie umarłym chwila refleksji, zadumy. Henryk Siwakowski
  • Znicze cmentarne Jest w kalendarzu taka data jest jeden w roku taki dzień kiedy idziemy na mgliste cmentarze by w blasku zniczy ujrzeć bliskich cień. W cichej modlitwie dziś ich wzywamy czujemy wokół ich bliski wzrok a blask tych zniczy jasno płonących niech im na wieki rozjaśni mrok. Niech dzisiaj pójdą drogą do Pana tego co także w śnie śmierci był niech dziś powstaną dusze zbłąkane choć czas już ciała zamienił w pył. A znicze które płoną tak ładnie spłoną najpóźniej jutro o świcie zostanie nicość, serce rozdarte tak też przemija nasze życie. Henryk Siwakowski
Reklama