Pomniki często budzą kontrowersje, bo są symbolem czasu, w którym zostały postawione, lub przypominają tych, których po latach przypominać raczej nie powinny. Niedawno przypomniano sobie o pomiku Janka Krasickiego...
Jeden z mieszkańców Elbląga przypomniał sobie o pomniku Janka Krasickiego, działacza Młodzieży Komunistycznej, który - według historycznych danych, zamordował jednego z założycieli PPR. Później jednak zginął z rąk faszystów.
Mieszkaniec jest oburzony, bo pomnik z czasów PRL i na dodatek przedstawiający komunistę-mordercę nie powinien stać przed szkołą. A jednak stoi i póki co, nauczycielom ani uczniom nie przeszkadza. I właśnie takie podejście ściągnęło ciemne chmury na jednego z nauczycieli, wykładowcę elektroniki. Nauczyciel ów stwierdził, że według niego Janek Krasicki jest pozytywną postacią.
Na tę sprawę żywo zareagował poseł PIS Leonard Krasulski. Napisał do kuratorium oświaty, bo uważa, że taka wypowiedź nauczyciela dyskwalifikuje go jako osobę uczącą młodzież.
- W ustach nauczyciela takie słowa są trochę oburzające. Trudno kreować mordercę i działacza komunistycznego na bohatera, a to są słowa nauczyciela, który powiedział, że to jest pozytywna postać w historii - mówił poseł.
Gdybyśmy jednak bliżej przyjrzeli się tak zwanym reliktom komunistycznej przeszłości, to w Elblągu są co najmniej jeszcze dwa, które mogłyby przecież zostać zlikwidowane, a jednak wciąż trwają. Pierwszy to Pomnik Odrodzenia ustawiony w 1975 roku na dzisiejszym Placu Konstytucji. Pomnik to pokaźnej wielkości bryła metalu, na której umieszczono różne, historyczne i ważne dla Polski daty, m.in. datę bitwy pod Grunwaldem.
Historyk Kazimierz Arbart uważa, że obecność pomnika właściwie nie powinna nikomu przeszkadzać. Nie powinna, ale jak się okazuje, jednak przeszkadza: - Myślę, że niechęć wielu starszych elblążan budzi moment odsłonięcia pomnika, czyli rok 1975. Wówczas obchodzona była rocznica zakończenia II wojny światowej. Same treści powinny budzić mniej kontrowersji, natomiast czas odsłonięcia monumentu - 10 lutego 1975 roku, kojarzy się jednak z rocznicą wkroczenia wojsk radzieckich do Elbląga.
Przez te wszystkie lata pomnik nabrał politycznego znaczenia, bo w czasie różnorakich miejskich i państwowych świąt kwiaty składają tam ludzie lewicy, co zawsze jest kontestowane przez prawicę.
Innym reliktem minionej epoki jest witraż - uwaga - w Katedrze św. Mikołaja, który przedstawia orła bez korony. Tak przecież wyglądał polski herb przed 1989 rokiem. Witraż zamontowano w 1975 roku na pamiątkę ważnego wydarzenia w historii trudnych stosunków polsko-niemieckich. W 1972 roku rząd niemiecki ostatecznie uznał Ziemie Odzyskane jako ziemie należące do Polski, a dzięki temu papież mógł powołać na tych ziemiach biskupów - ordynariuszy.
Zamontowano witraż upamiętniający to wydarzenie, ale wstawiono ówczesny herb ukazujący orła bez korony, bo takie było polskie godło.
Usunąć witraż czy może na przykład nałożyć orłowi koronę? Ksiądz infułat dr Mieczysław Józefczyk, wieloletni diecezjalny konserwator zabytków uważa, że to jednak sprawa do dyskusji.
- Gdyby to ode mnie zależało, nie mógłbym jednoznacznie stwierdzić, czy zostawić to godło jako znaku czasu, dokument pewnej epoki, która minęła, czy też wybijać szkło i wstawiać tam nowego orła. Ten temat, ale i wiele innych jest do przedyskutowania, ponieważ nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ja wątpię, czy ktokolwiek z władz widział albo nawet do dzisiaj widzi, że jest coś takiego - uważa dr Józefczyk.
W Elblągu nie było ani pomnika Stalina, ani Lenina, ani Dzierżyńskiego, ale za to bardzo chętnie ówcześni elblążanie nazwiskami czołowych działaczy mianowali ulice.
Jeśli chodzi o pomniki, to w muzealnych magazynach uchowało się jedynie popiersie gen. Świerczewskego. Kazimierz Arbart uważa, że niezależnie od perspektywy, pomniki są znakiem czasu i skoro zdjęto je z piedestałów, to powinny przynajmniej znaleźć jakieś inne miejsce.
- Różne może być podejście do dawnych pomników, być może trzeba znaleźć inną formułę na ich zachowanie. Młodym ludziom trzeba przypominać nie tylko piękne karty historii, ale również te, które są kontrowersyjne, mroczne, nie do końca może wyjaśnione i nie zawsze piękne – uważa Kazimierz Arbart.
Mieszkaniec jest oburzony, bo pomnik z czasów PRL i na dodatek przedstawiający komunistę-mordercę nie powinien stać przed szkołą. A jednak stoi i póki co, nauczycielom ani uczniom nie przeszkadza. I właśnie takie podejście ściągnęło ciemne chmury na jednego z nauczycieli, wykładowcę elektroniki. Nauczyciel ów stwierdził, że według niego Janek Krasicki jest pozytywną postacią.
Na tę sprawę żywo zareagował poseł PIS Leonard Krasulski. Napisał do kuratorium oświaty, bo uważa, że taka wypowiedź nauczyciela dyskwalifikuje go jako osobę uczącą młodzież.
- W ustach nauczyciela takie słowa są trochę oburzające. Trudno kreować mordercę i działacza komunistycznego na bohatera, a to są słowa nauczyciela, który powiedział, że to jest pozytywna postać w historii - mówił poseł.
Gdybyśmy jednak bliżej przyjrzeli się tak zwanym reliktom komunistycznej przeszłości, to w Elblągu są co najmniej jeszcze dwa, które mogłyby przecież zostać zlikwidowane, a jednak wciąż trwają. Pierwszy to Pomnik Odrodzenia ustawiony w 1975 roku na dzisiejszym Placu Konstytucji. Pomnik to pokaźnej wielkości bryła metalu, na której umieszczono różne, historyczne i ważne dla Polski daty, m.in. datę bitwy pod Grunwaldem.
Historyk Kazimierz Arbart uważa, że obecność pomnika właściwie nie powinna nikomu przeszkadzać. Nie powinna, ale jak się okazuje, jednak przeszkadza: - Myślę, że niechęć wielu starszych elblążan budzi moment odsłonięcia pomnika, czyli rok 1975. Wówczas obchodzona była rocznica zakończenia II wojny światowej. Same treści powinny budzić mniej kontrowersji, natomiast czas odsłonięcia monumentu - 10 lutego 1975 roku, kojarzy się jednak z rocznicą wkroczenia wojsk radzieckich do Elbląga.
Przez te wszystkie lata pomnik nabrał politycznego znaczenia, bo w czasie różnorakich miejskich i państwowych świąt kwiaty składają tam ludzie lewicy, co zawsze jest kontestowane przez prawicę.
Innym reliktem minionej epoki jest witraż - uwaga - w Katedrze św. Mikołaja, który przedstawia orła bez korony. Tak przecież wyglądał polski herb przed 1989 rokiem. Witraż zamontowano w 1975 roku na pamiątkę ważnego wydarzenia w historii trudnych stosunków polsko-niemieckich. W 1972 roku rząd niemiecki ostatecznie uznał Ziemie Odzyskane jako ziemie należące do Polski, a dzięki temu papież mógł powołać na tych ziemiach biskupów - ordynariuszy.
Zamontowano witraż upamiętniający to wydarzenie, ale wstawiono ówczesny herb ukazujący orła bez korony, bo takie było polskie godło.
Usunąć witraż czy może na przykład nałożyć orłowi koronę? Ksiądz infułat dr Mieczysław Józefczyk, wieloletni diecezjalny konserwator zabytków uważa, że to jednak sprawa do dyskusji.
- Gdyby to ode mnie zależało, nie mógłbym jednoznacznie stwierdzić, czy zostawić to godło jako znaku czasu, dokument pewnej epoki, która minęła, czy też wybijać szkło i wstawiać tam nowego orła. Ten temat, ale i wiele innych jest do przedyskutowania, ponieważ nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ja wątpię, czy ktokolwiek z władz widział albo nawet do dzisiaj widzi, że jest coś takiego - uważa dr Józefczyk.
W Elblągu nie było ani pomnika Stalina, ani Lenina, ani Dzierżyńskiego, ale za to bardzo chętnie ówcześni elblążanie nazwiskami czołowych działaczy mianowali ulice.
Jeśli chodzi o pomniki, to w muzealnych magazynach uchowało się jedynie popiersie gen. Świerczewskego. Kazimierz Arbart uważa, że niezależnie od perspektywy, pomniki są znakiem czasu i skoro zdjęto je z piedestałów, to powinny przynajmniej znaleźć jakieś inne miejsce.
- Różne może być podejście do dawnych pomników, być może trzeba znaleźć inną formułę na ich zachowanie. Młodym ludziom trzeba przypominać nie tylko piękne karty historii, ale również te, które są kontrowersyjne, mroczne, nie do końca może wyjaśnione i nie zawsze piękne – uważa Kazimierz Arbart.
R