UWAGA!

O miłości bez złości

 Elbląg, O miłości bez złości
fot. Anna Dembińska

Raz w roku ludzi ogarnia coś, co można nazwać syndromem walentynkowym. Wszyscy mówią o serduszkach, karteczkach, kwiateczkach. A uczucie? Było, jest, będzie? Ważne, nieważne? Nad opisaniem miłości i jej skutków głowili się humaniści dwudziestego wieku. Warto poznać ich spostrzeżenia, a nuż, któreś zainspiruje do działania lub… zaniechania dalszych starań.

Walentynki są niewątpliwie świętem kolorowym, które, zwłaszcza w naszej strefie klimatycznej, wprowadza do otoczenia trochę optymizmu i radości. Patronem święta został święty mający w opiece chorych na epilepsję, ponieważ objawy zakochania typu widzenie świata w „różowych kolorach”, wiążąca się z tym tendencja do lekceważenia niektórych obowiązków i roztargnienia, skojarzyła się ówczesnym z objawami towarzyszącymi chorobom układu nerwowego.
       Tymczasem przecież nie objawy zewnętrzne i prezenciki tu chodzi, lecz o coś znacznie głębszego. Owszem, okazywanie uczucia miłości w pewnym stopniu przejawiać się może również w podarunkach, ale czy przysłowiowe „diamenty” są gwarancją trwałości uczucia, które nie wygaśnie aż do śmierci?
       Nad opisaniem miłości i jej skutków głowili się humaniści każdego pokolenia. Jedni z większą dozą humoru i dystansu do świata, inni – śmiertelnie poważnie. Warto poznać ich wnioski. A nuż, któryś zainspiruje do działania lub… zaniechania dalszych starań. I pamiętajmy, to „impotenci rozpuszczają wieści o kryzysie miłości” (Janusz Wasilkowski).
       Do współczesnych obchodów walentynek coraz bardziej pasuje jeden z aforyzmów Michała Choromańskiego głoszący, że „w prawdziwej miłości człowiek przede wszystkim zatraca wszelką oryginalność. Im większa jest miłość, tym banalniejsze są jej przejawy.”
      
       Z dystansem i humorem
      
Janusz Gaudy napisał: „Jedni kochają do utraty zmysłów, inni dopiero po ich utracie”. I trudno, przynajmniej w niektórych sytuacjach, się z nim nie zgodzić. W kierunku tym zmierzał również Krzysztof Mętrak, który stwierdził, że „Nawet najzdrowsi ludzie długo nie mogą wytrwać w miłości. Chyba, że zachorują”. Ratunkiem dla tych, którzy już wpadli, jak przysłowiowa śliwka w kompot, może być przestroga Henryka Horosza. Uważajcie, bo „Brodacze w miłości są jak nowoczesne pensjonarki – nigdy nie wiadomo, czy całują, czy ścierają z twarzy puder.”
       Hugo Dionizy Steinhaus zauważył natomiast ze smutkiem, że „Kiedy nareszcie udało się mężczyznom przekonać kobiety, że miłość jest grzechem, poszły jedne do klasztoru, inne na ulicę”. I jeszcze na zakończenie spostrzeżenie Jadwigi Rutkowskiej – „W jakiej pogardzie jest miłość, skoro jej symbol – SERCE, wycina się na drzwiach wiejskich klozetów”.
      
       Dwuznacznie
      
Tadeusz Breza napisał przewrotnie, że „W miłości wszystkie środki są dobre, prócz tych, które prowadzą prosto do celu”. Toteż nie może dziwić, że Tadeusz Gicgier pointował – „Miłość jest ślepa, dlatego lubi ciemność”. A w tej sytuacji nie może dziwić, że „Na budowę ołtarzy miłości najchętniej używa się materaców” – jak słusznie zauważył Wiesław Trzaskalski. Dlatego „Miłość robi odkrycia, rozpusta wynalazki” (Hugo Dionizy Steinhaus). Nie wolno też tracić nadziei, bo „Nawet najgorszą miłość można przeliczyć na pieniądze i jeszcze otrzymać resztę” (Henryk Horosz).
      
       Politycznie
      
Poza tym „W miłości i polityce: trzeba się orientować, na którym się jest etapie” (Jadwiga Rutkowska). Tu można też przewrotnie umieścić aforyzmy Magdaleny Samozwaniec: „Miłość to krótki okres czasu, w którym jakiś bliźni płci przeciwnej jest o nas tego samego zdania, co i my…” oraz powtórnie Jadwigi Rutkowskiej – „Tylko w miłości kompletne zero może być dla kogoś wszystkim”.
      
       Na poważnie
      
Jerzy Andrzejewski napisał, że „Można odejść od swoich miłości, lecz niepodobna zapomnieć, że się kochało”. Z kolei Maria Dąbrowska: „Ani różnica poglądów, ani różnica wieku, nic w ogóle nie może być powodem zerwania wielkiej miłości. Nic prócz jej braku”. Bo „Jest tak wiele miłości, tak różnych, tak pomieszanych z nienawiścią, niechęcią, obowiązkiem, pogardą, że samo słowo miłość niewiele dziś znaczy” (Anna Kamieńska).
       „Miłość jako praca jest prostytucją, jako zabawa – flirtem; a to, co jest naprawdę miłością, nie jest ani pracą, ani zabawą, jest czymś trzecim, równie dalekim od pracy, jak od zabawy” (Władysław Tatarkiewicz).
      
       A wszystkim zawiedzionym pociechą niech będą słowa Cypriana Czernika przypominające, że „Jedyna miłość, która nas nigdy nie zdradzi, to miłość własna”…
      
mk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama