W miniony czwartek elbląska drogówka, w ramach ogólnopolskiej akcji łapanki na nietrzeźwych kierowców, na ulicy Słonecznej vis a vis biblioteki zastawiła swoje sidła. Brawo! Oby częściej! Akcja niemalże pokazowa. Po pierwsze, było to po imieninach Elżbiety i Sławomira, którym przy okazji składam życzenia. Miejsce łapanki idealnie dobrane. Ulica jednokierunkowa, bez możliwości wycofania się.
To nie Płk. Dąbka… Jak ktoś wjechał, to nie miał szans uniknąć badania. Każdy kto podjeżdżał do policjanta musiał wykazać się sprawnością płuc. Co prawda zaparkowałem przed policjantem na parkingu, ale czujne oko funkcjonariusza wypatrzyło ten manewr i za chwilę już dmuchałem. Wynik był zerowy co zaświadczyło o dobrym metabolizmie mojego organizmu…
Akcja była pokazowa do momentu, gdy nie złapano taksówkarkę, która musiała mieć jakieś problemy „pulmonologiczne”. Zabrano ją do „kijanki”, gdzie dwóch policjantów zajęło się damą. Policjant zszedł z posterunku, gdzie się dmuchało… Od tego momentu blokada przestała istnieć. Samochody w dziesiątkach sztuk miały swobodny przejazd. Ilu nietrzeźwych kierowców przejechało dzięki temu, wie tylko Najwyższy.
Czy było to zasadne nie wiem. Rozum mówi, że nie. Jeden policjant mógł nadal zajmować się zatrzymaną, a drugi prowadzić dalsze postępowanie. Poza tym część prawej strony ulicy była zastawiona pachołkami w celu postoju samochodów zatrzymanych w celu bezpieczeństwa przejazdu innych samochodów. Jednak taksówkę polecono zaparkować, (nawet niezgodnie z przepisami) na przeciwległym chodniku, czym utrudniono przejazd innych pojazdów.
Uważam, że w przyszłości trzeba lepiej przemyśleć metodykę tej jakże ważnej akcji. Bo, jak mawiał Leszek Miller: mężczyznę (i policjanta) ocenia się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna…
Akcja była pokazowa do momentu, gdy nie złapano taksówkarkę, która musiała mieć jakieś problemy „pulmonologiczne”. Zabrano ją do „kijanki”, gdzie dwóch policjantów zajęło się damą. Policjant zszedł z posterunku, gdzie się dmuchało… Od tego momentu blokada przestała istnieć. Samochody w dziesiątkach sztuk miały swobodny przejazd. Ilu nietrzeźwych kierowców przejechało dzięki temu, wie tylko Najwyższy.
Czy było to zasadne nie wiem. Rozum mówi, że nie. Jeden policjant mógł nadal zajmować się zatrzymaną, a drugi prowadzić dalsze postępowanie. Poza tym część prawej strony ulicy była zastawiona pachołkami w celu postoju samochodów zatrzymanych w celu bezpieczeństwa przejazdu innych samochodów. Jednak taksówkę polecono zaparkować, (nawet niezgodnie z przepisami) na przeciwległym chodniku, czym utrudniono przejazd innych pojazdów.
Uważam, że w przyszłości trzeba lepiej przemyśleć metodykę tej jakże ważnej akcji. Bo, jak mawiał Leszek Miller: mężczyznę (i policjanta) ocenia się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna…