UWAGA!

Od hip-hopu do baletu (Młodzi zdolni, odc. 40)

 Elbląg, Największym marzeniem Mateusza Drylla jest praca w New York City Ballet
Największym marzeniem Mateusza Drylla jest praca w New York City Ballet (fot. Michał Skroboszewski)

Na scenie nie czuje się delikatnym księciem a silnym mężczyzną. Tańcząc, pokazuje swój charakter. Trykot i baletki to dla niego tylko kostium. 17-letni Mateusz Dryll opowiada o swojej pasji, którą jest taniec.

Anna Kaniewska: - Jesteś uczniem Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej. Skąd pomysł na balet?
      
Mateusz Dryll: - Gdy miałem 8 lat, zacząłem chodzić na zajęcia taneczne do Szkoły Tańca Broadway w Elblągu. Wtedy byłem zainteresowany hip- hopem. Po trzech latach uczęszczania na zajęcia, powiedziałem mamie, że moim marzeniem byłaby nauka w szkole tanecznej. Wtedy przyjaciółka mojej mamy podsunęła pomysł o szkole baletowej w Gdańsku. Wiedziałem, że idąc na wstępny egzamin, nic nie tracę. Okazało się, że się dostałem. Byłem w lekkim szoku. Nigdy wcześniej nie miałem styczności z baletem. Poza tym od razu trafiłem do drugiej klasy szkoły baletowej, tak więc do piątej klasy szkoły podstawowej. Niestety miałem jeden rok szkoły baletowej do nadrobienia. Była to ogromna zmiana, również dla mojej rodziny. Szkoła znajduje się w Gdańsku, więc musieliśmy się przeprowadzić. Do tej pory moja rodzina bardzo mnie wspiera, w szczególności mama, babcia i siostra.
      
       - Niedawno wróciłeś z międzynarodowego konkursu ze złotym medalem oraz nagrodą Grand Prix.
      
- Tak, w kwietniu wraz z Wiktorią Patok, moją partnerką, wyjechaliśmy do Rygi na Międzynarodowy Konkurs Tańca - XII Children and Youth International Choregraphy Competition Riga 2016”. W Rydze sceny ustawione są pod kątem i mieliśmy tylko dwa dni, aby się przestawić. Zdobyliśmy tam pierwsze miejsce w naszej grupie wiekowej. Wygraliśmy również Grand Prix za najlepiej zatańczone pas de deux z baletu "Korsarz". Ten taniec jest bardzo romantyczny. Ta chorografia jest jedną z moich ulubionych, ponieważ ja na scenie nie czuję się delikatnym księciem, ale silnym mężczyzną. Do występów przygotowywała nas pani Agata Lechowicz i pan Andrzej Stasiewicz. Za co im bardzo dziękujemy! Na początku nie mogłem uwierzyć, że zdobyliśmy dwa złote medale. Na końcu był bankiet, na którym mogliśmy świętować nasze zwycięstwo. Chociaż do sukcesów wolę podchodzić z dystansem i skromnością.
      
       - Kiedy kolejny konkurs?
      
- Teraz przygotowuję się do Ogólnopolskiego Konkursu Tańca Uczniów Szkół Baletowych im. Wojciecha Wiesiołłowskiego, który odbędzie się w następnym roku.
      
       - Czy balet ciebie zmienił? W jakiś sposób ukształtował?
      
- Tak. Mam szacunek do pracy. Stałem się bardziej zdyscyplinowany. Balet to mimo wszystko poświęcenie. Codziennie mamy dwie godziny tańca klasycznego, później normalne lekcje i następnie ćwiczymy swoje repertuary. Dodatkowo chodzę na siłownię, ćwiczę również w domu, m.in. robię brzuszki. Ech, mimo wszystko wolę skupiać się na plusach.
      
       - A jakie są zalety tańczenia w balecie?
      
- Jest ich naprawdę dużo! Na pewno dużo dziewczyn interesuje się tancerzami (śmiech).
      
       - O proszę! A czy mężczyźni interesują się baletem? Ilu masz kolegów w klasie?
      
- Mało, tylko dwóch (śmiech).
      
       - Osoby, które nie mają styczności z baletem, często uważają, że ten taniec jest niemęski. Ty zapewne uważasz inaczej. Jak się odniesiesz do takiego stereotypowego myślenia?

  Elbląg, Od hip-hopu do baletu  (Młodzi zdolni, odc. 40)
(fot. Ireneusz Stencel)


      
- Uważam, że wchodząc na scenę, pokazuje się swój charakter, męskość. Doskonałym przykładem jest Michaił Barysznikow, mój idol, rosyjski tancerz i choreograf. Poza tym trykot i baletki to tylko część kostiumu. Narciarze czy kolarze również ubierają obcisłe ciuchy i nikt nie zarzuca im zniewieściałości (śmiech). Uważam, że w społeczeństwie funkcjonuje również inny, krzywdzący stereotyp, z którym się spotykam. Wiele osób uważa, że w szkołach baletowych nauczyciele biją swoich uczniów, a uczniowie skupiają się tylko na tańcu i świata poza nim nie widzą. To nieprawda. Moim mentorem jest mój trener – pan Andrzej Stasiewicz. Jest utalentowanym tancerzem i świetnym pedagogiem. Traktuję go jak ojca. Poza tym w mojej szkole atmosfera jest naprawdę przyjazna. Nie uważam, że liczy się tylko balet. Jak każdy młody człowiek, mam swoich znajomych, z którymi spędzam wolny czas. Rozwijam również zainteresowania, które nie są związane z tańcem.
      
       - Opowiedz, co robisz, gdy nie ćwiczysz na sali baletowej.
      
- Interesuje się modą streetwearową i modelingiem. Balet stawiam na pierwszym miejscu, lecz niestety mam zerwane wiązadło krzyżowe w prawym kolanie i obawiam się, że ta kontuzja może uniemożliwić mi dalszy rozwój. Prawdopodobnie w tym roku będę miał operację. Jeśli nie wyjdzie mi w tańcu, chciałbym stworzyć własną markę ubrań, być może zająłbym się obuwnictwem.
      
       - Czego mogę życzyć ci na koniec tej rozmowy? Jakie są Twoje marzenia?
      
- Chciałbym zatańczyć cały spektakl „Korsarz”, bo ten balet jest po prostu świetny. Jednak moim największym marzeniem jest wyjazd do Stanów Zjednoczonych i praca na scenie w New York City Ballet.
      
       Znasz młode, zdolne osoby z Elbląga, które mają ciekawą pasję? A może Ty jesteś taką osobą? Skontaktuj się z nami

Rozmawiała Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama