Samotność, ludzka nieżyczliwość, problemy materii prawnej - o bolączkach elbląskich seniorów rozmawiamy ze Stanisławem Puchalskim, rzecznikiem praw osób starszych.
- Jakie jest Pana główne zadanie?
- Przede wszystkim słucham, słucham i słucham wszystkich narzekań, krzywd, tego, co ludziom leży na sercu. Osoby starsze próbują załatwiać swoje sprawy w różnych instytucjach, a gdy wszystko ich zawiedzie, przypominają sobie, że gdzieś jest jakiś rzecznik i przychodzą do mnie. Często chcą się po prostu wypłakać i porozmawiać. Zanika tradycja rozmów przy wspólnym obiedzie, dlatego młodsi nie zdają sobie sprawy z tego, jakie oczekiwania i potrzeby mają osoby starsze. Dlatego starsi przychodzą do obcego człowieka, by porozmawiać, bo w domu często nie mają z kim. Znajdujemy wspólny język, ponieważ jestem ich rówieśnikiem.
- Czyli jest Pan dla nich powiernikiem?
-W pewnym sensie tak. Czasem wystarczy sama rozmowa. Czasem jednak wobec osoby starszej zostały złamane prawa i wtedy jako rzecznik powinienem interweniować.
- W jaki sposób pomaga Pan starszym?
- Zdarza się, że sąsiad jest niesympatyczny. To jest przypadek, gdzie wystarczy rozmowa. Jeśli jednak na przykład ktoś z rodziny jest brutalny, to sprawa wygląda poważniej i wykracza już poza moje kompetencje. Wtedy mogę kierować starszych do zaprzyjaźnionych prawników, którzy za darmo udzielają porad. Informuję też, że przy sądzie adwokaci przyjmują bezpłatnie. Wystarczy pokazać zaświadczenie o dochodach i można dostać adwokata z urzędu.
- Czy wszystkim udaje się pomóc?
- O efektach dowiaduję sie dopiero na koniec sprawy. Nie wszyscy jednak wracają, by powiadomić o wynikach, więc nie jestem w stanie powiedzieć, ile spraw kończy się sukcesem.
- Czy starsi są świadomi, że mogą zgłosić się do swojego rzecznika?
- Na pewno nie wszyscy. Wiele osób nie korzysta ze środków masowego przekazu, w związku z tym nie zawsze ta informacja do nich dociera.
- Starsi ludzie chętnie mówią o swoich problemach?
- Tak. Przychodzą do mnie zrozpaczeni i otwierają się. Jeżeli ktoś ma „doła”, to po prostu chce to z siebie wyrzucić. Te rozmowy często mnie zaskakują, bo okazuje się, że ludzie mają naprawdę poważne problemy.
- Czy ciężko jest się Panu z nimi zmierzyć?
- Niektóre z nich są ogromnym wyzwaniem. Podczas tych rozmów okazuje się, że problemy, które mnie na co dzień dotykają przy cudzych to tzw. „pikuś”. Nawet nie miałem pojęcia, że ludzie mogą mieć takie kłopoty.
- Dlaczego zdecydował się Pan objąć tę funkcję?
- Chcę rozmawiać z ludźmi, wiedzieć, co myślą, jakie mają zdania na różne tematy, szczególnie, jeśli chodzi o moich rówieśników.
Biuro Rzecznika Praw Osób Starszych wznawia swoją działalność po wakacyjnej przerwie. Wszyscy zainteresowani skorzystaniem z pomocy mogą przyjść w każdy wtorek w godzinach 12 - 14 do biura przy ul. Zw. Jaszczurczego 17 w Elblągu.
- Przede wszystkim słucham, słucham i słucham wszystkich narzekań, krzywd, tego, co ludziom leży na sercu. Osoby starsze próbują załatwiać swoje sprawy w różnych instytucjach, a gdy wszystko ich zawiedzie, przypominają sobie, że gdzieś jest jakiś rzecznik i przychodzą do mnie. Często chcą się po prostu wypłakać i porozmawiać. Zanika tradycja rozmów przy wspólnym obiedzie, dlatego młodsi nie zdają sobie sprawy z tego, jakie oczekiwania i potrzeby mają osoby starsze. Dlatego starsi przychodzą do obcego człowieka, by porozmawiać, bo w domu często nie mają z kim. Znajdujemy wspólny język, ponieważ jestem ich rówieśnikiem.
- Czyli jest Pan dla nich powiernikiem?
-W pewnym sensie tak. Czasem wystarczy sama rozmowa. Czasem jednak wobec osoby starszej zostały złamane prawa i wtedy jako rzecznik powinienem interweniować.
- W jaki sposób pomaga Pan starszym?
- Zdarza się, że sąsiad jest niesympatyczny. To jest przypadek, gdzie wystarczy rozmowa. Jeśli jednak na przykład ktoś z rodziny jest brutalny, to sprawa wygląda poważniej i wykracza już poza moje kompetencje. Wtedy mogę kierować starszych do zaprzyjaźnionych prawników, którzy za darmo udzielają porad. Informuję też, że przy sądzie adwokaci przyjmują bezpłatnie. Wystarczy pokazać zaświadczenie o dochodach i można dostać adwokata z urzędu.
- Czy wszystkim udaje się pomóc?
- O efektach dowiaduję sie dopiero na koniec sprawy. Nie wszyscy jednak wracają, by powiadomić o wynikach, więc nie jestem w stanie powiedzieć, ile spraw kończy się sukcesem.
- Czy starsi są świadomi, że mogą zgłosić się do swojego rzecznika?
- Na pewno nie wszyscy. Wiele osób nie korzysta ze środków masowego przekazu, w związku z tym nie zawsze ta informacja do nich dociera.
- Starsi ludzie chętnie mówią o swoich problemach?
- Tak. Przychodzą do mnie zrozpaczeni i otwierają się. Jeżeli ktoś ma „doła”, to po prostu chce to z siebie wyrzucić. Te rozmowy często mnie zaskakują, bo okazuje się, że ludzie mają naprawdę poważne problemy.
- Czy ciężko jest się Panu z nimi zmierzyć?
- Niektóre z nich są ogromnym wyzwaniem. Podczas tych rozmów okazuje się, że problemy, które mnie na co dzień dotykają przy cudzych to tzw. „pikuś”. Nawet nie miałem pojęcia, że ludzie mogą mieć takie kłopoty.
- Dlaczego zdecydował się Pan objąć tę funkcję?
- Chcę rozmawiać z ludźmi, wiedzieć, co myślą, jakie mają zdania na różne tematy, szczególnie, jeśli chodzi o moich rówieśników.
Biuro Rzecznika Praw Osób Starszych wznawia swoją działalność po wakacyjnej przerwie. Wszyscy zainteresowani skorzystaniem z pomocy mogą przyjść w każdy wtorek w godzinach 12 - 14 do biura przy ul. Zw. Jaszczurczego 17 w Elblągu.
Dorota Lachowska