W miniony weekend miłośnicy zabytkowych aut przybyli do Stegny, by świętować 10. rocznicę powstania FSO Autoklubu. W zlocie wzięło udział ok. 50 samochodów, m.in. z Wybrzeża, ale i z Lublina, Poznania, Warszawy, Łodzi. Zobacz fotoreportaż.
Miłośnicy polskiej motoryzacji mogli podziwiać m.in. Fiaty (125, 126p, 132, 125p pickup), Polonezy, Warszawę, a także motorynkę Komar. - Wszystkie prezentowane pojazdy są sprawne i dotarły na zlot „o własnych siłach” - zaznaczył Sebastian Serocki, organizator zlotu FSO w Stegnie - Samochody "z duszą" nie psują się na trasie, jak się o nie dba. Poza tym do naprawy Poloneza wystarczy młotek, dwa klucze i trochę wiedzy. Jak się czegoś nie wie to można się poradzić kolegów na forum.
Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się Warszawa, która była najstarszym samochodem prezentowanym na zlocie. Jej właścicielem jest Krzysztof Olejniczak, którzy stawia na oryginalność i jest przeciwnikiem tuningowania zabytkowych samochodów, bo - jak twierdzi - tracą swoją duszę. Jedynym nieoryginalnym elementem Warszawy są wycieraczki. Związane jest to z praktycznością, gdyż oryginalne rysowały szybę i nie zbierały w odpowiedni sposób wody. Na każdym kroku można dostrzec dbałość o szczegóły, wszystkie elementy wewnątrz samochodu są zachowane w bardzo dobrym stanie.
- Warszawa wyciąga 130-140 km. Teraz na trasie z Warszawy do Stegny jechałem średnio 80-85 km, tak na spokojnie - dodaje Krzysztof Olejniczak.
Podczas zlotu nie zabrakło atrakcji dla całych rodzin, m.in. konkurs rysowania samochodu, przeciąganie Poloneza w pojedynkę, zmiana filtra na czas oraz konkurs wiedzy na temat Fabryki Samochodów Osobowych i ogólnie o tematyce motoryzacyjnej. Podczas imprezy można było poznać kawałek żywej historii polskiej motoryzacji, zrobić pamiątkowe zdjęcia, ale przede wszystkim porozmawiać z właścicielami aut, którzy zarażają swoją pasją.
Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się Warszawa, która była najstarszym samochodem prezentowanym na zlocie. Jej właścicielem jest Krzysztof Olejniczak, którzy stawia na oryginalność i jest przeciwnikiem tuningowania zabytkowych samochodów, bo - jak twierdzi - tracą swoją duszę. Jedynym nieoryginalnym elementem Warszawy są wycieraczki. Związane jest to z praktycznością, gdyż oryginalne rysowały szybę i nie zbierały w odpowiedni sposób wody. Na każdym kroku można dostrzec dbałość o szczegóły, wszystkie elementy wewnątrz samochodu są zachowane w bardzo dobrym stanie.
- Warszawa wyciąga 130-140 km. Teraz na trasie z Warszawy do Stegny jechałem średnio 80-85 km, tak na spokojnie - dodaje Krzysztof Olejniczak.
Podczas zlotu nie zabrakło atrakcji dla całych rodzin, m.in. konkurs rysowania samochodu, przeciąganie Poloneza w pojedynkę, zmiana filtra na czas oraz konkurs wiedzy na temat Fabryki Samochodów Osobowych i ogólnie o tematyce motoryzacyjnej. Podczas imprezy można było poznać kawałek żywej historii polskiej motoryzacji, zrobić pamiątkowe zdjęcia, ale przede wszystkim porozmawiać z właścicielami aut, którzy zarażają swoją pasją.
Anna Dembińska