Jakiś czas temu (w lutym) w Głównym Urzędzie Pocztowym, w celu zaoszczędzenia sparaliżowanej częściowo osobie czasu i zdrowia, przy okienku "kierownik" wyrobiłam za odpowiednią opłatą (oczywiście!) tzw. "upoważnienie" na odbieranie listów poleconych itp. Dostałam dosyć lichy papierek - na początku zakładałam, że jakoś bardziej zbliżony do karty płatniczej będzie, ale cóż - oszczędzamy.
Upoważnienie okazało się, jak zwykle, lipą. Pani w okienku "awizo" osobie upoważnionej nie wyda np. listów z sądu czy obojętnie jakiego urzędu, tylko osobie, do której jest wysłany. Po kilkukrotnej próbie tłumaczenia - "to jest upoważnienie" pani odsyła do kierownika... Człowiek już patrzy jak opłata za parkowanie w centrum rośnie, tak samo jak ciśnienie, gdy kierowniczka twierdzi, że wszystkie listy.
Najciekawsze, że zażądałam zwrotu opłaty za coś czego nie mogę wykorzystać, a tym samym osoba niepełnosprawna będzie musiała sama się udać na Pocztę, odebrać awiza, wycofać upoważnienie, a potem udać się do Sądu Konsumenta z wnioskiem po odbiór opłaty za cały rok.
Po co nabijać chorych i spracowanych ludzi w butelkę, płacić za parkowanie, stać jak głupek, a potem dowiedzieć się od pani, że na upoważnienie odbioru listów poleconych mogę sobie widokówkę znad morza odebrać.
A najśmieszniejsze jest, że tę karteczkę trzeba oddać ....
Najciekawsze, że zażądałam zwrotu opłaty za coś czego nie mogę wykorzystać, a tym samym osoba niepełnosprawna będzie musiała sama się udać na Pocztę, odebrać awiza, wycofać upoważnienie, a potem udać się do Sądu Konsumenta z wnioskiem po odbiór opłaty za cały rok.
Po co nabijać chorych i spracowanych ludzi w butelkę, płacić za parkowanie, stać jak głupek, a potem dowiedzieć się od pani, że na upoważnienie odbioru listów poleconych mogę sobie widokówkę znad morza odebrać.
A najśmieszniejsze jest, że tę karteczkę trzeba oddać ....