Ogarnęła nas fala wyborcza na mieście! Jak to zwykle bywa, na kilka tygodni przed wyborami rozpoczęła się kampania reklamowa. Wszędzie rozklejane są plakaty kandydatów na posłów i posłanki. Idąc przez miasto, napotykamy na dziesiątki przyjaźnie wyglądających postaci, na które warto głosować.
Doszło do takiego stopnia intensywności, że ciężko o wolne miejsce na słupie reklamowym czy witrynie sklepowej. Zostaliśmy zasypani ogromną wręcz ilością plakatów i ulotek, nie wspominając już o reklamach w mediach. Z punktu widzenia samych kandydatów, jest to dobre, ponieważ mają możliwość pokazania się ludziom. Ale ile można? Człowiek może się pogubić w nazwiskach, a i tak będzie głosować na tą partię, której program mu najbardziej odpowiada.
Kampania wyborcza jest stosowana od dawna i są wyszukiwane coraz to nowsze sposoby zareklamowania się. Na przykład plakaty pewnej pani z listy Samoobrony widnieją na drzewach w centrum miasta, co świadczy tylko o tym, że owa pani ma odpowiedni stosunek do przyrody i jest zdolna poświęcić parę drzew dla własnego dobra. W końcu Samoobrona jest znana z dbałości o środowisko i dzielnie walczy, abyśmy żyli w zgodzie z naturą.
Innym przykładem jest kandydat PiS-u , którego twarz, w wielu kopiach, zdobi kościół Miłosierdzia Bożego przy ulicy Generała Józefa Bema. Równo wywieszone plakaty na płocie otaczającym kościół zachęcają do głosowania przez wiernych na tego kandydata. Dziwi jednak fakt, że to właśnie plakat członka PiS-u znajduje się na terenie instytucji, która rzekomo jest obojętna politycznie.
Elblążanie skarżą się na metody stosowane przez firmy zajmujące się reklamą.
- Na moim bloku wisi wielki banner reklamowy, który przysłania numer i nazwę ulicy. Niedługo to nam będą okna zaklejać! - ostrzega mieszkanka punktowca przy ulicy płk St. Dąbka 28.
-Ledwo z domu wyjść, a mam kilo ulotek, kalendarzyków i innego śmiecia... Mam czym palić w piecu - mówi przewrotnie starszy pan napotkany na ulicy.
Trzeba sobie uświadomić, że taki sposób reklamowania, jaki jest propagowany między innymi w Elblągu, jest uciążliwy. Ulice zaśmiecone przez reklamy ludzi, którzy chcą dbać o dobro miasta? Trzeba to zmienić...
Kampania wyborcza jest stosowana od dawna i są wyszukiwane coraz to nowsze sposoby zareklamowania się. Na przykład plakaty pewnej pani z listy Samoobrony widnieją na drzewach w centrum miasta, co świadczy tylko o tym, że owa pani ma odpowiedni stosunek do przyrody i jest zdolna poświęcić parę drzew dla własnego dobra. W końcu Samoobrona jest znana z dbałości o środowisko i dzielnie walczy, abyśmy żyli w zgodzie z naturą.
Innym przykładem jest kandydat PiS-u , którego twarz, w wielu kopiach, zdobi kościół Miłosierdzia Bożego przy ulicy Generała Józefa Bema. Równo wywieszone plakaty na płocie otaczającym kościół zachęcają do głosowania przez wiernych na tego kandydata. Dziwi jednak fakt, że to właśnie plakat członka PiS-u znajduje się na terenie instytucji, która rzekomo jest obojętna politycznie.
Elblążanie skarżą się na metody stosowane przez firmy zajmujące się reklamą.
- Na moim bloku wisi wielki banner reklamowy, który przysłania numer i nazwę ulicy. Niedługo to nam będą okna zaklejać! - ostrzega mieszkanka punktowca przy ulicy płk St. Dąbka 28.
-Ledwo z domu wyjść, a mam kilo ulotek, kalendarzyków i innego śmiecia... Mam czym palić w piecu - mówi przewrotnie starszy pan napotkany na ulicy.
Trzeba sobie uświadomić, że taki sposób reklamowania, jaki jest propagowany między innymi w Elblągu, jest uciążliwy. Ulice zaśmiecone przez reklamy ludzi, którzy chcą dbać o dobro miasta? Trzeba to zmienić...