UWAGA!

Rajd bez Diaczenki, czyli jak fałszowano historię

 Elbląg, Tomasz Gliniecki od lat pasjonuje się historią Elbląga i mierzy się z jej mitami
Tomasz Gliniecki od lat pasjonuje się historią Elbląga i mierzy się z jej mitami (fot. Anna Dembińska)

 - Wokół rajdu Diaczenki narosło wiele mitów, do czego przyczyniła się ówczesna sowiecka propaganda, wychwalając całą akcję jako bohaterski czyn. Jak się jednak okazuje, ani Diaczenko, ani nikt z dowódców nie został za nią odznaczony, rozkazy w tej sprawie zablokował sam marszałek Rokossowski – wyjaśnia dr Tomasz Gliniecki, autor książek dotyczących historii Elbląga, który w najnowszej publikacji pt. "Echa pancernego rajdu" rozprawia się z mitem militarnej operacji. - Mitem, który w czasie wojny miał krzepić serca żołnierzy, a  po jej zakończeniu wywołać wielkie podziękowania za wyzwolenie - wskazuje. Zobacz zdjęcia ze spotkania autorskiego.

Ze źródeł historycznych wynika, że 23 stycznia 1945 r. grupa sowieckich czołgów pod dowództwem kapitana Gienadija Diaczenki, wjechała do miasta od strony dzisiejszego cmentarza Dębica. Na wysokości ulicy Łęczyckiej Sowieci zostali ostrzelani przez niemiecki posterunek, więc się cofnęli i poprzez dzisiejszą ulicę Okólnik dotarli w rejon dworca kolejowego, po drodze ostrzeliwując lotnisko. Czołgi roztrącały jadące ulicami tramwaje i auta, mieszkańcy wpadli w panikę. Przed dworcem koczowało kilka tysięcy ludzi, czekając na możliwość ucieczki z miasta. Czołgiści wjechali w tłum, dokonując prawdziwej masakry, następnie ruszyli w stronę Starego Miasta, gdzie jeden z sowieckich czołgów został zniszczony. Ze starówki przedarli się przez całe miasto aż do Rubna Wielkiego.
       - Wokół rajdu Diaczenki narosło wiele mitów, do czego przyczyniła się ówczesna sowiecka propaganda, wychwalając całą akcję jako bohaterski czyn - wyjaśnia dr Tomasz Gliniecki, propagator i badacz historii Elbląga, który od lat przeszukuje archiwa w poszukiwaniu informacji na temat zdobywania Elbląga w 1945 roku. Swoją pracę doktorską poświęcił właśnie sowieckiej propagandzie - jak mitologizowała rzeczywistość w zależności od potrzeb, a jako przykład posłużył pancerny rajd Diaczenki. Przeredagował naukowy wywód i tak powstała książka "Echa pancernego rajdu", którą Tomasz Gliniecki prezentował podczas spotkania w Klubie Wojskowym przy ul. Mierosławskiego.
       Czego nowego dowiemy się z tej publikacji?
       - Przede wszystkim uporządkujemy wiedzę, ale i dowiemy się, co działo się przed i po rajdzie - mówi dr Tomasz Gliniecki. - Sam rajd jest tylko epizodem, który posłużył do tego, by zafałszować historię. Materiały celowo zostały przygotowane inaczej dla pokrzepienia serc żołnierzy sowieckich w czasie wojny, a potem zupełnie inaczej po to, by wywołać dziękczynienie za wyzwolenie.
       Nad "kreacją" operacji militarnych na terenie Elbląga i okolic pracowali w pocie czoła (choć akurat na przełomie stycznia i lutego 1945 r. na mrozie) korespondenci wojenni. Fotografowano żołnierzy przed lub po działaniu, ustawiając nawet lufy czołgów we właściwą stronę (wiadomo - na zachód, czyli tam, gdzie Berlin) czy "upychając" w pancernej maszynie więcej żołdaków niż przewidział to jej konstruktor, a już na pewno zdrowy rozsądek.
       Z książki Tomasza Glinieckiego można dowiedzieć się, jak odrzucać mity i jak głęboko trzeba wchodzić w historię, by poznawać prawdę.
       - Pokazuję prawdę o Diaczence, dokumenty o nim, jego twarz, informacje o tym, co robił przed i po rajdzie - wymienia autor publikacji. - Pokazuję też, że nie ma ostatecznego dowodu na to, że Diaczenko osobiście w którymś z czołgów siedział. Śmiem twierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że nie uczestniczył on w rajdzie, który został nazwany jego imieniem.
       Jak trudno było dotrzeć do dokumentów, które pozwalają na odfałszowanie historii?
       - Trudność polega na tym, że trzeba przejrzeć dziesiątki książek, by sprawdzić kto, po kim powtarzał i gdzie te zafałszowania powstały - wyjaśnia Tomasz Gliniecki. - To też media wojenne: gazety, fotoreportaże, które celowo zafałszowywały rzeczywistość, by wzbudzić w żołnierzach sowieckich dobre mniemanie o ich działaniach. Jednocześnie te same dokumenty mówią o tym, że ci, którzy zostali skierowani do wielkich odznaczeń, nawet sam Diaczenko, ich nie dostali - zauważa historyk. - Osobiście rozkazy w tej sprawie zablokował marszałek Rokossowski, wściekły za to, co się wydarzyło w Elblągu. Bo nie był to powód do chwały.

  Elbląg, Na spotkanie promujące ksiażkę "Echa pancernego rajdu" przyszło sporo zainteresowanych historią elblążan
Na spotkanie promujące ksiażkę "Echa pancernego rajdu" przyszło sporo zainteresowanych historią elblążan (fot. AD)

- Moja praca trwała kilka lat, ale dzięki niej uzyskałem modelowy sposób na to, jak zdemitologizować wojenne mity. Zabieram się za propagandę działań wojennych w Gdańsku - zapowiada dr Tomasz Gliniecki. - Praca nad historią Elbląga opłaciła się na tyle, że tego typu mity można teraz naukowo badać w innych miejscach.
       Diaczenko ostatecznie zniknął z Elbląga za sprawą tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Stosowną uchwałę w sprawie zmiany nazwy ulicy Kpt. Gienadija Diaczenki (podobnie, jak i Armii Ludowej, Kruczkowskiego i Rodziny Nalazków) radni podjęli 7 września 2017 r.
       - To dobry krok, bo trzymanie się fałszu historycznego czy też narzuconego nie jest dobre - przekonuje Tomasz Gliniecki. - Dobrze również, że ulica nie została teraz nazwana w sposób, który byłby za 5 czy 10 lat znowu powodem do dyskusji. Starowiejska będzie - mam nadzieję - dobrym wyborem - kończy.
      

A

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Dokładnie. Elbląg wyzwolili żołonierze wyklęci ale potem miasto zostało adoptowane przez ruską dzicz. Taka jest prawdziwa najnowsza historia.
  • Czyli albo białe albo czarne?
  • tylko!!! albo jesteś z nami albo wróg nr 1,nie ma opcji po środku
  • Tylko widzisz... ciekawe jakby wyglądała 2 wojna w Polsce, gdyby nasi wybawcy nie wjechali w nas od wschodu. Dla mnie jedni i drudzy to identyczne zło.
  • Znowu "wyzwolili". nie wyzwolili, a zdobyli - to było niemieckie miasto
  • A czy ktoś z tych czerwono-armistów został ukarany z mordowanie cywilów wtedy kiedy wyzwalano Elbląg i po wyzwoleniu ?????
  • @Bubek- dziwne że tego nie uczą na historii, -zapomniałeś dodać pod dowództwem Lecha >K
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    19
    12
    selavie(2018-02-10)
  • @Bubek - Skąd masz masz takie informacje? Twoja teza jest poparta naukowymi dowodami, czy też jest to kolejna demagogia dla potrzeb ludu?
  • RobertKoliński Byłem na tym spotkaniu i pilnie słuchałem dwugodzinnych wywodów Tomasza, oto wnioski: 1) Poza tezą, że Diaczenki jakoby nie było podczas rajdu w Elblągu, nie zostały przedstawione na to twierdzenia jakiekolwiek dowody. 2) Teza o obecności st. lejt. Tuza w Elblągu jest ciekawa, tyle że została potraktowana anegdotycznie. W dalszym ciągu brak też jakiejkolwiek dokumentacji na ten jeden z ciekawszych wątków sprawy. 3) W historii świata nie po raz pierwszy zdarza się, że wyczyn, za który podkomendni powinni dostać co najwyżej opieprz i ew. parę dni aresztu zostaje podniesiony do rangi przełomowego - nihil novi sub sole i ta wojna nie różniła się pod tym względem od żadnej innej. Franciszek Dolas był ekspertem w tych kwestiach;) 4) Właśnie z tego powodu (niesubordynacji i pewnej samowoli grupy Diaczenki, która w Elblągu znalazła się rzeczywiście wbrew rozkazom i planom dowództwa frontu) marszałek Rokossowski nie podpisał rozkazu o nadaniu uczestnikom tytułu Bohatera Związku Radzieckiego, bo zbyt wytrawnym był wygą i dowódcą, żeby na te poprawiane raporty się nabrać. 5) Wątki związane z doszukiwaniem się żydowskich korzeni w nazwiskach rosyjskich fotografów wojennych były cokolwiek niesmaczne, można było sobie darować;
  • Znów fałszowanie historii jest polską specjalnością. Szkoda, że na Igrzyskach nie jest to dyscypliną, bo dostarczałby nam grad medali.
  • nie ma najmniejszego znaczenia czy Diaczenko był, czy go też nie bylo w czołgu. Ważne, że Rosjanie zlikwidowali hitlerowskich morderców z rąk których straciło życie 50 milionów ludzi. Nie wstydżmy się zapalać świeczki na grobach młodych rosyjskich żołnierzy poległych w walkach o Elbląg. Ich matki na próżno czekały na powrót swoich synów tonąc we łzach.
  • Krótko mówiąc, historyk Tomasz Gliniecki powtórzył rozdział swojej poprzedniej książki, dodał trochę biogramów towarzyszy czerwonoarmistów i słowem nie zająknął się o tym, gdzie jakoby miałbym być, skoro nie było mnie na początku lutego w Elblągu. Pewnie na rybach w Omsku.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    24
    6
    lejtnantDiaczenko(2018-02-10)
Reklama