UWAGA!

Skąd się bierze rybki?

Czy na zbudowanie społeczeństwa obywatelskiego potrzebujemy co najmniej czterdziestu lat? - Zadaję sobie to pytanie czytając w Internecie wypowiedzi bliźnich.

Do zamieszczanych na łamach Elbląskiej Gazety Internetowej artykułów Czytelnicy mogą załączać swoje opinie. Przykład pierwszy z brzegu, nie odosobniony. W artykule Konkurs o granty autorka donosi, że Fundacja Elbląg organizuje konkurs dla organizacji pozarządowych; która stworzy dobry projekt, uzyska pieniądze na jego realizację. Prezes fundacji wyjaśnia, że chodzi o aktywizację młodzieży - od włączania młodych ludzi do akcji społecznych, zachęcania do tworzenia kół organizacji np. przy szkołach, kształcenia młodzieżowych liderów, kreowania młodzieżowych mediów, do projektów dotyczących działań na rzecz zatrudnienia młodych ludzi.
     - Brawo! – chciałoby się zawołać zgodnym chórem, ale nic z tego. Niejaki „świadek" powiada: „ale bzdury... lepiej byście dali młodzieży miesiąc darmowych obiadów w przyszkolnych stołówkach". Polemikę podejmuje „blados": „Co jest lepsze dla głodnego: ryba czy wędka?" Świadek odpowiada, powołując się na rozum (sic!): - „Blados - racjonalnie rzecz ujmując - ani to ani to! Wystarczyłaby kromka chleba z czymś dobrym na jej wierzchu". Wtedy nie wytrzymuje „szeba": „świadek: A skąd się bierze rybki (kromki z czymś dobrym na wierzchu)? Z kątowni czy trzeba je złowić?". „Ania" proponuje „świadkowi", aby się zastanowił, bo, jak sądzi, powtarza on wyuczone frazesy typu "lepiej byście dali", nie pytając, skąd się wzięły te pieniądze. Dodaje przy tym, że „młodzież poza jedzeniem musi się wyżyć intelektualnie i tu ma właśnie pole do popisu".
     Jednak „świadek" brnie dalej: „Zamiast aktywizować – po prostu dajcie im szansę na spełnienie tego co chcą robić, umożliwcie im rozpięcie skrzydeł - a wręcz sami się zaktywizują. A tak to po prostu młodzież dzisiejsza nie ma żadnych perspektyw, a oni będą ich doraźnie aktywizować - nie tędy droga!!! Ja wiem z jakich pobudek powstają tego typu akcje, ale nie powiem, zostawię to dla siebie...”
     A ja zostawiam na chwilę „świadka" z jego wiedzą i cofam się o dwadzieścia sześć wieków do kolebki demokracji. Ówcześni Ateńczycy uważali, że skoro wszyscy obywatele są sobie równi, wspólnie stanowią prawo, to nikt nie może się uchylać od obowiązków politycznych i jest zdolny do podejmowania decyzji. Udowodnili, że wierzą w to co głoszą... losując kandydatów na stanowiska we władzach miasta i inne funkcje publiczne. - I co ty na to „świadku" i cała rzeszą tych, którzy uważają, że „oni" muszą wszystko wiedzieć, wszystko zrobić, wszystkie problemy rozwiązać? A gdyby tak los padł na ciebie, to co konkretnie miałbyś do zaproponowania? Zapewne, tak jak „Lunetka" poradziła „szebie", że praktyczniej jest iść po rybki do sklepu niż łowić i ty także wysłałbyś wszystkich do sklepów. Ale chyba musiałbyś najpierw zainwestować w drukarnie – żeby dodrukować pieniędzy. A co by było dalej, to zapytaj starszych albo przypomnij sobie, jak to w sklepie była tylko sklepowa.
     Społeczeństwo obywatelskie, to taki organizm, który jest zdolny sam się leczyć, a jeszcze lepiej zapobiegać. To już banał, że trzeba brać sprawy w swoje ręce, ale to szczera prawda, że nikt tego za nas nie zrobi. I o ile różni „oni" (których wybraliśmy) czasem nas rozczarowują, nie spełniają naszych oczekiwań, to i tak za swój los jesteśmy przede wszystkim sami odpowiedzialni. A „ich" można zawsze zmienić, tylko dobrze jest wiedzieć kto ich ma zastąpić. Ale o co chodzi z tym społeczeństwem obywatelskim i co do tego mają organizacje pozarządowe? Bynajmniej nie dla wszystkich jest to jasne.
     Organizacje zawiązują się, aby rozwikłać konkretny problem, którym „oni" z różnych powodów raczej się nie zajmą lub sami nie dadzą rady. Np. kogo boli głowa z powodu wyboistej drogi na osiedle? Przede wszystkim mieszkańców osiedla, a spośród nich zapewne najbardziej właścicieli aut. I właśnie mieszkańcy będą działać najbardziej skutecznie i konsekwentnie, bo trudno liczyć na determinację w tej sprawie urzędników - „kogo nie boli, temu powoli". Jeśli dla załatwienia tej sprawy zbierze się grupa sąsiadów, to niewątpliwie mamy do czynienia z ruchem obywatelskim. Być może po pierwszym sukcesie członkowie grupy zaczną dostrzegać kolejne wyzwania; nie rozwiążą się i będą nadal działać na rzecz osiedlowej wspólnoty.
     Z potrzeby wsparcia zawiązują się grupy samopomocy np. chorych na przewlekłe choroby czy większe stowarzyszenia, których celem jest ochrona całych grup obywateli zagrożonych dyskryminacją i społecznym wykluczeniem. Do takich organizacji z długą tradycją należą m.in. Polski Związek Niewidomych, Polski Związek Głuchych, Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym czy z młodszych, urodzonych już za demokracji – Elbląska Rada Konsultacyjna Osób Niepełnosprawnych.
     Jedne z nich „idą jak burza", podejmując coraz to nowe wyzwania, inne czują się zagubione bez wytycznych i stałych subwencji. I tu przyszedł czas na odpowiedź na pierwsze pytanie tego felietonu. Czy potrzeba czterdziestu lat...?
     40 lat Izrael błąkał się po pustyni po wyjściu z Egiptu. Do ziemi obiecanej z tego pokolenia nie wszedł nawet Mojżesz. Dlaczego? Bo Izraelici przez 400 lat stawali się niewolnikami i nie potrafili być wolni. Oglądali się za siebie, szemrali i szybko przyzwyczaili się do manny z nieba. Ale z chwilą gdy Jozue, (najdzielniejszy i jedyny ze starego pokolenia) wprowadził lud do obiecanej urodzajnej krainy, manna już więcej nie spadła i trzeba było zakasać rękawy. Demokracja, to przede wszystkim równość obywateli – wszyscy mamy równe szanse, żeby kierować swoim losem. Ale nie oszukujmy się – nie każdemu równo chce się uczyć, pracować, poznawać, budować, naprawiać. Większość z nas by chciała, żeby „oni" to zrobili. Na szczęście jednak większość doskonale wie, że „oni", z innej perspektywy - to my.
     
     ***
     
     Już po raz drugi popełniłam felieton pod wpływem lektury artykułów zamieszczonych na portElu i dyskusji, które wywołują. Napisałam go co prawda dla miesięcznika „Razem z tobą", ale... ucieszyłabym się, gdyby treść felietonu przekonała chociaż w jakimś stopniu tych „portelowców", którzy chyba się trochę gubią w nowej rzeczywistości. Na wypadek gdyby Redakcja zdecydowała się „Rybki" opublikować oświadczam, że nikt mnie do wysyłania tego tekstu nie namawiał i jestem świadoma, na co się narażam.
Elżbieta Szczesiul-Cieślak

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Szanowna PaniRedESC - z pełnym szacunkiem dla trafnego i dobitnego uświadamiania (przypominania?), że Państwo(niby)Opiekuńcze sieNieWróci... Obawiam się, że dopóki będziemy tolerować takie "zarządzanie" w organizacjachRządowych (i nie tylko), dopóty kolejne Jelity z "demokracją dla dobra Polski" na ustach będą wzorem dla MyWyOni.
  • A ja myślę, że portel jest właśnie dowodem na kształtowanie się społeczeństwa obywatelskiego, choć to proces żmudny i powolny. Już nie wspomnę o tym, że wypowiedzi portelowców są według mnie świetnym materiałem dla socjalogów oraz analityków naszego "tu i teraz". Choć szczerze przyznam, że ogóry tego lata na portalu wielkie...
  • Świetny tekst, pani Elu. Pozdrawiam
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Arkadiusz Jachimowicz(2003-07-31)
  • no proszę jak ucichli najwięksi pyskacze, wielkie brawa!!!!!!!!!!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    czytelnik(2003-07-31)
  • A ja myślę, że to rzeczone 40 lat - to za krótki okres na znaczące zmiany w świadomości Polaków. Wielkie ci spustoszenie uczyniono w tym organie u powyższych, który myśli i uczynki rodzi. Odnalezienie więzi międzyludzkich i wypromowanie skutecznych ideałów i autorytetów w społeczeństwie (w osobie władzy), które daje pełne przyzwolenie na złodziejstwo, bandytyzm i bylejakość idei, zamierzeń, celów i działań - jest przedsięwzięciem dość karkołomnym. Nie jestem ani socjologiem, ani pedagogiem ale przyznam się, że widzę to kiepsko. Biorąc pod uwagę świat nas otaczający i jego codzienne wyrazy - upatruje jedyny ratunek w ludziach młodych. Oni i tylko oni są w stanie wykrzesać z siebie nowe pokłady energii do burzenia Polski Kolesiów i wdrażania jasnej i czytelnej dla wszystkich rzeczywistości ludzi uczciwych i światłych. Bo nadal niestety w świadomości Europejczyków funkcjonujemy jako kuriozalna republika zapyziałego wschodu. Wydatnie się do tego przyczyniamy bylejakością działań na każdym polu i twórczą niemocą naszego niby establishmentu chłe, chłe, chłe...... P.S. Felietonik – niczego sobie - więcej takich. Dajcie już spokój z tymi małosolnymi........
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2003-07-31)
  • No tak najlepiej wszystko zwalić na młodych i to młodzi bedą wówczas ci "oni" a co ma taki młody zrobić jezeli ma pomysł ,zwraca się o pomoc do odpowiednich instytucji zarówno samorządowych jak i pozarządowych i jest traktowany jak kolejny oszołom ze słomianym zapałem a za plecami słyszy " o nastepny-pewnie niedługo mu przejdzie i tak nic z tego nie bedzie"????
  • aborygen...jakbys umial liczyc to bys sie doliczyl ze 40 lat to dwie NOWE generacje.
  • dios - AM już wiele razy przedstawiał przyklady na niereformowalność ludzi TamtegoPokolenia (zwłaszcza tych uŻłoba). Niestety, najbardziej przeraża postawa młodych i bardzo młodych wyznawców My|Oni...
  • "przyjdzie nowych ludzi plemie" by odmienić naszą Ojczyzne- to jest właśnie młodzież- jej pomagajmy!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Zantyr(2003-07-31)
  • niestety, ci co myślą inaczej już wyjechali lub wyjeżdzają z tego grajdoła (patrz wyniki śmiesznych badań socjologicznych - www.portel.pl pozostanie tylko uwłaszczona rządząca "elyta" i rządzeni - nieudacznicy z zakorzenionymi roszczeniami i miłoscią do "komuny", podatni na wyborczą kaszanę (bo to nie jest już nawet kiełbasa) p.s. dobrze, że autorka zamieszała w umysłach tak jak to robi od początku istnienia tego portalu ab. miejs.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    niet...(2003-08-01)
  • Aborygen, rwel; Wy wiecie, ja wiem - zyjemy tu i teraz. Czy to tak naprawde wazne jakie sa wg Waszego nazewnictwa "elyty". Kto ich wybiera? Czy wszyscy sa" durni" a tylko jednostki "madre"? Co ma do tego iles tam pokolen. Rozne "skrzywienia" ciagna sie pokoleniowo i nie powtarzajcie sloganow Walesy, o Mojzeszu itp. Pamietam trzy pokolenia do tylu i nic mi to nie przeszkadzalo odnalezc sie kilkakrotnie w zmieniajacej sie rzeczywistosci.Nie mialem nigdy blisko do zlobu ani ukladow. "Nowe" zastalo mnie z duzym, potem dziesieciokrotnie powiekszonym i "haniebnie" oprocentowanym zadluzeniem. Poza tym tkwilem w upadajacej branzy budowlanej. Dalem sobie rade, nie czekajac na "onych". Kiedy uwarunkowania zewnetrzne sie zmienialy rozgladalem sie przytomnie wokol i patrzylem co jest do zrobienia. Pobratymcy czasem z politowaniem kiwali glowami a ja robilem swoje. Efekty byly czasem mizerne ale przybywalo mi nastepnych doswiadczen i dzis smiem twierdzic, ze tylko kataklizm moze mnie pozbawic "sposobu na zycie". PS. A gdzie nasz "swiadek"? Czyzby zostal skazany za falszywe zeznania albo zamkniety w SP za gloszenie oderwanych od realiow pogladow.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    usamodzielniony(2003-08-01)
  • No Kolego Samodzielny - chwała CI za to coś uczynił i jaki jesteś, ale obejrzyj się dokoła i oceń, choć w najmniejszym stopniu podobieństwo, jak ich nazywasz Pobratymców do Siebie. Mówisz elity nie mają znaczenia. A kto, przepraszam tworzy Twoja i moją rzeczywistość - tobie podobni czy właśnie te elity (szumnie nazwane). Po drugie pokolenia - chmmmmmm, dobre sobie - zapytaj Skandynawa, co czyniono w jego kraju klientowi, który był złodziejem? Zapewne doskonale wiesz i to jest też przemiana pokoleniowa, która i u nas trwa, lecz w bardzo powolnym tempie a wszystko niestety czasu wymaga i zaradności (w dobrym słowa tego znaczeniu), którą nie grzeszą Polacy. Zapewne, każdy z nas (no powiedzmy większość) oczekuje od rzeczywistości oznak normalności i poukładania priorytetów i autorytetów, a to wymaga wielu lat pracy, biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy. Sam,kochanieńki nic nie zwojujesz. Naród musi chcieć być prawym, uczciwym i mądrym, a nie na wywrót. I - proszę Cię nie wkładaj mi w usta cytatów Mojżesza i Wałęsy bom ich nie popełnił.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2003-08-01)
Reklama