- Świetlica szkolna to często oaza spokoju. Przychodzą tutaj nie tylko uczniowie, którzy nie chodzą na religię. To często miejsce, gdzie uczeń może uzyskać pomoc – mówi jedna z nauczycielek w gimnazjum. Dlaczego więc Departament Edukacji postanowił zlikwidować dzienne świetlice w elbląskich gimnazjach?
- Praca w świetlicy gimnazjalnej ma zasadniczo inny charakter niż w podstawówce – opowiada nam nauczycielka jednego z elbląskich gimnazjów, która prosi o zachowanie anonimowości. - To praca nastawiona nie tyle na opiekę, ile na wychowanie młodego człowieka w jednym z najtrudniejszych momentów jego dorastania. Praca z młodzieżą w świetlicy to często indywidualna praca z uczniem, to ciekawe zajęcia pozalekcyjne, to możliwość pracy z uczniem słabym i tym zdolnym.
Gimnazjaliści się nie garną?
Dlaczego więc Departament Edukacji zadecydował o likwidacji dziennych świetlic w elbląskich gimnazjach? - Tajemnicą poliszynela jest, iż świetlica szkolna nie jest miejscem, do którego garnęliby się gimnazjaliści – wyjaśnia Rafał Maliszewski z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Monitoring wykorzystania czterech z sześciu świetlic dziennych w gimnazjach nie pozostawił złudzeń, że korzysta z nich znikoma liczba uczniów. W tej sytuacji pewnym paradoksem (czy wręcz niegospodarnością) jest to, że nauczyciele przebywają w nich głównie w czasie, gdy w klasach odbywają się zajęcia lekcyjne.
- Departament Edukacji zawsze bardzo zgrabnie tłumaczy swoje ruchy polegające nie na poprawie edukacji, a na wyrywaniu pieniędzy szkołom – odpowiada jedna z nauczycielek. - A jak zajęcia się nie odbywają, bo belfer jest chory, to co? Do biblioteki trzydziestkę nastolatków należy wysłać? Nikt z urzędników Departamentu nie zauważył, że w przypadku nieobecności nauczyciela, uczniowie właśnie w świetlicy mają zapewnioną opiekę i nie trzeba wtedy płacić nauczycielom za zastępstwa.
Popołudniowe zamiast dziennych
Zamiast świetlic dziennych Departament Edukacji proponuje od nowego roku szkolnego utworzenie przy elbląskich gimnazjach świetlic popołudniowych. - Proponowana zmiana zagospodarowania godzin nie powinna doprowadzić do zwolnień nauczycieli, gdyż świetlice w gimnazjach były przede wszystkim obsadzane w ramach tzw. godzin ponadwymiarowych – tłumaczy Rafał Maliszewski w piśmie wysłanym do mediów.
A co zrobić na przykład z uczniami, którzy dojeżdżają do elbląskich szkół i nie mają gdzie spędzić czasu przed i po lekcjach, czekając na autobus do domu? Na to urzędnicy również znaleźli rozwiązanie.
- W szkołach zatrudnieni są nauczyciele bibliotekarze. Jeśli jest taka potrzeba, nic nie stoi na przeszkodzie, by czytelnie, wyposażone nie tylko w książki i czasopisma, ale również w komputery podłączone do Internetu, były otwierane przed godziną 8. Podjęcie takiej decyzji leży w gestii dyrektora szkoły. W każdym gimnazjum w Elblągu jest przynajmniej jeden etat bibliotekarza (w niektórych dwa) – informuje Rafał Maliszewski. Jego zdaniem dyrektorzy zaakceptowali takie propozycje, które mają wejść w życie od 1 września.
Najważniejsza jest opieka
- Świetlice dzienne w szkołach gimnazjalnych są jak najbardziej potrzebne – mówi tymczasem Jolanta Stańczak-Dziuda, dyrektor Gimnazjum nr 2. – To nie tylko moje zdanie, lecz z pewnością też zdanie pozostałych dyrektorów elbląskich gimnazjów. Jako dyrektor szkoły muszę przede wszystkim zapewnić opiekę dzieciom przybywającym do szkoły przed godziną siódmą rano i po zakończonych lekcjach. Opieki uczniom nie jest w stanie zapewnić biblioteka szkolna, bowiem pani bibliotekarka jest w naszej szkole tylko jedna i nie jest ona w stanie tak zorganizować swojej pracy, by móc jednocześnie pełnić opiekę nad młodzieżą. Ma ona szereg swoich obowiązków i nie jest możliwe, by jednocześnie pełniła opiekę nad uczniami.
Gimnazjaliści się nie garną?
Dlaczego więc Departament Edukacji zadecydował o likwidacji dziennych świetlic w elbląskich gimnazjach? - Tajemnicą poliszynela jest, iż świetlica szkolna nie jest miejscem, do którego garnęliby się gimnazjaliści – wyjaśnia Rafał Maliszewski z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Monitoring wykorzystania czterech z sześciu świetlic dziennych w gimnazjach nie pozostawił złudzeń, że korzysta z nich znikoma liczba uczniów. W tej sytuacji pewnym paradoksem (czy wręcz niegospodarnością) jest to, że nauczyciele przebywają w nich głównie w czasie, gdy w klasach odbywają się zajęcia lekcyjne.
- Departament Edukacji zawsze bardzo zgrabnie tłumaczy swoje ruchy polegające nie na poprawie edukacji, a na wyrywaniu pieniędzy szkołom – odpowiada jedna z nauczycielek. - A jak zajęcia się nie odbywają, bo belfer jest chory, to co? Do biblioteki trzydziestkę nastolatków należy wysłać? Nikt z urzędników Departamentu nie zauważył, że w przypadku nieobecności nauczyciela, uczniowie właśnie w świetlicy mają zapewnioną opiekę i nie trzeba wtedy płacić nauczycielom za zastępstwa.
Popołudniowe zamiast dziennych
Zamiast świetlic dziennych Departament Edukacji proponuje od nowego roku szkolnego utworzenie przy elbląskich gimnazjach świetlic popołudniowych. - Proponowana zmiana zagospodarowania godzin nie powinna doprowadzić do zwolnień nauczycieli, gdyż świetlice w gimnazjach były przede wszystkim obsadzane w ramach tzw. godzin ponadwymiarowych – tłumaczy Rafał Maliszewski w piśmie wysłanym do mediów.
A co zrobić na przykład z uczniami, którzy dojeżdżają do elbląskich szkół i nie mają gdzie spędzić czasu przed i po lekcjach, czekając na autobus do domu? Na to urzędnicy również znaleźli rozwiązanie.
- W szkołach zatrudnieni są nauczyciele bibliotekarze. Jeśli jest taka potrzeba, nic nie stoi na przeszkodzie, by czytelnie, wyposażone nie tylko w książki i czasopisma, ale również w komputery podłączone do Internetu, były otwierane przed godziną 8. Podjęcie takiej decyzji leży w gestii dyrektora szkoły. W każdym gimnazjum w Elblągu jest przynajmniej jeden etat bibliotekarza (w niektórych dwa) – informuje Rafał Maliszewski. Jego zdaniem dyrektorzy zaakceptowali takie propozycje, które mają wejść w życie od 1 września.
Najważniejsza jest opieka
- Świetlice dzienne w szkołach gimnazjalnych są jak najbardziej potrzebne – mówi tymczasem Jolanta Stańczak-Dziuda, dyrektor Gimnazjum nr 2. – To nie tylko moje zdanie, lecz z pewnością też zdanie pozostałych dyrektorów elbląskich gimnazjów. Jako dyrektor szkoły muszę przede wszystkim zapewnić opiekę dzieciom przybywającym do szkoły przed godziną siódmą rano i po zakończonych lekcjach. Opieki uczniom nie jest w stanie zapewnić biblioteka szkolna, bowiem pani bibliotekarka jest w naszej szkole tylko jedna i nie jest ona w stanie tak zorganizować swojej pracy, by móc jednocześnie pełnić opiekę nad młodzieżą. Ma ona szereg swoich obowiązków i nie jest możliwe, by jednocześnie pełniła opiekę nad uczniami.
AZ