UWAGA!

Świat jest mniejszy, niż nam się wydaje (Podróże małe i duże, odc. 9)

 Elbląg, Ola Hońko
Ola Hońko (fot. Michał Skroboszewski)

Na co dzień uczy w Liceum Plastycznym i maluje obrazy. Zanzibar zafascynował ją podczas oglądania programu kulinarnego, a podróż otworzyła jej oczy i serce na świat. Dziś 31-letnia Ola Hońko podróżuje ze swoją małą córką Mają i prowadzi bloga. Zobacz jej zdjęcia. 

- Na co dzień uczysz w Liceum Plastycznym i malujesz obrazy.
       - Tak i bardzo lubię to, co robię. Obrazy, które maluję wiążą się poniekąd z moimi podróżami. Gdy byłam dzieckiem, topiłam się w jeziorze. Przez to miałam ogromną traumę związaną z wejściem do wody. Dopiero kilka lat temu w Chorwacji odważyłam się wejść do akwenu i sfotografować mojego męża. Od tamtej pory maluję „podwodne” obrazy. Tworzę przede wszystkim historie, w których główną postacią jest człowiek, znajdujący się w wodzie, najczęściej w basenie.
      
       - W 2015 roku poleciałaś na Zanzibar [wyspa na Oceanie Indyjskim przyp.red.]. Skąd ten pomysł?
       - Oglądałam w telewizji program, w którym to Pascal gotował na  Zanzibarze. W ogóle nie interesował mnie sposób, w jaki przygotowywał potrawy. Byłam zainteresowana tym, co dzieje się za jego plecami (śmiech). Od tego zaczęła się moja fascynacja tą wyspą. Następnie przeczytałam książkę Doroty Katende „Dom na Zanzibarze”. Po lekturze napisałam do autorki i podzieliłam się z nią moim zachwytem i chęcią odwiedzenia Zanzibaru. Nie spodziewałam się, że ona mi w ogóle odpisze. Odpisała po 5 minutach i… zaprosiła mnie do domu opisanego w książce. Organizacja podróży zajęła nam rok, choć początkowo wydawało się to bardziej skomplikowane. Musieliśmy przygotować się finansowo oraz przyjąć kilka szczepień w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej. Na Zanzibarze przekonałam się, że… świat jest mniejszy niż mogłoby się to wydawać. Mąż Pani Doroty kiedyś miał wypadek. Ludność miejscowa niosła go do szamana, jednak u Pani Doroty przebywał akurat turystycznie lekarz, który go zoperował – uratował mu życie! Okazało się, że to lekarz z Elbląga. Takie opowieści najlepiej słuchało się wieczorami przy herbacie z zanzibarskimi przyprawami. Pani Dorota to niesamowita kobieta, do tej pory utrzymujemy kontakt. Podróż na Zanzibar otworzyła mi oczy i serce na świat. Nabrałam chęci do podróżowania, odkrywania miejsc, kultury, ludzi. Wiem, że tu wszystko się zaczęło.
      
       - Jacy są Zanzibarczycy?
       - Trzeba tam polecieć i ich poznać (śmiech). Przylecieliśmy na Zanzibar kilka dni po zamachu na redakcję Charlie Hebdo. Zanzibarczycy w większości są muzułmanami, więc mieliśmy pewne obawy. Były one zupełnie niepotrzebne. Zanzibarczycy to cudowni ludzie; bardzo szczęśliwi, życzliwi i wiecznie uśmiechnięci. Pamiętam, że gdy pierwszy raz jechaliśmy dalla-dalla [mały autobus w Tanzanii, przyp. red.], nie było już miejsc siedzących. Kierowca dał mi pusty baniak po paliwie jako siedzenie. Po chwili baniak się połamał. Wszyscy współpodróżujący śmiali się z tego przez dobre pół godziny. Tyle im było trzeba do śmiechu! To był ewidentnie moment przełamania lodów w kontakcie z mieszkańcami, a dalla-dalla stało się naszym codziennym środkiem transportu.

  Elbląg, Zanzibar. Koła od roweru albo samochodu to ulubiona zabawka tamtejszych dzieci
Zanzibar. Koła od roweru albo samochodu to ulubiona zabawka tamtejszych dzieci (fot. Ola Hońko)

 
       - Niektóre kobiety traktują ciążę jak chorobę. Ty podróżowałaś z dzieckiem w brzuchu, a teraz z małym dzieckiem pod pachą (śmiech).
       - Jeżeli ciąża przebiega bez problemów, jak moja, nie ma co panikować. Najważniejsze jest nastawienie. W ciąży cały czas się przemieszczałam – w trzecim miesiącu poleciałam służbowo do Rumunii, w szóstym byłam na Kefalonii, pod koniec ósmego miesiąca chodziłam czerwonymi szlakami po Bieszczadach. Bardzo naturalnie podjęliśmy z mężem decyzję, że gdy tylko urodzę dziecko, od małego będziemy je uczyć podróżować. W swoich założeniach kierowaliśmy się myślą, że to dziecko musi się dostosować do naszego stylu życia, a nie my do dziecka. Odbyliśmy już cztery wspólne podróże. Gdy nasza córka miała trzy miesiące pojechaliśmy samochodem do Zakopanego, w wieku pięciu miesięcy pojechaliśmy do Rygi, gdy miała siedem miesięcy polecieliśmy na Fuerteventurę, a parę dni temu wróciliśmy z Rzymu. Umówmy się, podróżowanie z małym dzieckiem to żadna sensacja. Jeżeli dziecko jest zdrowe, ma obok siebie rodziców, to nic mu więcej do szczęścia nie potrzeba. Oczywiście do każdej podróży trzeba się odpowiednio przygotować, wyposażyć. Ale w każdym miejscu na świecie rodzą się dzieci, są wychowywane i mają się dobrze. Teraz, gdy nasza córka ma już prawie dziesięć miesięcy, widzimy efekty tych podróży. Jest otwarta do ludzi, nie przeszkadza jej podróż samochodem, zmiana temperatury, otoczenia. Podczas naszego tygodniowego pobytu w Rzymie ani razu nie płakała. Może niekoniecznie lubi latać samolotem, ale my, dorośli, przecież też nie wszystko lubimy. Planujemy już następne podróże. Póki Maja jest mała i nie ma odpowiednich szczepień, staramy się wybierać kraje, które nie znajdują się daleko od Polski. Choć mamy w planach i dalsze podróże. Ale na razie nie będę zdradzała szczegółów.
      
       - Prowadzisz profil na Facebooku - She Loves The World. Po co?
       - Planując podróż do Afryki, nie mogłam znaleźć w Internecie praktycznych wskazówek. Miałam wiele wątpliwości i musiałam działać intuicyjnie. Chciałam poprowadzić subiektywny mini przewodnik z praktycznymi radami. Z czasem zaczęłam też dużo fotografować i dodawać dużo zdjęć, które czasem oddają więcej niż słowa. Ten profil to nic wielkiego, ale jeżeli pomoże choć kilku osobom, to będę szczęśliwa.

rozmawiała Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama