UWAGA!

To cud, że Alanek żyje

 Elbląg, Mama Alanka, Magdalena Madeja: - Teraz on jest najważniejszy
Mama Alanka, Magdalena Madeja: - Teraz on jest najważniejszy (fot. Anna Kowalska)

Historia tego chłopca wzrusza do łez. Jego życie rozpoczęło się tragicznie, lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Dziś znalazł kochającą rodzinę i z dnia na dzień rozwija się coraz lepiej. Dzięki ludziom, którzy pokochali go, otoczyli opieką i dali prawdziwy dom.

Alanek urodził się zdrowy, jednak dziesięć dni później uległ poważnemu wypadkowi. Wypadł z wózka, gdy jego biologiczna matka niosła go wraz z koleżanką po schodach. Alankowi nie dawano szans na przeżycie. Badania wykazały pękniecie podstawy czaszki. Chłopiec przeszedł trepanację czaszki, a także zabieg plastyki ubytku kości czaszki, który, jak się później okazało, trzeba było powtórzyć. Jej brak powodował powstawanie przepukliny oponowo - mózgowej. Gdy chłopiec miał półtora miesiąca, trafił do rodziny zastępczej w Jegłowniku. Madejowie otoczyli go opieką i miłością, dzięki czemu malec coraz szybciej się rozwijał.
       - Na początku Alanek był dzieckiem obojętnym na wszelkie bodźce - wspomina Magdalena Madeja, adopcyjna mama chłopca, pielęgniarka na oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. - Gdy zaczęliśmy go przytulać, wzrosło w nim poczucie bezpieczeństwa, którego do tej pory nie doświadczył, rozkwitał z dnia na dzień, proces leczenia przynosił rezultaty.
       Niestety, upadek skutkował trwałymi zmianami w mózgu dziecka. Prawa półkula mózgu jest martwa, chłopiec cierpi też nad nadwrażliwość na bodźce z zewnątrz.
       - Gdy był mniejszy, bał się wyjść nawet na dwór - mówi nowa mama chłopca. - Drażniły go przejeżdżające samochody czy nawet podmuch wiatru. Bolała go też jama ustna podczas połykania pokarmów. To efekt operacji, którą przeszedł. By zmniejszyć jego dyskomfort, jeździliśmy do lekarzy neurologów w całej Polsce. Radziliśmy się, jak z nim pracować, by było mu łatwiej w zetknięciu z otoczeniem. Zalecono nam masaże i rehabilitację. Dziś Alanek ma czternaście miesięcy i chętnie wychodzi na zewnątrz. Czuje się bezpieczny nie tylko ramionach mamy.
       Lekarze są zachwyceni postępami chłopca, a jego historię - z medycznego punktu widzenia - oceniają jako prawdziwy cud.
       Jednak do tego, by chłopiec mógł kiedyś normalnie żyć, jeszcze długa droga. Chłopiec walczy z padaczką pourazową oraz lewostronnym niedowładem. Intelektualnie dogania rówieśników, ale pod względem fizycznym jest daleko za nimi. Nie siedzi samodzielnie, nie raczkuje, nie chodzi, ma stwierdzonego zeza.
       - Przed nami jeszcze daleka droga, długa rehabilitacja - mówi Magdalena Madeja. - Lekarze mówią, że Alanek nie będzie chodził albo będzie chodził przy pomocy ortez. Jednak my w niego wierzymy. Od początku w niego wierzyliśmy. Jesteśmy pewni, że największą moc terapeutyczną ma rodzina i to, że Alanek czuje się przez nas kochany. Traktujemy go jak zdrowego chłopca i on to czuje, dlatego robi takie postępy. Ciągle go motywujemy, a on jest ciekawy świata. Ma silną wolę życia.
       I tak Alanek został w rodzinie Madejów już na zawsze. Adopcja nie była łatwą decyzją, ale Madejowie zapewniają, że nie mogli postąpić inaczej. Dziś chłopiec jest oczkiem w głowie rodziców i braci: 18-letniego Adriana i 12-letniego Ksawerego.
       - Była to o tyle trudna decyzja, że do niedawna byłam czynna zawodowo - mówi mama chłopca. - Jednak nie chcieliśmy, by Alanek trafił do specjalnego ośrodka. To był nasz świadomy, słuszny wybór.
       Przez ostatni rok Madejowie robili dla Alanka wszystko, by chłopiec jak najszybciej mógł się rozwijać. Konsultowali jego postępy u specjalistów w całej Polsce, dziecko jest w trakcie rehabilitacji.

  Elbląg, Alanek z mamą i lekarzem neonatologiem Pawłem Brylem
Alanek z mamą i lekarzem neonatologiem Pawłem Brylem (fot. Anna Kowalska)

Zapytana o biologiczną matkę, przeciwko której toczył się proces, pani Magda mówi niechętnie. - Oddzieliłam się od tej sprawy. Skupiam się tylko na Alanku. Nie chcę niepotrzebnie tracić energii. Teraz Alanek jest najważniejszy. Nie przeglądałam nawet akt sprawy. Wiem, że proces się skończył, ale nie znam jego finału.
       Pani Magda bardzo chciałaby wrócić do pracy. Szpital był dla niej drugim domem. Nie będzie to jednak możliwe, bo Alanek wymaga opieki w dzień i w nocy.
       - Trochę mi przykro, że muszę zrezygnować z pracy, jednak w życiu trzeba podejmować trudne decyzje. Najważniejszy jest dla mnie Alanek i swoje ambicje muszę odstawić na boczny tor.
       Leczenie Alanka jest kosztowne. Chłopiec wymaga regularnych wizyt u specjalistów, konieczna jest jego ciągła rehabilitacja, a także zakup specjalistycznego sprzętu.
       Każdy, kto chce wesprzeć Alanka, może to zrobić wchodząc na stronę internetową.
      
       Kilka dni temu chłopczyk, jego mama i przyjaciele ze szpitala wzięli udział w nagraniu dla programu TVN Uwaga, który przyłączył się do szlachetnej akcji pomocy Alankowi. Czekamy na emisję reportażu.
       A już 2 listopada o godz. 20.30 w elbląskiej Mjazzdze odbędzie się koncert charytatywny na rzecz chłopca.
      

dk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama