Już w piątek o godz. 8.30 przed bankiem PKO BP przy ul. Teatralnej zawiązała się Społeczna Lista Stojących w Kolejce do Zakupu Lokat Prywatyzacyjnych Banku PKO BP (jak brzmiała oficjalna nazwa). Do kolejki zapisało się 125 osób. Kolejkowicze zmieniali się dzień i noc w dyżurach, były zbiórki. Nad porządkiem i spokojem czuwała pani Kasia.
Kolejka zaczęła się formować w ubiegły piątek rano. Aby uniknąć niepotrzebnych kłótni i przepychanek, postanowiono sporządzić listę oczekujących. Społecznym komitetem kierowała pani Kasia.
- W piątek około godz. 18.00 na liście zapisanych było 125 osób - mówi pani Kasia. - Liczba ta zmieniała się przez cały weekend. Połowa kolejkowiczów zrezygnowała już w sobotnią noc, ale przychodzili nowi.
- Byli to ludzie w różnym wieku - dodaje. - Najstarsi mieli ok. 70 lat, najmłodsi to dwudziestolatkowie. Wszyscy zgodnie przystali na obowiązujące zasady. Wiedzieli, że tylko dobra organizacja zapewni porządek i oszczędzi nerwy.
Kolejkowicze dyżurowali w systemie dziesiątkowym. Co dwie godziny przychodziły osoby z numerami - na przykład 1, 11, 21, 31 i tak dalej. Zbiórki wszystkich odbywały się co pięć godzin. Można było opuścić jedną. Każda kolejna nieobecność wykluczała z listy.
- Bardzo się zżyliśmy podczas kilku dni i nocy oczekiwania - mówi pani Kasia. - Nie było kłótni. Były natomiast żarty, wspólne rozmowy. Ludzie spisali się jak przystało na społeczeństwo.
W nocy z soboty na niedzielę kolejkowicze zebrali po 2 zł. Pieniądze te pozwoliły opłacić im ochroniarza, który dziś od rana pilnował listy wewnątrz banku i kierował do kas. Natomiast w nocy z niedzieli na poniedziałek powstała nowa lista, na której byli tylko aktualni kolejkowicze. Było ich ponad 100. Dyżurowali na zmianę - parzyści i nieparzyści - co cztery godziny do rana.
- Dziś o godz. 5.00 rano wyszedł do nas dyrektor banku - opowiada pani Kasia. - Poinformował nas, że lista kolejkowa będzie honorowana. Od godz. 8.00 będą czynne cztery kasy, a nad przebiegiem akcji będzie czuwać ochrona banku. Dyrektor podziękował nam również za organizację kolejki.
Dziś rano kolejka przed bankiem szybko się zmniejszała.
- Przyszłam dopiero dziś po godz. 8.00 i mam numer 132 - mówi Anna Jagielska. - Jest porządek, a ci, co wychodzą już z banku, są zadowoleni.
Kolejkę opuszcza po wykonanej pracy pani Kasia. Była jedną z pierwszych osób, które weszły dziś do banku.
- To złota dziewczyna - krzyczą kolejkowicze. - Trzeba jej podziękować, może coś dać w prezencie. Dzięki niej wszystko szło sprawnie, szybko i bez kłótni. Ona wszystkiego pilnowała: kolejności dyżurów, zbiórek.
- Chyba jesteśmy bardziej dojrzali niż kolejkowicze z czasów PRL - tłumaczy wzruszona pani Kasia. - Dziś rano ludzie nie rzucili się jak dziki tłum na drzwi banku, ale spokojnie czekali. Wiedzieli, że lista kolejkowa zapewni im porządek. Każdy załatwi swoją sprawę.
- W piątek około godz. 18.00 na liście zapisanych było 125 osób - mówi pani Kasia. - Liczba ta zmieniała się przez cały weekend. Połowa kolejkowiczów zrezygnowała już w sobotnią noc, ale przychodzili nowi.
- Byli to ludzie w różnym wieku - dodaje. - Najstarsi mieli ok. 70 lat, najmłodsi to dwudziestolatkowie. Wszyscy zgodnie przystali na obowiązujące zasady. Wiedzieli, że tylko dobra organizacja zapewni porządek i oszczędzi nerwy.
Kolejkowicze dyżurowali w systemie dziesiątkowym. Co dwie godziny przychodziły osoby z numerami - na przykład 1, 11, 21, 31 i tak dalej. Zbiórki wszystkich odbywały się co pięć godzin. Można było opuścić jedną. Każda kolejna nieobecność wykluczała z listy.
- Bardzo się zżyliśmy podczas kilku dni i nocy oczekiwania - mówi pani Kasia. - Nie było kłótni. Były natomiast żarty, wspólne rozmowy. Ludzie spisali się jak przystało na społeczeństwo.
W nocy z soboty na niedzielę kolejkowicze zebrali po 2 zł. Pieniądze te pozwoliły opłacić im ochroniarza, który dziś od rana pilnował listy wewnątrz banku i kierował do kas. Natomiast w nocy z niedzieli na poniedziałek powstała nowa lista, na której byli tylko aktualni kolejkowicze. Było ich ponad 100. Dyżurowali na zmianę - parzyści i nieparzyści - co cztery godziny do rana.
- Dziś o godz. 5.00 rano wyszedł do nas dyrektor banku - opowiada pani Kasia. - Poinformował nas, że lista kolejkowa będzie honorowana. Od godz. 8.00 będą czynne cztery kasy, a nad przebiegiem akcji będzie czuwać ochrona banku. Dyrektor podziękował nam również za organizację kolejki.
Dziś rano kolejka przed bankiem szybko się zmniejszała.
- Przyszłam dopiero dziś po godz. 8.00 i mam numer 132 - mówi Anna Jagielska. - Jest porządek, a ci, co wychodzą już z banku, są zadowoleni.
Kolejkę opuszcza po wykonanej pracy pani Kasia. Była jedną z pierwszych osób, które weszły dziś do banku.
- To złota dziewczyna - krzyczą kolejkowicze. - Trzeba jej podziękować, może coś dać w prezencie. Dzięki niej wszystko szło sprawnie, szybko i bez kłótni. Ona wszystkiego pilnowała: kolejności dyżurów, zbiórek.
- Chyba jesteśmy bardziej dojrzali niż kolejkowicze z czasów PRL - tłumaczy wzruszona pani Kasia. - Dziś rano ludzie nie rzucili się jak dziki tłum na drzwi banku, ale spokojnie czekali. Wiedzieli, że lista kolejkowa zapewni im porządek. Każdy załatwi swoją sprawę.
A