Bez światła nie da się żyć, ma wpływ na zdrowie, na emocje, na bezpieczeństwo. I to właśnie ten ostatni aspekt był tematem spotkania "Rozświetlamy Elbląg", które zorganizowali elbląscy policjanci razem z Zespołem Szkół Technicznych. Zapowiadane jako debata społeczna okazało się cyklem prelekcji, mniej lub bardziej interesujących.
- To jest debata skierowana nie tylko do młodzieży, bo my w Zespole Szkół Technicznych te tematy poruszamy, ale i do mieszkańców Elbląga, zarządców, do prezesów spółdzielni. Chcemy, by to było szerokie spektrum – mówiła Hanna Mierzejewska, dyrektor tej placówki, która razem z policją zorganizowała spotkanie.
Tyle, że "Rozświetlamy Elbląg" trudno nazwać debatą, która jest niczym innym, jak sformalizowaną formą dyskusji. To, co odbyło się w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej, było po prostu cyklem prelekcji.
Oprócz mało odkrywczych stwierdzeń ("wszelkie próby oszczędzania na oświetleniu prowadzą do pogorszenia bezpieczeństwa" czy "człowiek obserwowany zachowuje się bardziej poprawnie") oraz wykładu, który mimo sporej ilości zdjęć pięknie oświetlonych budynków w Warszawie czy w Gdańsku do dyskursu nie wniósł nic więcej, pojawiło się kilka ciekawostek.
Jedną z nich jest fakt, że oświetlenie, które mamy na ulicach sprawia, że kierowca widzi pieszych jako czarne plamy. Dlaczego? Dlatego, że latarnia oświetla ulicę. Często to nie wystarczy, potrzebne jest również doświetlenie przejść dla pieszych w taki sposób, by osoba, która przez nie przechodzi była dobrze widoczna.
Jak mówił prof. Wojciech Żagan z Politechniki Warszawskiej, jeden z czterech prelegentów, to ważne w sytuacji, gdy "pieszy myśli, że zdąży, a kierowca ma zielone, więc jedzie".
W kontekście ostatnich, tragicznych dla obu stron wydarzeń w Elblągu, ma to szczególne znaczenie.
Podkom. Robert Papierowski z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu, przy pomocy studentów PWSZ, zebrał informacje i pokazał kilka miejsc, które można, a nawet trzeba poprawić. Wśród nich znalazła się m.in. ul. Sadowa czy fragment ul. Niborskiej, gdzie światła nie ma wcale. Słabo oświetlona jest ul. Moniuszki, gdzie najlepiej widać, że przejścia dla pieszych są praktycznie niewidoczne, czy fragment Al. Grunwaldzkiej, w okolicach skrzyżowania z ul. Komeńskiego. Były również przykłady pozytywne – np. ul. Sprzymierzeńców w Pasłęku czy Al. Grunwaldzka, w okolicach PWSZ. W tych miejscach jest jasno, a tym samym bezpiecznie.
Zmian dokonuje przede wszystkim władza samorządowa, a ta w żaden sposób nie wypowiedziała się na temat oświetlenia w Elblągu podczas tego spotkania. Poprzestano jedynie na prezydenckim patronacie.
A szkoda, bo jak mówił insp. Marek Osik, komendant miejski policji w Elblągu, w tej sprawie jest dużo do zrobienia.
- Ostatnie interpelacje radnych, pytania mieszkańców i wyniki naszej ankiety pokazały, że mieszkańcy przywiązują do tego dużą wagę – mówił. - Okazało się, że na poczucie bezpieczeństwa wśród 30 proc. ankietowanych, ma wpływ oświetlenie ulic, parkingów, przejść dla pieszych. Więc zaczynamy się zastanawiać, co można poprawić.
Tyle, że "Rozświetlamy Elbląg" trudno nazwać debatą, która jest niczym innym, jak sformalizowaną formą dyskusji. To, co odbyło się w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej, było po prostu cyklem prelekcji.
Oprócz mało odkrywczych stwierdzeń ("wszelkie próby oszczędzania na oświetleniu prowadzą do pogorszenia bezpieczeństwa" czy "człowiek obserwowany zachowuje się bardziej poprawnie") oraz wykładu, który mimo sporej ilości zdjęć pięknie oświetlonych budynków w Warszawie czy w Gdańsku do dyskursu nie wniósł nic więcej, pojawiło się kilka ciekawostek.
Jedną z nich jest fakt, że oświetlenie, które mamy na ulicach sprawia, że kierowca widzi pieszych jako czarne plamy. Dlaczego? Dlatego, że latarnia oświetla ulicę. Często to nie wystarczy, potrzebne jest również doświetlenie przejść dla pieszych w taki sposób, by osoba, która przez nie przechodzi była dobrze widoczna.
Jak mówił prof. Wojciech Żagan z Politechniki Warszawskiej, jeden z czterech prelegentów, to ważne w sytuacji, gdy "pieszy myśli, że zdąży, a kierowca ma zielone, więc jedzie".
W kontekście ostatnich, tragicznych dla obu stron wydarzeń w Elblągu, ma to szczególne znaczenie.
Podkom. Robert Papierowski z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu, przy pomocy studentów PWSZ, zebrał informacje i pokazał kilka miejsc, które można, a nawet trzeba poprawić. Wśród nich znalazła się m.in. ul. Sadowa czy fragment ul. Niborskiej, gdzie światła nie ma wcale. Słabo oświetlona jest ul. Moniuszki, gdzie najlepiej widać, że przejścia dla pieszych są praktycznie niewidoczne, czy fragment Al. Grunwaldzkiej, w okolicach skrzyżowania z ul. Komeńskiego. Były również przykłady pozytywne – np. ul. Sprzymierzeńców w Pasłęku czy Al. Grunwaldzka, w okolicach PWSZ. W tych miejscach jest jasno, a tym samym bezpiecznie.
Zmian dokonuje przede wszystkim władza samorządowa, a ta w żaden sposób nie wypowiedziała się na temat oświetlenia w Elblągu podczas tego spotkania. Poprzestano jedynie na prezydenckim patronacie.
A szkoda, bo jak mówił insp. Marek Osik, komendant miejski policji w Elblągu, w tej sprawie jest dużo do zrobienia.
- Ostatnie interpelacje radnych, pytania mieszkańców i wyniki naszej ankiety pokazały, że mieszkańcy przywiązują do tego dużą wagę – mówił. - Okazało się, że na poczucie bezpieczeństwa wśród 30 proc. ankietowanych, ma wpływ oświetlenie ulic, parkingów, przejść dla pieszych. Więc zaczynamy się zastanawiać, co można poprawić.