Niejeden z nas może im pozazdrościć zwinności i sprawności fizycznej. To, co wyprawiają na naszych ulicach, to prawdziwy majstersztyk. O tym, czym jest parkour i kto może go trenować, rozmawiamy z członkami Elbląskiego Stowarzyszenia Parkour, Kamilem Bujnowskim, Kamilem Orzechowskim i Krzysztofem Makulcem. Zobacz zdjęcia.
- Nie wszyscy spotkali się z dyscypliną sportową zwaną parkour? Możecie powiedzieć coś więcej na temat tej formy aktywności fizycznej?
- Kamil Bujnowski: - Parkour wywodzi się z Francji i polega na pokonywaniu przeszkód stojących na drodze w jak najprostszy i najszybszy sposób. Ogólnie nie ma wyznaczonych swego rodzaju granic. Posługujemy się pewnymi technikami, które pomagają nam w sposób szybszy i czasami łatwiejszy je obejść i zaoszczędzić trochę czasu. Historia parkour jest dość długa. Za jego twórcę uznaje się Davida Belle’a. Parkour wywodzi się z treningu wojskowego, skąd wykorzystane zostały elementy pokonywania przeszkód w jak najkrótszym czasie. Z czasem przekształcił się on w osobną dyscyplinę sportową.
- Dyscyplina ta rozwinęła się na tyle, że dziś organizuje się specjalne zawody dla traceurów, czyli osób uprawiających parkour.
- KB: - Obecnie zaczynają powstawać zawody dla takich osób. Nie są one do końca zgodne z filozofią parkour, która polega na rozwijaniu własnych umiejętności, poznawaniu własnego ciała, własnych ograniczeń, które później doskonalimy. Zawody niosą zaś ze sobą konkurowanie z innymi osobami i są organizowane głównie po to, by rozwinąć ten sport. Jest to też raczej forma imprezy, która nie jest tak bardzo nastawiona na rywalizację.
- Czy sport ten można uprawiać tylko w przestrzeni miejskiej?
- Krzysztof Makulec: - Ćwiczyć można tak naprawdę wszędzie. Można powiedzieć, że jest to ogólnosprawnościowy trening rozwijający nasze umiejętności.
- Jesteś prezesem Elbląskiego Stowarzyszenia Parkour. Kiedy powstało to stowarzyszenie i jak rozwinęło się na przestrzeni czasu?
- Kamil Bujnowski: - Stowarzyszenie powstało pod koniec 2013 roku. W momencie jego założenia mało było w Elblągu osób trenujących ten sport, z czasem zaczęło się ono rozwijać. Reklamujemy się, nakręcamy filmiki, ogłaszamy się na fanpage’u, zapraszamy innych do trenowania, organizujemy warsztaty.
- Ile osób należy obecnie do stowarzyszenia?
- KB: - Jest ich coraz więcej. Obecnie zrzeszamy piętnastu stałych członków.
- Są to głównie ludzie młodzi?
- KB: - Są to ludzie dwudziesto-, dwudziesto kilkuletni, trzydziestoletni.
- A starsi też mogliby spróbować swoich sił?
- KB: - Czemu nie?
- Jak często się spotykacie?
- KB: - Kilka razy w tygodniu.
- Nagrywacie też filmiki podczas Waszych treningów.
- KB: - Tak, jest to dla nas jedna z możliwości zaobserwowania swoich poczynań, zobaczenia, co jeszcze należy poprawić, w jakim stopniu i co zrobić, by dojść do doskonałości.
- Można je zobaczyć na Waszym koncie na facebooku. Jak na te akrobacje reagują przechodnie?
- KB: - Reakcje są różne. Ludzie albo się tym fascynują, robią zdjęcia, wypytują nas o tę dyscyplinę, albo zdarzają się takie reakcje, że podchodzą do nas i proszą, byśmy opuścili tę przestrzeń, ponieważ uważają, że ją niszczymy. Tylko wtedy im tłumaczymy, że podobnie jak piłkarze używają piłki do treningów i jej nie niszczą, tak dla nas mury stanowią formę takiego sprzętu.
- Każdy może przyjść do Waszego stowarzyszenia i zostać jego członkiem?
- KB: - Jak najbardziej, ogłaszamy się z treningami na fanpage’u. Jak ktoś ma ochotę, zawsze może do nas dołączyć.
- A jak wyglądają Wasze treningi?
- KM: - Spotykamy się w danym miejscu i poruszamy się po danym obszarze. Po prostu.
- Ten sport jest bardzo fajną alternatywą spędzania wolnego czasu dla młodych ludzi, szczególnie takich, którzy nie mają co ze sobą zrobić, nie mają, gdzie się podziać.
- KB: - Oczywiście, tym bardziej, że dużym plusem tego sportu jest to, że on nic nie kosztuje. Wystarczy wygodne obuwie, dresy, zapał i chęci.
- Czy w Polsce jest wiele pasjonatów tego sportu i wiele podobnych stowarzyszeń?
- KB: - Tak, obecnie powstaje sporo takich stowarzyszeń, które zrzeszają bardzo wiele osób. Ten sport naprawdę się rozwija.
- Utrzymujecie kontakt z innymi pasjonatami parkour?
- Kamil Orzechowski: - Służą temu zloty, zawody parkour, podczas których wszystkie stowarzyszenia mają okazję się spotkać, pokazać swoje umiejętności. Jest to jedna wielka integracja.
- Długo trwa przyuczenie początkującego traceura?
- Kamil Orzechowski: - Początki nie są może łatwe, ale jak będzie się próbować, to dojdzie się do wszystkiego. Jest to indywidualna sprawa, każdy ma inną psychikę i sprawność fizyczną i od tego będzie zależeć, jak szybko przyswoi się ten sport.
- Kamil Bujnowski: - Poza tym ciężko określić, czy jest to trudne, bo jeśli ktoś przychodzi na trening i mu się to podoba, lubi to, sprawia mu to przyjemność, to nie odczuwa tego jako czegoś trudnego.
- A trzeba mieć jakieś szczególne umiejętności, by zostać traceurem?
- Kamil Bujnowski: - Umiejętności się z czasem nabywa. Bardzo dużo ludzi rezygnuje z tego sportu w trakcie pod wpływem upadków, których doświadczają. Są ludzie, którzy uderzą się, coś sobie stłuką, mają kontuzję przez tydzień, dwa i już sobie odpuszczają, ale są też tacy, którzy, gdy wyzdrowieją, robią to dalej.
- Kamil Bujnowski: - Parkour wywodzi się z Francji i polega na pokonywaniu przeszkód stojących na drodze w jak najprostszy i najszybszy sposób. Ogólnie nie ma wyznaczonych swego rodzaju granic. Posługujemy się pewnymi technikami, które pomagają nam w sposób szybszy i czasami łatwiejszy je obejść i zaoszczędzić trochę czasu. Historia parkour jest dość długa. Za jego twórcę uznaje się Davida Belle’a. Parkour wywodzi się z treningu wojskowego, skąd wykorzystane zostały elementy pokonywania przeszkód w jak najkrótszym czasie. Z czasem przekształcił się on w osobną dyscyplinę sportową.
- Dyscyplina ta rozwinęła się na tyle, że dziś organizuje się specjalne zawody dla traceurów, czyli osób uprawiających parkour.
- KB: - Obecnie zaczynają powstawać zawody dla takich osób. Nie są one do końca zgodne z filozofią parkour, która polega na rozwijaniu własnych umiejętności, poznawaniu własnego ciała, własnych ograniczeń, które później doskonalimy. Zawody niosą zaś ze sobą konkurowanie z innymi osobami i są organizowane głównie po to, by rozwinąć ten sport. Jest to też raczej forma imprezy, która nie jest tak bardzo nastawiona na rywalizację.
- Czy sport ten można uprawiać tylko w przestrzeni miejskiej?
- Krzysztof Makulec: - Ćwiczyć można tak naprawdę wszędzie. Można powiedzieć, że jest to ogólnosprawnościowy trening rozwijający nasze umiejętności.
- Jesteś prezesem Elbląskiego Stowarzyszenia Parkour. Kiedy powstało to stowarzyszenie i jak rozwinęło się na przestrzeni czasu?
- Kamil Bujnowski: - Stowarzyszenie powstało pod koniec 2013 roku. W momencie jego założenia mało było w Elblągu osób trenujących ten sport, z czasem zaczęło się ono rozwijać. Reklamujemy się, nakręcamy filmiki, ogłaszamy się na fanpage’u, zapraszamy innych do trenowania, organizujemy warsztaty.
- Ile osób należy obecnie do stowarzyszenia?
- KB: - Jest ich coraz więcej. Obecnie zrzeszamy piętnastu stałych członków.
- Są to głównie ludzie młodzi?
- KB: - Są to ludzie dwudziesto-, dwudziesto kilkuletni, trzydziestoletni.
- A starsi też mogliby spróbować swoich sił?
- KB: - Czemu nie?
- Jak często się spotykacie?
- KB: - Kilka razy w tygodniu.
- Nagrywacie też filmiki podczas Waszych treningów.
- KB: - Tak, jest to dla nas jedna z możliwości zaobserwowania swoich poczynań, zobaczenia, co jeszcze należy poprawić, w jakim stopniu i co zrobić, by dojść do doskonałości.
- Można je zobaczyć na Waszym koncie na facebooku. Jak na te akrobacje reagują przechodnie?
- KB: - Reakcje są różne. Ludzie albo się tym fascynują, robią zdjęcia, wypytują nas o tę dyscyplinę, albo zdarzają się takie reakcje, że podchodzą do nas i proszą, byśmy opuścili tę przestrzeń, ponieważ uważają, że ją niszczymy. Tylko wtedy im tłumaczymy, że podobnie jak piłkarze używają piłki do treningów i jej nie niszczą, tak dla nas mury stanowią formę takiego sprzętu.
- Każdy może przyjść do Waszego stowarzyszenia i zostać jego członkiem?
- KB: - Jak najbardziej, ogłaszamy się z treningami na fanpage’u. Jak ktoś ma ochotę, zawsze może do nas dołączyć.
- A jak wyglądają Wasze treningi?
- KM: - Spotykamy się w danym miejscu i poruszamy się po danym obszarze. Po prostu.
- Ten sport jest bardzo fajną alternatywą spędzania wolnego czasu dla młodych ludzi, szczególnie takich, którzy nie mają co ze sobą zrobić, nie mają, gdzie się podziać.
- KB: - Oczywiście, tym bardziej, że dużym plusem tego sportu jest to, że on nic nie kosztuje. Wystarczy wygodne obuwie, dresy, zapał i chęci.
- Czy w Polsce jest wiele pasjonatów tego sportu i wiele podobnych stowarzyszeń?
- KB: - Tak, obecnie powstaje sporo takich stowarzyszeń, które zrzeszają bardzo wiele osób. Ten sport naprawdę się rozwija.
- Utrzymujecie kontakt z innymi pasjonatami parkour?
- Kamil Orzechowski: - Służą temu zloty, zawody parkour, podczas których wszystkie stowarzyszenia mają okazję się spotkać, pokazać swoje umiejętności. Jest to jedna wielka integracja.
- Długo trwa przyuczenie początkującego traceura?
- Kamil Orzechowski: - Początki nie są może łatwe, ale jak będzie się próbować, to dojdzie się do wszystkiego. Jest to indywidualna sprawa, każdy ma inną psychikę i sprawność fizyczną i od tego będzie zależeć, jak szybko przyswoi się ten sport.
- Kamil Bujnowski: - Poza tym ciężko określić, czy jest to trudne, bo jeśli ktoś przychodzi na trening i mu się to podoba, lubi to, sprawia mu to przyjemność, to nie odczuwa tego jako czegoś trudnego.
- A trzeba mieć jakieś szczególne umiejętności, by zostać traceurem?
- Kamil Bujnowski: - Umiejętności się z czasem nabywa. Bardzo dużo ludzi rezygnuje z tego sportu w trakcie pod wpływem upadków, których doświadczają. Są ludzie, którzy uderzą się, coś sobie stłuką, mają kontuzję przez tydzień, dwa i już sobie odpuszczają, ale są też tacy, którzy, gdy wyzdrowieją, robią to dalej.
mg