UWAGA!

Żaden ze mnie babochłop!

 Elbląg, ppor. pilot Katarzyna Tomiak
ppor. pilot Katarzyna Tomiak (fot. Witold Sadowski)

Dęblińską Szkołę Orląt ukończyła trzy lata temu i od razu trafiła do Malborka, z czego bardzo się cieszy. W jej marzenia wierzył tata, a także ci, z którymi zetknęła się w liceum. No i się udało. Ppor. pilot Katarzyna Tomiak to pierwsza Polka, która została pilotem myśliwca MiG-29.

Ppor. pilot Katarzyna Tomiak pochodzi z miejscowości o wdzięcznej nazwie Niedźwiedź. Trzy lata temu, w grudniu, skończyła prestiżową dęblińską Szkołę Orląt, w 2012 r. zaczęła służbę w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Pierwsze kroki w powietrzu stawiała na Cessnie, latała na PZL-130 Orlik,  TS- 11 Iskra,  a teraz jest to MiG - 29.
      
       - Marta Wiloch: Jak wpadła pani na pomysł, żeby zostać pilotem?
       - Ppor. pilot Katarzyna Tomiak: Mam dwóch starszych braci i to dzięki nim jestem, jaka jestem, od dziecka interesowało mnie wojsko i lotnictwo, ale żaden ze mnie babochłop (śmiech). Na początku nie wierzyłam, że mogłoby mi się udać, nie było mnie na to stać, nie wiedziałam również, że kobiety też mogą być pilotami. Chodziły takie legendy, że trzeba mieć idealne zdrowie, wykształcenie, a ja jako dziewczynka z małej wsi nosiłam w sobie taki syndrom małomiasteczkowości. Później, kiedy chciałam iść do liceum wojskowego, mama, która oprócz mnie ma dwóch chłopaków, troszkę mnie oszukała. Mówiła, że dziewczyn nie przyjmują, że nie ma naboru. Ostatecznie poszłam do byłego liceum lotniczego w Zielonej Górze. I to właśnie tam moje marzenia rozkwitły, spotkałam ludzi, którzy zaraz po moim tacie, wierzyli, że może mi się udać, mówili, żebym spełniała marzenia.
       - I co dalej? Dęblin?
       - Tak, to właśnie tam spędziłam kolejne pięć lat.
       - Dęblińska Szkoła Orląt to uczelnia z tradycjami, dawniej nie przyjmowano tam kobiet, później to się zmieniło.
       - Jest coraz więcej kobiet, u nas na roku byłyśmy we dwie, później ja zostałam sama. Wśród niższych roczników jest dużo więcej kobiet. W Mińsku Mazowieckim jest Ula Brzezińska [ppor. pil. Urszula Brzezińska służy w tamtejszej 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego – red.] i Basia Trzybulska [ppor. pilot Barbara Trzybulska służy w 21. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie, lata na Su – 22 - red.], także bardzo się cieszę, że nie jestem już sama.
       - Czy fakt, że jest pani kobietą wpływa na to, jakie zadania pani otrzymuje? Czy zdarzyło, żeby ktoś powiedział „Tam nie leć, tego nie rób, to niebezpieczne”? Jest jakaś taryfa ulgowa?
       - Nie, nigdy się z czymś takim nie spotkałam, na pewno nie tutaj, w Malborku. Rozmawiam z koleżankami z innych jednostek i również nie słyszałam o czymś takim. Jestem w jednostce bojowej i nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek coś takiego powiedział. Poziom wyszkolenia musi być taki sam, więc robimy wszystko tak samo, ramię w ramię. Muszę przyznać, że w Malborku mile się rozczarowałam. Wiadomo, pierwsza kobieta na samolotach bojowych, różnie mogło być. Okazało się, że się myliłam, to stuprocentowi mężczyźni, dowartościowani, tacy, którzy znają swoje miejsce i wartość. Wiele im zawdzięczam i bardzo się cieszę, że właśnie tutaj trafiłam po promocji.
       - Miałam okazję rozmawiać z dyrektorem Aeroklubu Elbląskiego, który powiedział, że w momencie, kiedy jest w powietrzu czuje spokój. A co czuje pilot samolotu bojowego, który jakby nie było przeznaczony jest do innych celów?

  Elbląg, ppor. pilot Katarzyna Tomiak przed F-16, samolotem Królewskich Holenderskich Sił Powietrznych
ppor. pilot Katarzyna Tomiak przed F-16, samolotem Królewskich Holenderskich Sił Powietrznych (fot. WS)

- Dużo czasu potrzeba na przygotowanie teoretyczne przed lotem. Podczas samego lotu dużo się dzieje i nie ma czasu na to, żeby oglądać i podziwiać widoki, chociaż kilka sekund zawsze się znajdzie. Wtedy człowiek docenia to, co robi, a odczucia się wprost nieziemskie. Nie jestem w stanie tego opisać, nie da się tego z niczym porównać. Pamiętam swój pierwszy lot na każdym typie, kiedy przeleciałam się Migiem - 29, przez kolejne dwa dni nie mogłam dojść do siebie. Uśmiech od ucha do ucha.
       - Pilotów, którzy właśnie wrócili z misji na Litwie, pochwalił gen. Tomaszycki. Powiedział, że ceni ich przede wszystkim za to, że nie narzekali na sprzęt, na jakim przyszło im latać, tylko zastanawiali się, jak go najlepiej wykorzystać.Czyli nieważne na czym się lata tylko jak?
       - Różnice pomiędzy nowszymi typami samolotów a tymi starszymi widać, ale nie ma jej w przypadku poziomu wyszkolenia. Ale takie wymiany [kiedy Francuzów zastąpili Holendrzy – red.] nam służą. Mamy wtedy okazję wiele się nauczyć, taki samolot inaczej zachowuje się w powietrzu. Fakt, że na początku był lekki stres, inna mentalność, trzeba się poznać. Nigdy wcześniej nie było okazji nabrać takiego doświadczenia, jak na francuskich Rafale i Mirage 2000, teraz F-16... Fakt, to dużo pracy, ale warto.
       - A jak wygląda taki zwykły dzień w jednostce?
       - To zależy. Na przykład jeśli zaczynamy popołudniu, to przykładowo o godz. 15. 30 wyjeżdżamy na lotnisko, o godz. 16 mamy briefing, czyli teoretyczne przygotowanie do lotu, dowiadujemy się ile statków powietrznych mamy do dyspozycji, jaka jest pogoda, dwie godziny później wsiadamy do samolotu. Lot trwa około godzinę, wykonujemy misję, lądujemy i omawiamy szczegółowo lot. Czasami roztrząsa się każdą minutę.
       - Czyli musicie być perfekcyjni?
       - Nie ma lotów perfekcyjnych. Człowiek jest tylko człowiekiem, popełnia błędy, ważne, żeby je zauważyć.
       - Jaki lot albo zadanie utkwiło pani szczególnie w pamięci?
       - Nigdy nie zapomnę strzelania z działka MiG -29 na poligonie, to robi ogromne wrażenie. Również pierwsze misje ACT, czyli duże zgrupowania z Francuzami czy MFFO, czyli zadania połączone, w tym momencie Francuzi nami dowodzą, lecimy jako ich skrzydłowi.
       - Każdy pilot samolotu bojowego prawdopodobnie ma w głowie myśl, że któregoś dnia być może będzie musiał go użyć do, mówiąc najdelikatniej, likwidacji innego samolotu, który też pilotuje człowiek...
       - Na co dzień nie myślę o tym, to tak samo jakbym teraz zapytała: boi się pani wypadku samochodowego podczas powrotu do Elbląga?
       - Nie.
       - No właśnie. Mamy świadomość tego, z czym wiąże się ta praca, że to nie tylko połączenie naszej pasji, naszego hobby z pracą. Wiemy jakie jest ryzyko wykonywania misji, ale rozkaz jest rozkazem. Nie będę miała czasu w powietrzu na to, żeby to rozstrząsać. Mamy swoje procedury, w momencie gdy dochodzi to samoobrony, wtedy człowiek walczy o swoje życie, jeżeli przychodzi rozkaz, że mam wykonać misję to lecę i ją wykonuję.
      


Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Wszyscy piloci samolotów wojskowych ( F-16,MIG 29 czy SU 22) to snoby, patrzący na innych z góry, uważający że wszystko im się należy i że wszystko ma być podane na tacy w " głębokim poważaniu" mają pracę techników oraz obsługi lotniska kiedy tylko coś schrzanią winą obarczają w/w. To takie duże dzieci którzy żyją w chmurach i chodzą w " śpiochach" nawet kiedy nie mają lotów nie ubiorą się w moro czy mundur wyjściowy bo uważają że to nie przystoi pilotowi a dla mnie to zwykłe wywyższanie się. Wydaje mi się że takie zachowanie wpajane jest im w Dęblinie bo niczego innego ich tam przez całe szkolenie nie uczą. Zupełnie inaczej zachowują się piloci z armii NATO z którymi miałem sposobność pracować.
  • bo to elita drogi pLutku
  • fajny z niej chlopak
  • Gratulacje Pani Pilot, zdaję sobie sprawę ile pracy, zaangażowania musiała Pani włożyć w realizację swojego celu, pokonując przy tym wiele trudności i przeciwności losu. Nie czyta Pani tych nieprzychylnych opinii. .. .. ich zżera zazdrość, bo oni prawdopodobnie nigdy by tego nie osiągnęli. Życzę wysokich lotów.
  • Taka sama elita jak kierowca czołgu czy inny operator/kierowca/pilot. Bez przesady że to elita. Elita dlatego że mamy kilka maszyn i niewielkie grono na nich lata. Ale prócz tego nie wyróżniają się niczym więcej. Stereotyp, tylko dlatego że kiedyś był małodostępny dla wielu i latanie było czymś wyjątkowym. Dziś standard. Zresztą i tak większość po Dęblińskiej Szkole Orląt nie zasiada za sterami z racji tego że nie ma dla nich maszyn. Taka to elita. Szczęście decyduje Czy Ci się uda czy nie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    7
    Pilotek(2014-09-11)
  • Już słyszę ten plask dziecięcych opadających szczęk jakby dziecię takiej pani odpowiedziało kolegom i koleżankom kim jest mamusia i czym lata :) Ja swoją szufladę też bym na pewno z gleby podnosił :) Szacun; )
  • Uszanowanie, naprawdę
  • Czapki z głów. :)
  • Szacunek Pani Kasiu !
  • Że tak klasykę zacytuję: " Kasiu, jak Ty mnie zaimponowałaś !! " Brawo i pozdrowienia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    8
    0
    Teżlubięlatać(2014-09-11)
  • do widz40 Taka z nich elita że aby pojąć tajniki latania muszą " studiować" 5 lat po tych 5 latach szkoły w jednostkach macierzystych latami uczą się po to żeby latać nocą, używać różnych środków bojowych (rakiet, pocisków kier. itp) To samo amerykański pilot robi w ciągu roku (dodatkowo startuje i ląduje z lotniskowca, tankuje w powietrzu, potrafi przenosić i w razie " w" odpalić pociski nuklearne. Jest w polskiej armii chłopak st. szeregowy który ukończył w USA kurs pilotażu F16 (pisła o tym Polska zbrojna i inne gazety czy tv) a u nas lata ze szczotką i szmatą bo NIE JEST OFICEREM dla mnie nasi piloci to nie elita, elita walczyła w latach 39-45.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    6
    2
    BógHonorOjczyzna(2014-09-11)
  • Cały ambaras bo baba lata. .. .Jedna i już muszą o niej pisac a ilu facetów lata i o nich nikt nie napisze :( Wiecie jak dostają się do takiej szkoły??? tatuś bądz wójek załatwił i cały szacunek na tym polega że są lepsi ale dostają się takie. .. Śmieszy mnie ostatnio promowanie bab w wojsku bo tak naprawdę nie nadają się do tego zawodu. Taka jest opinia większości kadry w wojsku. Najśmieszniej jest jak wydają komendy przed szykiem. .. żenujące to jest. ..
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    1
    kadraJW(2014-09-11)
Reklama