UWAGA!

Życie usłane nie tylko różami (Zawody znane i nieznane, cz.27)

 Elbląg, Od lewej: Monika Niewierko, Anna Michalczuk
Od lewej: Monika Niewierko, Anna Michalczuk (fot. Anna Dembińska)

Konwalie mogą być prztyczkiem w nos, komunikatem: "uroda jest twoją główną zaletą". Nagietek podobno kojarzy się z okrucieństwem, a petunia – z gniewem. Róża miłosna, która przyleci z Izraela albo z Kolumbii, można stać w wazonie 3 tygodnie albo … 3 minuty. One o kwiatach wiedzą wszystko: jakie, komu, z jakiej okazji. Monika Niewierko – florystka komponuje, Anna Michalczuk, jak trzeba to i przytuli.

- Może zacznijmy na wesoło.
       Anna Michalczuk: - Pięknie zrobiona kompozycja na grób, ale pozbawiona szarfy, mogłaby stać i na stole. Bo jest pełna emocji.
       Monika Niewierko: - Dużo serca wkładamy w naszą pracę. Trzeba być pełnym pasji, bo to bardzo ciężka praca. To też służba i oddanie. Wstawanie w nocy, służba w święta, bo np. ozdabiamy ślub.
      
       - No wesoło nie było, ale idźmy dalej, ścieżką ślubną, która nie zawsze jest prosta i łatwa.

       Anna Michalczuk: - Trzeba być dobrym psychologiem, bo przychodzą ludzie, którzy mają pomysł, ale taki, który niekoniecznie do nich pasuje. Bo jest trendy, bo koleżanka miała taki bukiet, a ta dziewczyna jest zupełnie inna. To nie jest księżniczka, która gubi kryształowy pantofelek, ale bardzo ciepła, fajna dziewczyna, która dzięki temu, jaką będzie miała oprawę ślubną pokaże cząstkę siebie. Oczywiście, można włożyć dziewczynę – chłopkę w wesele glamour, ale to nie będzie ona. Trzeba czasem pokazać prawdziwą Fionę i prawdziwego Shreka.
       Pogrzeby to wyższa szkoła jazdy. Trzeba mieć wyczucie i dużo aktorskiego zacięcia. To są tak przykre sytuacje, że czasem trzeba kogoś przytulić. To się czuje. Oczywiście, nie z każdym łapie się taki kontakt, ale zdarza się, ze ktoś całym sobą chce wyrazić to, co ma w sercu. Nasze motto: emocje wyrażamy w kwiatach i to jest kwintesencja tego, co my robimy.
      
       - Kwiaty od wieków wyrażają emocje.
       Anna Michalczuk: - Na ślub czasem ktoś zażyczy sobie wino, karmę dla psów, ale kultura darowania kwiatów jest od zarania dziejów. Bardzo fajnie jest młodej mamie zamiast paczki pampersów ofiarować bukiecik fiołków. To coś od serca. W dzisiejszych czasach jesteśmy nastawieni na coś trwałego, ale nasze życie polega na tym, że rodzimy się od małego zalążka, potem rozkwitamy, dojrzewamy, dajemy owoce i marniejemy, usychamy. Tak samo jest z kwiatami dlaczego więc nie odnosić swojego życia do tego, co jest w naturze.
      
       - Czy są jakieś zasady i kwiaty przypisane do okoliczności?

       Monika Niewierko: - Żyjemy w XXI wieku, ale nadal towarzyszą nam zabobony. Młode osoby jeszcze można przekonać, ale jak przychodzą z mamami to słyszymy, że wrzosiec nie jest na ślub, bo oznacza śmierć, a kalla się nie nadaje na bukiet ślubny, bo to kwiat pogrzebowy. A do wiązanek ślubnych bardzo często daje się kantadeskę, która jest miniaturką kalli, bo jest kwiatem zmysłowym.
       Anna Michalczuk: - Czasami z tych samych kwiatów możemy zrobić i wiązankę ślubną, i pogrzebową. Częściej dyskutuje się o kolorach: czerwony-miłość, biały – niewinność. Rzadko kiedy – nad czym ubolewamy - ktoś z premedytacją prosi o kwiaty żółte. To synonim zazdrości, a u nas w Polsce dodatkowo, bo na na literkę „z” jak zdrada. Dziwne domniemania, bo żółty kolor jest słoneczny, radosny. Polecamy np. słoneczniki. To całoroczny hit.
      
       - Czy mężczyznom wypada dawać kwiaty?

       Anna Michalczuk: - Oczywiście, najczęściej dotyczy to sfer zawodowych. Kwiaty daje się profesorom, lekarzom, adwokatom. Jednakże spotykamy się z sytuacjami, gdy ktoś idzie do taty na urodziny i prosi o anturium, bo tata uwielbia.
       Monika Niewierko: - Kwiaty są wymowne, mają dużo znaczeń: kocham cię, jesteś dla mnie ważny, dziękuję. Wszystko można kwiatami powiedzieć. Także mężczyznom.
      
       - Są kwiaty delikatne i takie odporne na wszystko?
       Anna Michalczuk: - Najbardziej kapryśnym kwiatem jest róża. Może stać 3 tygodnie lub … 3 minuty. Wszystko zależy od tego, jak producent przygotował kwiat do sprzedaży i ile ten kwiat wędrował. Większość róż, które są w sprzedaży w Polsce pochodzi z Izraela, z Kolumbii.
       Przewożone są na sucho, zatrzymane są pewne procesy. Róża potrafi 30 dni wytrzymać bez wody w temp. 0 stopni. Lata samolotami. My te kwiaty kondycjonujemy, ale zdarza się, że one padają.
       Monika Niewierko: - Najważniejsze jest to, by kwiaty często podcinać, zmieniać im wodę, żeby w wazonie nie stały liście, bo wytwarzają się bakterie.
      
       - Istnieją super kwiaty?

       Anna Michalczuk: - Nasz polski, cudowny goździk to betonowy kwiat. Potrafi stać ponad miesiąc. To roślina z czasów dawnego ustroju. Starsi ludzie zamawiają ją często na 8 marca - z asparagusem. Raz pan z zagranicy zamówił goździki w celofanie. Miało być po komunie i tak było (śmiech). Wyzwanie dla nas fajne, gorzej było z przełamaniem naszych barier.
      
       - Niedługo właśnie 8 marca. Jakie są trendy?
       Monika Niewierko: - Róża, tulipan, goździk. Sprzedajemy klasyczne wiązanki, ale i nietypowe np. w kryzach. Owijamy też goździki w gazetę (śmiech).
      
       - Panie w kwiaciarni to dziś często florystki.
       Monika Niewierko: - W 2015 roku ukończyłam roczną szkołę florystyczną Małgorzaty Niskiej. Wcześniej, gdy jeździłam na giełdę, miałam poczucie, że wszyscy mamy taką samą dostępność do kwiatów i jedni wykonują swoją pracę lepiej, drudzy gorzej. Czułam jednak, że czegoś mi brakuje. W szkole nauczyłam się planowania zakupów, projektowania kompozycji kwiatowych. Trzeba mieć zdolności manualne, ale jeśli ktoś bardzo chce się nauczyć to ciężką pracą nauczy się. Trzeba też mieć zmysł estetyczny.
       Dziś jestem bardzo zadowolona. Trzeba się szkolić, rozwijać, bo inwestycja w siebie jest najlepszą inwestycją. W naszej pracy ogólnie wszystko wydaje się proste, niby wszystko wiemy, ale to nie jest tak do końca, jeśli nie ma się technicznej wiedzy. Nauczyłam się robić piękne kompozycje bukietów. Bukiety z opowieścią.
      
       - A opowieści są różne.

       Anna Michalczuk: - Bo klient jest zróżnicowany. Dzieci uwielbiają małe, filigranowe bukieciki z mnóstwem motylków i różnych gadżetów. Przychodzą młodzi ludzie, którzy chcieliby coś nowoczesnego, co w śniadaniówkach pokazują. Ale bardo dużo jest klientów klasycznych. Staramy się nikogo nie zawodzić. Nawet najdziwniejszy pomysł zostanie zrealizowany. Ostatnio Monika robiła bukiet z długich róż w kształcie serca. Pan był zachwycony.
      
       - Popularne święta, które nie mogą obejść się bez kwiatów?
       Anna Michalczuk: - Walentynki, Dzień Kobiet i najpiękniejsze święto – Dzień Mamy. Wtedy wszyscy stoją w kolejce i każdy idzie do swojej mamy. Niestety, nie wszystkie mamy są dostępne, niektórym trzeba zrobić stroik, ale i one z góry trzymają nad nami kuratelę. W ten dzień idziemy do pracy z uśmiechem, energią.
       Z kolei 8 marca wszyscy panowie nas kochają (śmiech). No i jest ostatnio syndrom 9 marca, czyli, gdy pan poszedł 8 i nie zdążył wrócić do domu. Żonie chce zrekompensować swoją nieobecność bukietem. Mamy takie przypadki, mamy takie „kwiatki".
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama