Pojedynek lidera II ligi grupy trzeciej z elbląskim Orłem okazał się dość jednostronny. Osłabiona drużyna Andrzeja Jewniewicza i Wojciecha Samulewskiego przegrała w Warszawie z miejscowym AZS AWF 0:3.
Nasza drużyna pojechała do Warszawy mocno osłabiona brakiem dwóch podstawowych zawodniczek. Weronika Wołodko udała się wraz z innymi kadrowiczkami do portugalskiego Vana Do Cestelo, a Aleksandra Szczygłowska skręciła staw skokowy. Ciężko było być zatem optymistą w starciu z liderem, który do tej pory poniósł tylko jedną porażkę. Po serii jedenastu zwycięstw z rzędu, sposób na warszawianki znalazły dopiero siatkarki Mazovii Warszawa. Zapewne gdyby nasza drużyna zagrała w optymalnym składzie, również można było się spodziewać zaciętej i wyrównanej walki. Niestety Akademiczki, które zagrały w pełnym składzie, były lepsze w każdym aspekcie i gładko pokonały elblążanki.
Już początek meczu pokazał, kto jest faworytem w tym spotkaniu. Gospodynie szybko objęły prowadzenie 6:1. Co prawda naszym siatkarkom udało się zniwelować straty do czterech oczek, jednak w kolejnych akcjach znów górowały warszawianki i tablica wyników wskazywała 17:10. W elbląskiej ekipie mocno szwankowało przyjęcie i do końca seta naszym siatkarkom udało się zdobyć tylko trzy oczka. Druga partia była zdecydowanie bardziej zacięta i przez długi czas gospodynie nie były w stanie wypracować sobie znacznej przewagi. Kilka błędów elblążanek oraz dobrych ataków rywalek i było 20:14. W końcówce seta zawodniczki Orła zaczęły odrabiać straty i nawet zdobyła punkt kontaktowy, jednak po czasie zarządzonym na prośbę trenera AZS, jego podopieczne postawiły kropkę nad 'i'. Warszawianki wygrały drugą partię 25:23. Trzeci set rozpoczął się podobnie jak pierwszy, od prowadzenia Akademiczek 6:1. Nasze siatkarki nadal miały spore problemy z przyjęciem i trudno było czymkolwiek zaskoczyć liderki. Warszawianki całą partię utrzymywały bezpieczną przewagę, by w końcu wygrać 25:16.
Andrzej Jewniewicz: - Do Warszawy pojechaliśmy mocno osłabieni. Brak Aleksandry Szczygłowskiej było mocno widoczny, szczególnie na przyjęciu. Przeciwnik grał pełnym składem i było widać, że zależy bardzo mu, żeby wygrać i utrzymać przewagę przed play-offami. Emocje były tylko w drugim secie, w którym zagraliśmy bardzo fajnie, podbiliśmy sporo piłek w obronie. Doszliśmy na 24:23, ale nie udało się wygrać. Na ten skład, którym pojechaliśmy, ten set był bardzo przyzwoity. Z kolei pierwszy i trzeci był bardzo słaby, głównie ze względu na przyjęcie zagrywki. Gdybyśmy pojechali w pełnym składzie, to mecz na pewno wyglądałby inaczej. Niesympatycznie rozpoczęliśmy ten rok, ale mamy nadzieję, że im dalej tym będzie lepiej i czas będzie pracował na naszą korzyść.
AZS AWF Warszawa - Orzeł Elbląg 3:0 (25:13; 25:23; 25:16)
Orzeł: Markowicz, Frąszczak, Szostak, Mrzygłód, Tchórzewska, Trocińska, Kaczmarczyk (l), Wąsik, Bartnicka, Giecewicz, Kowalczyk, Pik.
Kolejny mecz nasza drużyna zagra w najbliższy piątek (13 stycznia) na wyjeździe z WTS Włocławek.
Już początek meczu pokazał, kto jest faworytem w tym spotkaniu. Gospodynie szybko objęły prowadzenie 6:1. Co prawda naszym siatkarkom udało się zniwelować straty do czterech oczek, jednak w kolejnych akcjach znów górowały warszawianki i tablica wyników wskazywała 17:10. W elbląskiej ekipie mocno szwankowało przyjęcie i do końca seta naszym siatkarkom udało się zdobyć tylko trzy oczka. Druga partia była zdecydowanie bardziej zacięta i przez długi czas gospodynie nie były w stanie wypracować sobie znacznej przewagi. Kilka błędów elblążanek oraz dobrych ataków rywalek i było 20:14. W końcówce seta zawodniczki Orła zaczęły odrabiać straty i nawet zdobyła punkt kontaktowy, jednak po czasie zarządzonym na prośbę trenera AZS, jego podopieczne postawiły kropkę nad 'i'. Warszawianki wygrały drugą partię 25:23. Trzeci set rozpoczął się podobnie jak pierwszy, od prowadzenia Akademiczek 6:1. Nasze siatkarki nadal miały spore problemy z przyjęciem i trudno było czymkolwiek zaskoczyć liderki. Warszawianki całą partię utrzymywały bezpieczną przewagę, by w końcu wygrać 25:16.
Andrzej Jewniewicz: - Do Warszawy pojechaliśmy mocno osłabieni. Brak Aleksandry Szczygłowskiej było mocno widoczny, szczególnie na przyjęciu. Przeciwnik grał pełnym składem i było widać, że zależy bardzo mu, żeby wygrać i utrzymać przewagę przed play-offami. Emocje były tylko w drugim secie, w którym zagraliśmy bardzo fajnie, podbiliśmy sporo piłek w obronie. Doszliśmy na 24:23, ale nie udało się wygrać. Na ten skład, którym pojechaliśmy, ten set był bardzo przyzwoity. Z kolei pierwszy i trzeci był bardzo słaby, głównie ze względu na przyjęcie zagrywki. Gdybyśmy pojechali w pełnym składzie, to mecz na pewno wyglądałby inaczej. Niesympatycznie rozpoczęliśmy ten rok, ale mamy nadzieję, że im dalej tym będzie lepiej i czas będzie pracował na naszą korzyść.
AZS AWF Warszawa - Orzeł Elbląg 3:0 (25:13; 25:23; 25:16)
Orzeł: Markowicz, Frąszczak, Szostak, Mrzygłód, Tchórzewska, Trocińska, Kaczmarczyk (l), Wąsik, Bartnicka, Giecewicz, Kowalczyk, Pik.
Kolejny mecz nasza drużyna zagra w najbliższy piątek (13 stycznia) na wyjeździe z WTS Włocławek.
Anna Dembińska