Kolejne trzy punkty mogą dopisać do swojego konta siatkarki Orła, po tym jak bez większych problemów pokonały APS Rumia 3:0. Za tydzień elblążanki rozegrają ostatni mecz pierwszej rundy. Zobacz zdjęcia z meczu.
APS Rumia jeszcze w tym sezonie nie wygrała i raczej nie zapowiadało się, żeby przełamanie nastąpiło w Elblągu. Nasza drużyna przed spotkaniem z kolejnym rywalem miała na swoim koncie trzy zwycięstwa i nie mogła sobie pozwolić na wpadkę, jeśli myśli o pierwszej czwórce. - Musimy wygrać dwa ostatnie mecze, jeśli chcemy załapać się do najlepszej czwórki. W tym roku mamy dużo trudniejszą grupę niż w poprzednim. Jest pięć silnych zespołów plus AWF Warszawa, który podchodzi już pod I ligę i tu każdy z każdy może wygrać - mówił Andrzej Jewniewicz.
Mecz rozpoczął się po myśli naszej drużyny, która objęła prowadzenie 5:2. Dwie dobre akcje Rumi, błąd elblążanek i zaraz na tablicy wyników był remis, a chwilę później przyjezdne wyszły na prowadzenie 8:7. Po dobrym ataku Katarzyny Szostak, mieliśmy kolejny remis (10:10). Przy zagrywce Eweliny Frąszczak, nasza drużyna zdobyła trzy punkty z rzędu. Zawodniczki APS tylko na chwilę potrafiły przerwać dobrą grę elblążanek. Kolejne cztery punkty i gospodynie prowadziły już 17:11. Po przerwie zarządzonej na prośbę trenera Rumi, jego podopieczne odrobiły część strat, jednak nadal popełniały mnóstwo błędów. Nasze siatkarki zwyciężyły pierwszą partię 25:20.
Lepszego rozpoczęcie drugiego seta nasza drużyna nie mogła sobie wymarzyć. Osiem punktów z rzędu pozwoliło na spokojne kontrolowanie gry. Przyjezdne popełniały mnóstwo błędów, atakowały w siatkę, a także nadziewały się na elbląski blok. W kolejnych akcjach gra się w miarę wyrównała, jednak to nasze zawodniczki miały siedem-osiem punktów przewagi. Przy stanie 14:5 o czas poprosił trener APS, jednak jego zawodniczki nie były w stanie nawiązać różnorzędnej walki i przegrały seta 10:25.
Podobnie trzecią partię zdecydowanie skuteczniej rozpoczęły elblążanki. Trener Andrzej Jewniewicz rotował składem i na parkiecie pojawiły się młodsze zawodniczki. Orzeł prowadził 8:1, 9:4, jednak w kolejnych akcjach zaczął popełniać błędy. Rywalki odrabiały straty i doszły nasz zespół na jeden punkt (11:10). Na szczęście elblążanki szybko wróciły na właściwe tory i odskoczyły na pięć oczek (17:12). Zawodniczki z Rumi próbowały znów złapać kontakt i nawet udało im się doprowadzić do stanu 22:20, jednak końcówka należała do elblążanek, które ostatecznie wygrały seta 25:22 i cały mecz 3:0.
Andrzej Jewniewicz - Drugi set był bardzo łatwy i trochę nam zaszkodził, bo po raz kolejny po wysokim wygraniu seta, dziewczyny się dekoncentrują. Tydzień temu niepotrzebnie zepsuliśmy mecz w Białymstoku, gdzie graliśmy rewelacyjnie i prowadziliśmy 2:0, ale nie dograliśmy do końca i przegraliśmy 2:3. U nas chcieliśmy wygrać za trzy punkty, bez straty seta i chcieliśmy dać pograć juniorkom. Prawie wszystko udało się zrealizować, końcówka była nerwowa, bo dziewczyny popełniły kilka błędów własnych. Mogliśmy spokojnie dowieźć wysoką przewagę do końca, a tak my trenerzy mamy o czym myśleć.
Orzeł Elbląg - APS Rumia 3:0(25:20; 25:10; 25:22)
Orzeł: Trocińska, Szostak, Frąszczak, Szczygłowska, Tchórzewska (l), Wołodko, Giecewicz, Pik, Kaczmarczyk, Markowicz, Mrzygłód, Długołęcka (l), Wąsik.
Ostatni mecz pierwszej rundy elblążanki zagrają na wyjeździe 19 listopada z Volley Płock.
Mecz rozpoczął się po myśli naszej drużyny, która objęła prowadzenie 5:2. Dwie dobre akcje Rumi, błąd elblążanek i zaraz na tablicy wyników był remis, a chwilę później przyjezdne wyszły na prowadzenie 8:7. Po dobrym ataku Katarzyny Szostak, mieliśmy kolejny remis (10:10). Przy zagrywce Eweliny Frąszczak, nasza drużyna zdobyła trzy punkty z rzędu. Zawodniczki APS tylko na chwilę potrafiły przerwać dobrą grę elblążanek. Kolejne cztery punkty i gospodynie prowadziły już 17:11. Po przerwie zarządzonej na prośbę trenera Rumi, jego podopieczne odrobiły część strat, jednak nadal popełniały mnóstwo błędów. Nasze siatkarki zwyciężyły pierwszą partię 25:20.
Lepszego rozpoczęcie drugiego seta nasza drużyna nie mogła sobie wymarzyć. Osiem punktów z rzędu pozwoliło na spokojne kontrolowanie gry. Przyjezdne popełniały mnóstwo błędów, atakowały w siatkę, a także nadziewały się na elbląski blok. W kolejnych akcjach gra się w miarę wyrównała, jednak to nasze zawodniczki miały siedem-osiem punktów przewagi. Przy stanie 14:5 o czas poprosił trener APS, jednak jego zawodniczki nie były w stanie nawiązać różnorzędnej walki i przegrały seta 10:25.
Podobnie trzecią partię zdecydowanie skuteczniej rozpoczęły elblążanki. Trener Andrzej Jewniewicz rotował składem i na parkiecie pojawiły się młodsze zawodniczki. Orzeł prowadził 8:1, 9:4, jednak w kolejnych akcjach zaczął popełniać błędy. Rywalki odrabiały straty i doszły nasz zespół na jeden punkt (11:10). Na szczęście elblążanki szybko wróciły na właściwe tory i odskoczyły na pięć oczek (17:12). Zawodniczki z Rumi próbowały znów złapać kontakt i nawet udało im się doprowadzić do stanu 22:20, jednak końcówka należała do elblążanek, które ostatecznie wygrały seta 25:22 i cały mecz 3:0.
Andrzej Jewniewicz - Drugi set był bardzo łatwy i trochę nam zaszkodził, bo po raz kolejny po wysokim wygraniu seta, dziewczyny się dekoncentrują. Tydzień temu niepotrzebnie zepsuliśmy mecz w Białymstoku, gdzie graliśmy rewelacyjnie i prowadziliśmy 2:0, ale nie dograliśmy do końca i przegraliśmy 2:3. U nas chcieliśmy wygrać za trzy punkty, bez straty seta i chcieliśmy dać pograć juniorkom. Prawie wszystko udało się zrealizować, końcówka była nerwowa, bo dziewczyny popełniły kilka błędów własnych. Mogliśmy spokojnie dowieźć wysoką przewagę do końca, a tak my trenerzy mamy o czym myśleć.
Orzeł Elbląg - APS Rumia 3:0(25:20; 25:10; 25:22)
Orzeł: Trocińska, Szostak, Frąszczak, Szczygłowska, Tchórzewska (l), Wołodko, Giecewicz, Pik, Kaczmarczyk, Markowicz, Mrzygłód, Długołęcka (l), Wąsik.
Ostatni mecz pierwszej rundy elblążanki zagrają na wyjeździe 19 listopada z Volley Płock.
Anna Dembińska