Zimnym prysznicem określali kibice przegrany przez piłkarki ręczne Startu pierwszy mecz o piąte miejsce w ekstraklasie ze Zgodą z Rudy Śląskiej na własnym boisku. Ale dopóki piłka w grze, stwierdził przed rewanżem Janusz Serwadczak kierownik elbląskiego klubu, nie ma zwycięzcy. W tym przypadku liczy się wynik z dwumeczu.
Dotychczas drużyny piłkarek ręcznych Startu i Zgody w meczach dawnej I ligi i obecnej ekstraklasy spotykały się na parkiecie 26 razy. W 23 pojedynkach zwycięstwo należało do elblążanek, zanotowano jeden remis i dwie przegrane Startu: 24:25 z 15 maja 2004 roku i tę najbardziej bolesną z 19 kwietnia b.r., kiedy Zgoda zwyciężyła 33:27. Przegrany przed tygodniem różnicą sześciu bramek pojedynek ustawia w uprzywilejowanej sytuacji w rewanżu gospodynie sobotniego meczu, czyli Zgodę Ruda Śląska. Na pytanie, czy Start potrafi zagrać tak, by awansować do dalszej walki o piąte miejsce na finiszu ekstraklasy, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W elbląskim obozie sporo problemów kadrowych. Zawodniczki narzekają na bolesne kontuzje ograniczające ich faktyczne możliwości. Zmienniczki z ławki rezerw, co było widać w pierwszym pojedynku ze Zgodą, nie potrafią jeszcze w pełni zastąpić bardziej ogranych i doświadczonych piłkarek. Pomimo tego ambitne dziewczyny zapowiadają, że podejmą walkę z rywalkami na Śląsku o odrobienie strat bramkowych. W piątek rano piłkarki przed wyjazdem na Śląsk będą miały jeszcze trening w Elblągu. Potem czeka je długa podróż do Rudy Śląskiej, przedpołudniowa regeneracja sił w sobotę, a po niej mecz o godz. 16. My trzymamy kciuki za zwycięstwo Startu!
M