Nie udał się elbląskiej Olimpii wyjazd na mecz 25. kolejki II ligi grupy wschodniej do Łowicza. Zespół Tomasza Arteniuka w zaległym spotkaniu (mecz pierwotnie miał odbyć się 10 kwietnia, ale z uwagi na katastrofę prezydenckiego samolotu został przełożony) uległ miejscowemu Pelikanowi 0:2, tracąc oba gole w pierwszej części meczu. To druga porażka żółto-biało-niebieskich w rundzie wiosennej. Wcześniej Olimpia w identycznym rozmiarze uległa w Nowym Dworze Mazowieckim Świtowi.
Dobra i ładna gra, to za mało
Boleśnie przekonała się o tym Olimpia, która w przekroju całego meczu była piłkarsko zespołem zdecydowanie lepszym od Pelikana, co z tego, skoro elblążanie nie potrafili trafić do bramki gospodarzy nawet z najbliższej odległości w najdogodniejszych okazjach. W pierwszej jedenastce po raz pierwszy szansę gry otrzymał Słowak Lukas Hricov, który z minuty na minutę rozkręcał się i po tym co zaprezentował w drugiej odsłonie można być zadowolonym. Na ławce usiadł za to jego rodak Matej Rożnik, a także Kamil Stankiewicz, Oleg Fedosov i Łukasz Pietroń, czyli gracze, którzy od pierwszej minuty wybiegli w ostatniej grze mistrzowskiej przeciw Startowi Otwock. Trener Olimpii tłumaczył roszady w wyjściowej jedenastce koniecznością odpowiedniego gospodarowania siłami swoich zawodników przed arcyważnymi meczami, które zadecydują o utrzymaniu w II lidze.
Dwa strzały, dwa gole. Bramka „życia” Chmiela
Pierwsze minuty to dość bojaźliwa gra gospodarzy, którzy było widać, że do rywala z Elbląga podchodzą z dużym respektem. Od 3. do 7. minuty Olimpia trzy razy zagościła pod polem karnym Pelikana, ale za każdym razem jej ataki zostały zastopowane przez dobrze dysponowaną i nie patyczkującą się defensywę gospodarzy. Ci z rzadka przekraczali linię środkową boiska, skupiając swoją uwagę na poczynaniach obronnych, zagęszczeniu środka boiska i sporadycznych kontrach. Niestety dla Olimpii już pierwszy atak gospodarzy w 11. minucie przyniósł im powodzenie. Po raz pierwszy dał też o sobie znać Damian Chmiel, który bardzo dobrze wykonał rzut wolny z lewej strony boiska posyłając futbolówkę w światło bramki Olimpii. Do mocno bitej piłki w pełnym biegu doskoczył Krzysztof Brodecki, który wyśmienicie „wstrzelił” się w tor lotu, przeciął podanie i skierował piłkę głową do siatki obok bezradnego Sobańskiego. Pierwsza akcja ofensywna, pierwsze uderzenie w kierunku bramki i od razu gol dla Pelikana. Olimpia po stracie bramki próbowała bardzo szybko odgryźć się, ale jej zapędy ofensywne ponownie skutecznie studzili defensorzy w zielonych trykotach. Na domiar złego w wydawać by się mogło niegroźnej akcji Honorat Stróż stracił piłkę na rzecz Damiana Chmiela, ten podciągnął futbolówkę kilka metrów i nie namyślając się długo huknął ile sił lewą nogą. Odchodząca na zewnątrz piłka nabrała niesamowitej rotacji i ugrzęzła w samym okienku bramki Olimpii, ku ogromnej uciesze miejscowych kibiców.
Niewpuszczeni kibice
Jeśli już o kibicach mowa, to kilkudziesięcioosobowa delegacja kibiców Olimpii nie dotarła na miejscowy stadion, ba, nie została wypuszczona na teren miasta z dworca PKP, z uwagi na brak.. listy wyjazdowej, która powinna była być dosłana na adres łowickiego klubu. Tym samym przez bzdurny przepis, zbędną buchalterię, widzimisię i zwykła nieżyczliwość miejscowych działaczy do spółki ze służbami odpowiadającymi za porządek (policja i ochrona) elbląscy piłkarze byli pozbawieni dopingu, który bardzo by im się przydał.
Wracając do strony sportowej meczu, to w końcówce jego pierwszej części nadal zaobserwować można było grę dobrze znaną z pierwszej fazy spotkania. Olimpia dominowała na boisku, długo rozgrywając piłkę, przeprowadzając kolejne ataki pozycyjne, a Pelikan walczył najprostszymi środkami, dodajmy środkami, które okazały się zabójczo skuteczne. W futbolu już tak jest (na szczęście), że nie przyznaje się punktów za wrażenie artystyczne. Co z tego, że Olimpia grała pięknie dla oka, skoro nie potrafiła pokonać zasieków miejscowych „drwali”. Ci z uporem maniaka wybijali piłki daleko w pole licząc jedynie na kontry i uderzenia z dystansu.
Po zmianie stron trener Arteniuk chcąc odwrócić losy meczu posłał w bój trzech nowych graczy – Andrzeja Matwijowa zastąpił Jarosław Teśman, za Mateusza Kołodziejskiego pojawił się Oleg Fedosov, a Dawida Ambroziaka zluzował Krzysztof Biegański. Trzeba przyznać, że były to zmiany na lepsze, a cała trójka wprowadziła jeszcze więcej ożywienia w poczynania Olimpii. To sprawiło, że elbląski zespół nie dość, że utrzymał przewagę w posiadaniu piłki, to jeszcze zaczął stwarzać dogodne okazje bramkowe. Wreszcie udawało się znajdować wyłomy w monolicie, jakim była przed przerwą linia obrony Pelikana. Przyciśnięci gospodarze zaczęli coraz częściej popełniać błędy, ale elblążanie razili nieskutecznością. Dziesięć minut po wznowieniu gry przeprowadzili jednak akcję, po której wydawało się, że futbolówka musi zatrzepotać w siatce Witolda Sabeli. Wyśmienicie zachował się Hricov, który na lewej flance zabrał piłkę obrońcy, ograł kolejnego i wyłożył jak na tacy na drugi metr Fedosovi. Ten zamiast delikatnie skierować ją do pustej bramki huknął jak z armaty... nad poprzeczką. Pudło wręcz niewyobrażalne. Siedem minut później w ślady Fedosova poszedł Hricov, który został świetnie obsłużony w polu karnym przez Biegańskiego, ale mając przed sobą jedynie Sabele strzelił z piątego metra obok lewego słupka. Po tej akcji na odnotowanie zasługuje jeszcze kolejny strzał Chmiela bardzo dobrze sparowany przez Sobańskiego na rzut rożny. Bramki już nie padły i druga porażka Olimpii stała się faktem.
Żółto od kartek
W pewnym momencie meczu „zgłupiał” sędzia, który do tej pory prowadził zawody bardzo poprawnie. W jednej akcji pokazał zawodnikom Olimpii aż trzy kartki koloru żółtego, choć ani Sobieraj, ani tym bardziej Sobański na takie upomnienie w żaden sposób nie zasłużyli. Co innego Rafał Loda, Lukas Hricov, Honorat Stróż i Mateusz Roszak, którzy słusznie zobaczyli kartoniki koloru żółtego. Wątpliwa wydaje się także kartka dla Mykoli Dremliuka, ale padł on po prostu ofiarą szalejącego arbitra, który w przeciągu niespełna minuty postanowił ukarać trzech olimpijczyków, co mogło przyprawić o swoiste de ja vu z meczu ze Świtem Nowy Dwór, tyle, że tam sędzia Marcin Szrek z Kielc szastał czerwonymi kartkami.
Nie tylko strata punktów
Oprócz porażki Olimpia straciła również dwóch zawodników – Krzysztofa Sobieraja i Mateusza Roszaka. To dwójka, z siódemki graczy z Elbląga, którzy obejrzeli żółte kartki w Łowiczu. Dla nich były to jednak czwarte upomnienia, które oznaczają pauzę w arcyważnym starciu, meczu o „sześć punktów”, albo jak chcą inni „o życie”, w którym najbliższą sobotę 15 maja o godz. 17:00 Olimpia podejmie przy Agrykola rzeszowską Stal.
Trenerzy o meczu
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii Elbląg) – Chcę pogratulować zwycięstwa zespołowi Pelikana. Mieli dwie sytuacje, dwie wykorzystali. Uczulaliśmy zespół, że stałe fragmenty są mocną stroną Pelikana, wiemy ile zdobyli bramek z tych stałych fragmentów. Niestety okazało się, że rozmowa, a wykonanie planu, to są dwie różne rzeczy. Pierwsza połowa dość słaba w naszym wykonaniu, do tego doszedł ten strzał życia zawodnika z Łowicza, dlatego można ją zaliczyć dla przeciwnika. W drugiej połowie próbowaliśmy odwrócić losy meczu, mieliśmy swoje sytuacje, nie udało się. Tak bywa, takie mecze się gra. Pelikan grał mądrze, zagęścił środek pola, wycofał się i umiejętnie bronił. Pomimo tego mieliśmy dwie wyśmienite sytuacje, po których powinny paść gole dla nas. To był w zasadzie ostatni mecz spośród tych z zespołami z czołówki (z drużyn sklasyfikowanych wyżej w tabeli Olimpia zagra jeszcze jedynie z Okocimskim Brzesko w ostatniej kolejce w Elblągu – przyp. BAR) dlatego to bardzo dobry moment na wyciągnięcie wniosków i odpowiednie przygotowanie się do spotkań z zespołami z dołu. Jestem spokojny o realizację naszego planu
Piotr Stach (trener Pelikana Łowicz) – Ja z kolei chce pogratulować chłopakom za wkład włożony w dzisiejsze bardzo ważne zwycięstwo. Doskonale wiedzieliśmy kto do nas przyjeżdża, najlepsza drużyna jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie w tej lidze, co zresztą dziś potwierdziła. Momentami było aż miło patrzeć jak zawodnicy z Elbląga wymieniają podania konstruując kolejne składne akcje, naprawdę jestem pod wrażeniem. Mieliśmy takie założenie, by zagęścić środek i postawiliśmy na stałe fragmenty. Wykonaliśmy to perfekcyjnie. Co to strzału Chmiela, nie jest to jego taka pierwsza bramka, a ja mam nadzieję, że nie będzie ostatnia. Chłopak ma naprawdę papiery na duże granie i z meczu na mecz jeszcze lepiej to prezentuje. Cały zespół zasłużył na pochwały za konsekwencję i choć nie ustrzegliśmy się błędów, po których goście mogli zdobyć bramki, to dopisało nam szczęście. Teraz przed nami dwa dni na regenerację i kolejny ciężki mecz.
Niekorzystne rozstrzygnięcia na innych stadionach
Po meczu w Łowiczu, ale także po wynikach na innych stadionach można śmiało postawić tezę, że liga dla Olimpii rozpoczęła się właśnie teraz. Rezultaty w spotkaniach zwłaszcza bezpośrednich rywali Olimpii są dla elbląskiego klubu wysoce niekorzystne. Zwyciężały bowiem zespoły Stali Rzeszów, OKS 1945 Olsztyn, a także GKS-u Jastrzębie. W dodatku Sokół Aleksandrów Łódzki zainkasował punkty walkowerem. Tuż nad strefą spadkową zrobił się ogromny tłok, a plasująca się na 12. miejscu w tabeli Olimpia ma znikomą przewagę punktową nad resztą stawki. Teraz przed olimpijczykami dwa mecze w roli gospodarza – w najbliższą sobotę ze Stalą Rzeszów i za tydzień w środę z Przebojem Wolbrom. Zadanie na ten tydzień, to sześć zdobytych punktów. Będzie bardzo ciężko, ale po grze jaką pomimo porażki zaprezentowali elblążanie w Łowiczu należy być optymistą.
Pelikan Łowicz – Olimpia Elbląg 2:0 (2:0)
1:0 – Brodecki (11.), 2:0 – Chmiel (27.)
Pelikan: Sabela - Brodecki, Gawlik, Łochowski, Szymura, Chmiel, Mordzakowski (79. Bolimowski), Gamla (77. Krysiński), Koźmiński (46. Marcinkiewicz), Zaremba, Janczarek (65. Bryk)
Olimpia: Sobański - Loda, Sobieraj, Dremliuk, Byrski, Stróż, Matwijów (46. Fedosov), Kołodziejski (46. Teśman), Roszak (85. Pietroń), Hricov, Ambroziak (46. Biegański)
Żółte kartki: Brodecki, Bryk (Pelikan) oraz Sobański, Loda, Sobieraj, Dremliuk, Stróż, Roszak, Hricov (Olimpia).
Sędziował: Grzegorz Dubiel (Kraków)
Widzów: 550
Komplet wyników 25. (zaległej) kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2009/10: Pelikan Łowicz – Olimpia Elbląg 2:0, Start Otwock – Wigry Suwałki 3:4, Jeziorak Iława – OKS 1945 Olsztyn 0:2, Kolejarz Stróże – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 4:3, GKS Jastrzębie Zdrój – Concordia Piotrków Trybunalski 1:0, Sokół Aleksandrów Łódzki – Hetman Zamość 3:0 (walkower), Stal Rzeszów – Okocimski Brzesko 2:0, Przebój Wolbrom – Resovia 0:0.
Z meczu Olimpii z Pelikanem przeprowadziliśmy relację LIVE.
Boleśnie przekonała się o tym Olimpia, która w przekroju całego meczu była piłkarsko zespołem zdecydowanie lepszym od Pelikana, co z tego, skoro elblążanie nie potrafili trafić do bramki gospodarzy nawet z najbliższej odległości w najdogodniejszych okazjach. W pierwszej jedenastce po raz pierwszy szansę gry otrzymał Słowak Lukas Hricov, który z minuty na minutę rozkręcał się i po tym co zaprezentował w drugiej odsłonie można być zadowolonym. Na ławce usiadł za to jego rodak Matej Rożnik, a także Kamil Stankiewicz, Oleg Fedosov i Łukasz Pietroń, czyli gracze, którzy od pierwszej minuty wybiegli w ostatniej grze mistrzowskiej przeciw Startowi Otwock. Trener Olimpii tłumaczył roszady w wyjściowej jedenastce koniecznością odpowiedniego gospodarowania siłami swoich zawodników przed arcyważnymi meczami, które zadecydują o utrzymaniu w II lidze.
Dwa strzały, dwa gole. Bramka „życia” Chmiela
Pierwsze minuty to dość bojaźliwa gra gospodarzy, którzy było widać, że do rywala z Elbląga podchodzą z dużym respektem. Od 3. do 7. minuty Olimpia trzy razy zagościła pod polem karnym Pelikana, ale za każdym razem jej ataki zostały zastopowane przez dobrze dysponowaną i nie patyczkującą się defensywę gospodarzy. Ci z rzadka przekraczali linię środkową boiska, skupiając swoją uwagę na poczynaniach obronnych, zagęszczeniu środka boiska i sporadycznych kontrach. Niestety dla Olimpii już pierwszy atak gospodarzy w 11. minucie przyniósł im powodzenie. Po raz pierwszy dał też o sobie znać Damian Chmiel, który bardzo dobrze wykonał rzut wolny z lewej strony boiska posyłając futbolówkę w światło bramki Olimpii. Do mocno bitej piłki w pełnym biegu doskoczył Krzysztof Brodecki, który wyśmienicie „wstrzelił” się w tor lotu, przeciął podanie i skierował piłkę głową do siatki obok bezradnego Sobańskiego. Pierwsza akcja ofensywna, pierwsze uderzenie w kierunku bramki i od razu gol dla Pelikana. Olimpia po stracie bramki próbowała bardzo szybko odgryźć się, ale jej zapędy ofensywne ponownie skutecznie studzili defensorzy w zielonych trykotach. Na domiar złego w wydawać by się mogło niegroźnej akcji Honorat Stróż stracił piłkę na rzecz Damiana Chmiela, ten podciągnął futbolówkę kilka metrów i nie namyślając się długo huknął ile sił lewą nogą. Odchodząca na zewnątrz piłka nabrała niesamowitej rotacji i ugrzęzła w samym okienku bramki Olimpii, ku ogromnej uciesze miejscowych kibiców.
Niewpuszczeni kibice
Jeśli już o kibicach mowa, to kilkudziesięcioosobowa delegacja kibiców Olimpii nie dotarła na miejscowy stadion, ba, nie została wypuszczona na teren miasta z dworca PKP, z uwagi na brak.. listy wyjazdowej, która powinna była być dosłana na adres łowickiego klubu. Tym samym przez bzdurny przepis, zbędną buchalterię, widzimisię i zwykła nieżyczliwość miejscowych działaczy do spółki ze służbami odpowiadającymi za porządek (policja i ochrona) elbląscy piłkarze byli pozbawieni dopingu, który bardzo by im się przydał.
Wracając do strony sportowej meczu, to w końcówce jego pierwszej części nadal zaobserwować można było grę dobrze znaną z pierwszej fazy spotkania. Olimpia dominowała na boisku, długo rozgrywając piłkę, przeprowadzając kolejne ataki pozycyjne, a Pelikan walczył najprostszymi środkami, dodajmy środkami, które okazały się zabójczo skuteczne. W futbolu już tak jest (na szczęście), że nie przyznaje się punktów za wrażenie artystyczne. Co z tego, że Olimpia grała pięknie dla oka, skoro nie potrafiła pokonać zasieków miejscowych „drwali”. Ci z uporem maniaka wybijali piłki daleko w pole licząc jedynie na kontry i uderzenia z dystansu.
Po zmianie stron trener Arteniuk chcąc odwrócić losy meczu posłał w bój trzech nowych graczy – Andrzeja Matwijowa zastąpił Jarosław Teśman, za Mateusza Kołodziejskiego pojawił się Oleg Fedosov, a Dawida Ambroziaka zluzował Krzysztof Biegański. Trzeba przyznać, że były to zmiany na lepsze, a cała trójka wprowadziła jeszcze więcej ożywienia w poczynania Olimpii. To sprawiło, że elbląski zespół nie dość, że utrzymał przewagę w posiadaniu piłki, to jeszcze zaczął stwarzać dogodne okazje bramkowe. Wreszcie udawało się znajdować wyłomy w monolicie, jakim była przed przerwą linia obrony Pelikana. Przyciśnięci gospodarze zaczęli coraz częściej popełniać błędy, ale elblążanie razili nieskutecznością. Dziesięć minut po wznowieniu gry przeprowadzili jednak akcję, po której wydawało się, że futbolówka musi zatrzepotać w siatce Witolda Sabeli. Wyśmienicie zachował się Hricov, który na lewej flance zabrał piłkę obrońcy, ograł kolejnego i wyłożył jak na tacy na drugi metr Fedosovi. Ten zamiast delikatnie skierować ją do pustej bramki huknął jak z armaty... nad poprzeczką. Pudło wręcz niewyobrażalne. Siedem minut później w ślady Fedosova poszedł Hricov, który został świetnie obsłużony w polu karnym przez Biegańskiego, ale mając przed sobą jedynie Sabele strzelił z piątego metra obok lewego słupka. Po tej akcji na odnotowanie zasługuje jeszcze kolejny strzał Chmiela bardzo dobrze sparowany przez Sobańskiego na rzut rożny. Bramki już nie padły i druga porażka Olimpii stała się faktem.
Żółto od kartek
W pewnym momencie meczu „zgłupiał” sędzia, który do tej pory prowadził zawody bardzo poprawnie. W jednej akcji pokazał zawodnikom Olimpii aż trzy kartki koloru żółtego, choć ani Sobieraj, ani tym bardziej Sobański na takie upomnienie w żaden sposób nie zasłużyli. Co innego Rafał Loda, Lukas Hricov, Honorat Stróż i Mateusz Roszak, którzy słusznie zobaczyli kartoniki koloru żółtego. Wątpliwa wydaje się także kartka dla Mykoli Dremliuka, ale padł on po prostu ofiarą szalejącego arbitra, który w przeciągu niespełna minuty postanowił ukarać trzech olimpijczyków, co mogło przyprawić o swoiste de ja vu z meczu ze Świtem Nowy Dwór, tyle, że tam sędzia Marcin Szrek z Kielc szastał czerwonymi kartkami.
Nie tylko strata punktów
Oprócz porażki Olimpia straciła również dwóch zawodników – Krzysztofa Sobieraja i Mateusza Roszaka. To dwójka, z siódemki graczy z Elbląga, którzy obejrzeli żółte kartki w Łowiczu. Dla nich były to jednak czwarte upomnienia, które oznaczają pauzę w arcyważnym starciu, meczu o „sześć punktów”, albo jak chcą inni „o życie”, w którym najbliższą sobotę 15 maja o godz. 17:00 Olimpia podejmie przy Agrykola rzeszowską Stal.
Trenerzy o meczu
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii Elbląg) – Chcę pogratulować zwycięstwa zespołowi Pelikana. Mieli dwie sytuacje, dwie wykorzystali. Uczulaliśmy zespół, że stałe fragmenty są mocną stroną Pelikana, wiemy ile zdobyli bramek z tych stałych fragmentów. Niestety okazało się, że rozmowa, a wykonanie planu, to są dwie różne rzeczy. Pierwsza połowa dość słaba w naszym wykonaniu, do tego doszedł ten strzał życia zawodnika z Łowicza, dlatego można ją zaliczyć dla przeciwnika. W drugiej połowie próbowaliśmy odwrócić losy meczu, mieliśmy swoje sytuacje, nie udało się. Tak bywa, takie mecze się gra. Pelikan grał mądrze, zagęścił środek pola, wycofał się i umiejętnie bronił. Pomimo tego mieliśmy dwie wyśmienite sytuacje, po których powinny paść gole dla nas. To był w zasadzie ostatni mecz spośród tych z zespołami z czołówki (z drużyn sklasyfikowanych wyżej w tabeli Olimpia zagra jeszcze jedynie z Okocimskim Brzesko w ostatniej kolejce w Elblągu – przyp. BAR) dlatego to bardzo dobry moment na wyciągnięcie wniosków i odpowiednie przygotowanie się do spotkań z zespołami z dołu. Jestem spokojny o realizację naszego planu
Piotr Stach (trener Pelikana Łowicz) – Ja z kolei chce pogratulować chłopakom za wkład włożony w dzisiejsze bardzo ważne zwycięstwo. Doskonale wiedzieliśmy kto do nas przyjeżdża, najlepsza drużyna jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie w tej lidze, co zresztą dziś potwierdziła. Momentami było aż miło patrzeć jak zawodnicy z Elbląga wymieniają podania konstruując kolejne składne akcje, naprawdę jestem pod wrażeniem. Mieliśmy takie założenie, by zagęścić środek i postawiliśmy na stałe fragmenty. Wykonaliśmy to perfekcyjnie. Co to strzału Chmiela, nie jest to jego taka pierwsza bramka, a ja mam nadzieję, że nie będzie ostatnia. Chłopak ma naprawdę papiery na duże granie i z meczu na mecz jeszcze lepiej to prezentuje. Cały zespół zasłużył na pochwały za konsekwencję i choć nie ustrzegliśmy się błędów, po których goście mogli zdobyć bramki, to dopisało nam szczęście. Teraz przed nami dwa dni na regenerację i kolejny ciężki mecz.
Niekorzystne rozstrzygnięcia na innych stadionach
Po meczu w Łowiczu, ale także po wynikach na innych stadionach można śmiało postawić tezę, że liga dla Olimpii rozpoczęła się właśnie teraz. Rezultaty w spotkaniach zwłaszcza bezpośrednich rywali Olimpii są dla elbląskiego klubu wysoce niekorzystne. Zwyciężały bowiem zespoły Stali Rzeszów, OKS 1945 Olsztyn, a także GKS-u Jastrzębie. W dodatku Sokół Aleksandrów Łódzki zainkasował punkty walkowerem. Tuż nad strefą spadkową zrobił się ogromny tłok, a plasująca się na 12. miejscu w tabeli Olimpia ma znikomą przewagę punktową nad resztą stawki. Teraz przed olimpijczykami dwa mecze w roli gospodarza – w najbliższą sobotę ze Stalą Rzeszów i za tydzień w środę z Przebojem Wolbrom. Zadanie na ten tydzień, to sześć zdobytych punktów. Będzie bardzo ciężko, ale po grze jaką pomimo porażki zaprezentowali elblążanie w Łowiczu należy być optymistą.
Pelikan Łowicz – Olimpia Elbląg 2:0 (2:0)
1:0 – Brodecki (11.), 2:0 – Chmiel (27.)
Pelikan: Sabela - Brodecki, Gawlik, Łochowski, Szymura, Chmiel, Mordzakowski (79. Bolimowski), Gamla (77. Krysiński), Koźmiński (46. Marcinkiewicz), Zaremba, Janczarek (65. Bryk)
Olimpia: Sobański - Loda, Sobieraj, Dremliuk, Byrski, Stróż, Matwijów (46. Fedosov), Kołodziejski (46. Teśman), Roszak (85. Pietroń), Hricov, Ambroziak (46. Biegański)
Żółte kartki: Brodecki, Bryk (Pelikan) oraz Sobański, Loda, Sobieraj, Dremliuk, Stróż, Roszak, Hricov (Olimpia).
Sędziował: Grzegorz Dubiel (Kraków)
Widzów: 550
Komplet wyników 25. (zaległej) kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2009/10: Pelikan Łowicz – Olimpia Elbląg 2:0, Start Otwock – Wigry Suwałki 3:4, Jeziorak Iława – OKS 1945 Olsztyn 0:2, Kolejarz Stróże – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 4:3, GKS Jastrzębie Zdrój – Concordia Piotrków Trybunalski 1:0, Sokół Aleksandrów Łódzki – Hetman Zamość 3:0 (walkower), Stal Rzeszów – Okocimski Brzesko 2:0, Przebój Wolbrom – Resovia 0:0.
Z meczu Olimpii z Pelikanem przeprowadziliśmy relację LIVE.
BAR