W Kawiarence Historycznej „Clio” odbyło się wczoraj (9 marca) spotkanie z ikoną łyżwiarstwa szybkiego, zdobywczynią brązowego medalu Zimowych Igrzysk Olimpijskich z 1960 roku Heleną Pilejczyk. Ponieważ spotkanie miało miejsce w Muzeum, rozpoczęło się ono pokazem łyżew z dawnych czasów, których widok wyraźnie wzruszył naszą mistrzynię.
Karierę sportową nasza wybitna panczenistka rozpoczynała jako lekkoatletka i siatkarka. Dziś mówi o tym czasie. – Byłam sprawna fizycznie, może nie wybitna w żadnej dyscyplinie, ale miałam zdolność do przyswajania technik sportowych.
Niewiele osób o tym wie, ale z przyjazdem do naszego miasta Heleny Pilejczyk wiąże się anegdota, mistrzyni tak wspomina ten dzień: – Przyjechałam do mojej koleżanki, która mieszkała już w Elblągu, a w ten dzień była w szkole. Jadąc do niej tramwajem nr 2 zobaczyłam plakat o kursie nauki jazdy na motorze. Powiedziałam do kogoś siedzącego obok, że bardzo chciałabym zapisać się na taki kurs. Okazało się, że ta osoba akurat jedzie się z tego kursu wypisać i mogę zająć jej miejsce. Tak zaczęłam się uczyć jeździć na motorze. Po jakimś czasie zainteresował się mną trener Kalbarczyk. Trenowaliśmy na zamarzniętym basenie oraz na ulicy Moniuszki, którą trener Kalbarczyk zamykał dla ruchu na część treningu specjalną tablicą.
Jak wiemy, owocna współpraca zawodniczki z trenerem przyniosła nam olimpijski medal, poprzedzony srebrnym medalem mistrzostw świata w 1959 roku. Swojego trenera Pani Helena opisuje słowami: – Łowca talentów, z wykształcenia księgowy, trener samouk, ale z niesamowitym przeczuciem, przysłowiowym „trenerskim nosem”.
Wspomniane też zostały oczywiście Igrzyska Olimpijskie z Squaw Valley, na których Helena Pilejczyk odniosła życiowy sukces (nasza reprezentacja liczyła tam zaledwie 13 zawodników): – Startowaliśmy na lodzie, którego nie da się porównać z tym, jaki jest dzisiaj, w strojach, które stawiały niesamowity opór, w zupełnie innych łyżwach, dlatego wyników z tamtych czasów zupełnie nie da się porównać z dzisiejszymi.
Z igrzyskami wiąże się kolejna anegdota. Po starcie nasze łyżwiarki zostały zaproszone do kasyna: – Mieliśmy tylko 50 dolarów na cały wyjazd, w Polsce to było wtedy dużo, a tam niewiele, nie chciałam tracić pieniędzy na gry. W końcu ktoś namówił mnie na grę na maszynie, do której wrzucało się pięciocentówki. Rozbiłam bank, wygrałam 50 dolarów, a gazety zaczęły pisać, że Polska medalistka rozbiła bank w kasynie, a nie o moim medalu.
Helena Pilejczyk mówiła też o czasach swojej kariery trenerskiej. W ciągu 20 lat pracy z zawodnikami trenowała 185 dziewcząt oraz 180 chłopców. Tym bardziej ubolewa nad brakiem sportowej infrastruktury w Elblągu, brakiem miejsca do treningu, ba, nawet ślizgawek dla dzieci.
Poruszono także sprawę budowy toru łyżwiarskiego w Elblągu. Pani Pilejczyk stwierdziła: – Trener Kalbarczyk bardzo o to zabiegał. Po jakimś czasie sprawa upadła i do teraz nic się w tym kierunku nie ruszyło. Na dziś łyżwiarstwo szybkie w Elblągu umarło.
Końcowa część spotkania została poświęcona tegorocznym Igrzyskom w Vancouver, które Pani Pilejczyk porównywała z tymi sprzed pół wieku: – Na igrzyskach, w których startowałam, wszystko było blisko, mogliśmy oglądać zmagania kolegów. W Kanadzie, by zobaczyć skok Małysza czy bieg Kowalczyk, trzeba było jechać trzy godziny.
O występie naszych panczenistek mówiła: – To coś niesamowitego, dzięki temu medalowi o łyżwiarstwie znowu się mówi, a dzięki Ewie Białkowskiej, która jest trenerem kadry, mówi się też o Elblągu.
Padło też pytanie na temat uprawiania sportu teraz, a lata temu. Helena Pilejczyk odpowiedziała: – Nasz sport był czysty, bardziej radosny niż teraz, dawał szansę na zwiedzanie świata. Czasem myślę, że gdybym wygrała w totolotka, kupiłabym dom, samochód, pojechała na jedną wycieczkę i pieniądze by się skończyły. Teraz mieszkam w trzypokojowym mieszkaniu, jeżdżę średnim samochodem, ale dzięki uprawianiu sportu byłam praktycznie wszędzie.
Dzięki Kawiarence „Clio” elblążanie mieli szansę przeżyć spotkanie z gwiazdą sportu. Miejmy nadzieję, że natchnięta sportowymi sukcesami Heleny Pilejczyk elbląska młodzież da nam szansę na przeżywanie podobnych emocji w przyszłości, jeśli tylko znajdzie się dla nich miejsce do treningu.