Bez niespodzianki zakończyło się spotkanie Azotów z KS Meble Wójcik. Drużyna Jacka Będzikowskiego przegrała w Puławach 21:31 i wróci do Elbląga bez punktów.
Dzisiejszy mecz pomiędzy Azotami Puławy a KS Meble Wójcik Elbląg był już trzecim, jaki w tym roku odbył się pomiędzy tymi zespołami. W 7. serii gier nasza drużyna przegrała u siebie 21:26, a dokładnie miesiąc temu poniosła porażkę, także na własnym parkiecie, w starciu 1/8 finału Pucharu Polski 21:30. Nic nie zapowiadało, żeby w Puławach miało być inaczej. Nasza drużyna prezentuje się ostatnimi czasy bardzo dobrze, jednak miała niewielkie szanse, by pokonać wicelidera grupy pomarańczowej. Do grona zawodników, których do końca sezonu nie zobaczymy na parkiecie dołączył Marcin Szopa, który w minionym tygodniu zerwał ścięgno Achillesa. Drużyna Jacka Będzikowskiego pojechała do Puław w trzynastoosobowym składzie.
Worek z bramkami rozwiązał Bartosz Jurecki, a trzy minuty później na 2:0 podwyższył Rafał Przybylski. Nasi szczypiorniści dość długo wchodzili w mecz i po raz pierwszy udało im się pokonać Vadima Bogdanova dopiero w 5. minucie spotkania. Jednobramkowy dystans utrzymywał się tylko do 9. minuty meczu. Kolejne akcje obfitowały w pomyłki po stronie Meblarzy. Gospodarze nie zwykli marnować danych im szans i w ciągu dwóch minut rzucili trzy bramki z rzędu. Elblążanie mieli ogromne problemy z zatrzymaniem reprezentanta Polski Krzysztofa Łyżwy, który był autorem trzech wspomnianych goli. Jacek Będzikowski próbował przerwać dobrą serię gospodarzy prosząc o czas. Po wznowieniu puławianie odskoczyli już na pięć goli (7:2). Sprawy w swoje ręce próbowali brać nasi rozgrywający i po bramce Piotra Adamczaka i Mikołaja Kupca, przewaga Azotów zmalała o trzech trafień. Twarda defensywa miejscowych wielokrotnie stopowała naszych piłkarzy, którzy z kolei nie mieli problemów z pokonaniem elbląskiej obrony i zanotowali trzy kolejne bramki. Wśród piłkarzy Wójcika jedynie Piotr Adamczak był w stanie pokonać Bogdanova i po trzeciej jego bramce, było 11:6. Do końca pierwszej połowy Meblarze nie znaleźli sposobu na zatrzymanie rozpędzonych puławian i na przerwę zeszli przy wyniku 8:16.
Po wznowieniu wydawało się, że elblążanie wkroczą na właściwe tory, bo rzucili dwie pierwsze bramki, a straty do sześciu bramek zminimalizował w 34. minucie Adam Nowakowski. Na kolejne trafienie naszych piłkarzy musieliśmy czekać aż dziesięć minut. Meblarze wielokrotnie mylili się przy podaniach, a gospodarze byli bezlitośni. Kontrataki kilkukrotnie wykończył kolejny reprezentant Polski Przemysław Krajewski, nie do zatrzymania był także Jan Sobol. W 43. minucie Azoty miały już czternaście goli przewagi (25:11). Po przerwie na prośbę naszego szkoleniowca, sytuacja na parkiecie się odwróciła. Teraz to Meblarze dominowali i od 44. do 54. minuty rzucili aż osiem bramek, a stracili tylko dwie. Przy stanie 27:19 tym razem o czas poprosił Marcin Kurowski. Przerwa wybiła naszych zawodników z rytmu, nie do zatrzymania był Robert Orzechowski i ostatecznie Azoty wygrały 31:21.
Azoty Puławy - Meble Wójcik Elbląg 31:21 (16:8)
Azoty: Bogdanow, Zapora - Łyżwa 6, Przybylski 6, Orzechowski 4, Krajewski 3, Sobol 3, Skrabania 3, Petrovsky 2, Jurecki 2, Kowalczyk 1, Kuchczyński 1, Masłowski, Grzelak, Prce, Kubisztal
Wójcik: Fiodor, Ram, Dudek - Adamczak Piotr 6, Nowakowski 3, Olszewski 3, Dorsz 2, Kupiec 2, Żółtak 2, Adamczak Paweł 1, Janiszewski 1, Moryń 1, Malandy.
Kolejny mecz elblążanie zagrają przed własną publicznością 10 marca z Wybrzeżem Gdańsk
Worek z bramkami rozwiązał Bartosz Jurecki, a trzy minuty później na 2:0 podwyższył Rafał Przybylski. Nasi szczypiorniści dość długo wchodzili w mecz i po raz pierwszy udało im się pokonać Vadima Bogdanova dopiero w 5. minucie spotkania. Jednobramkowy dystans utrzymywał się tylko do 9. minuty meczu. Kolejne akcje obfitowały w pomyłki po stronie Meblarzy. Gospodarze nie zwykli marnować danych im szans i w ciągu dwóch minut rzucili trzy bramki z rzędu. Elblążanie mieli ogromne problemy z zatrzymaniem reprezentanta Polski Krzysztofa Łyżwy, który był autorem trzech wspomnianych goli. Jacek Będzikowski próbował przerwać dobrą serię gospodarzy prosząc o czas. Po wznowieniu puławianie odskoczyli już na pięć goli (7:2). Sprawy w swoje ręce próbowali brać nasi rozgrywający i po bramce Piotra Adamczaka i Mikołaja Kupca, przewaga Azotów zmalała o trzech trafień. Twarda defensywa miejscowych wielokrotnie stopowała naszych piłkarzy, którzy z kolei nie mieli problemów z pokonaniem elbląskiej obrony i zanotowali trzy kolejne bramki. Wśród piłkarzy Wójcika jedynie Piotr Adamczak był w stanie pokonać Bogdanova i po trzeciej jego bramce, było 11:6. Do końca pierwszej połowy Meblarze nie znaleźli sposobu na zatrzymanie rozpędzonych puławian i na przerwę zeszli przy wyniku 8:16.
Po wznowieniu wydawało się, że elblążanie wkroczą na właściwe tory, bo rzucili dwie pierwsze bramki, a straty do sześciu bramek zminimalizował w 34. minucie Adam Nowakowski. Na kolejne trafienie naszych piłkarzy musieliśmy czekać aż dziesięć minut. Meblarze wielokrotnie mylili się przy podaniach, a gospodarze byli bezlitośni. Kontrataki kilkukrotnie wykończył kolejny reprezentant Polski Przemysław Krajewski, nie do zatrzymania był także Jan Sobol. W 43. minucie Azoty miały już czternaście goli przewagi (25:11). Po przerwie na prośbę naszego szkoleniowca, sytuacja na parkiecie się odwróciła. Teraz to Meblarze dominowali i od 44. do 54. minuty rzucili aż osiem bramek, a stracili tylko dwie. Przy stanie 27:19 tym razem o czas poprosił Marcin Kurowski. Przerwa wybiła naszych zawodników z rytmu, nie do zatrzymania był Robert Orzechowski i ostatecznie Azoty wygrały 31:21.
Azoty Puławy - Meble Wójcik Elbląg 31:21 (16:8)
Azoty: Bogdanow, Zapora - Łyżwa 6, Przybylski 6, Orzechowski 4, Krajewski 3, Sobol 3, Skrabania 3, Petrovsky 2, Jurecki 2, Kowalczyk 1, Kuchczyński 1, Masłowski, Grzelak, Prce, Kubisztal
Wójcik: Fiodor, Ram, Dudek - Adamczak Piotr 6, Nowakowski 3, Olszewski 3, Dorsz 2, Kupiec 2, Żółtak 2, Adamczak Paweł 1, Janiszewski 1, Moryń 1, Malandy.
Kolejny mecz elblążanie zagrają przed własną publicznością 10 marca z Wybrzeżem Gdańsk
Anna Dembińska