Na co dzień opiekuje się pacjentami na oddziale chirurgii urazowo-ortopedycznej, wolne chwile spędza... w biegu. Bożena Znarowska, pielęgniarka ze szpitala wojewódzkiego, ma już na koncie prawie 30 maratonów, w tym w Rzymie i Barcelonie. - Sama nie wiem, ile dokładnie razy pokonałam maraton, po 25. przestałam liczyć – śmieje się pani Bożena.
Kryzys przy fontannie di Trevi
To była niestety ostatnia edycja elbląskiego maratonu (może ktoś do tej tradycji wróci?), ale dla pani Bożeny to był dopiero początek przygody z długimi dystansami. - Po tym starcie w Bażantarni przez kilka dni nie mogłam chodzić, ale byłam taka szczęśliwa, że miesiąc później dałam się namówić Lucjanowi Chrząstkowskiemu na start w maratonie w Poznaniu. A rok później zrobiłam już 5 maratonów. W sumie mam ich już na koncie prawie 30, dokładnie nie pamiętam, bo przestałam liczyć po 25. - śmieje się pani Bożena.
Na ścianach w jej mieszkaniu nie ma już miejsca na wieszanie kolejnych medali i innych trofeów. Wzrok przykuwają dwa medale z maratonów w Rzymie i Barcelonie. - W Rzymie było szczególnie ciężko, bo dzień wcześniej zbyt długo zwiedzaliśmy zabytki i nogi dostały mocno w kość. Podczas biegu, przy fontannie di Trevi, około siedmiu kilometrów przed metą, myślałam, że już nie dam rady, taka byłam zmęczona. Ale na szczęście jakaś biegaczka oddała mi swoją wodę i odżywki i dałam radę ukończyć maraton – opowiada pani Bożena.
Jak sama przyznaje, bieganie jest dla niej odskocznią od codziennych spraw. I najlepszym sposobem na poprawienie kondycji. - Kręgosłup już mnie od dawna nie boli, a często dokuczał po dyżurach w szpitalu. Mam więcej siły, by pomagać pacjentom – mówi Bożena Znarowska. - Oczywiście pacjentom też polecam zdrowy tryb życia, mam nadzieję, że korzystają z tych rad.
Marzenia o Berlinie
Sezon biegowy dla pani Bożeny jeszcze się nie skończył. 11 listopada wystartuje w Biegu Niepodległości w Gdyni. Przygotowuje się do niego pod okiem trenera Andrzeja Dreczyńskiego, który udziela porad przez internet, układając plan treningowy.
- Najfajniejsze w bieganiu jest nie tylko bicie swoich własnych rekordów, ale przede wszystkim atmosfera, jaka towarzyszy biegaczom. Zarówno na zawodach jak i treningach. Gdy biegnę po szlakach Bażantarni, mijam uśmiechniętych, zadowolonych ludzi, którzy pozdrawiają się nawzajem, nawet jeśli się nie znają – mówi pani Bożena. I marzy o tym, by w przyszłym roku wystartować w maratonie w Berlinie. - Teraz się nie udało, nie wylosowali mnie. Zobaczymy, może będę miała szczęście za rok!