W meczu 1/16 finału Pucharu Polski Polonia Olimpia Elbląg uległa na własnym boisku pierwszoligowemu Stomilowin Olsztym 1:3 (0:1). Mimo porażki elblążanie pokazali się w tym meczu z jak najlepszej strony.
W meczu pucharowym Polonii Olimpii ze Stomilem na trybunach zasiadło około 1,5 tys. widzów. Nie zabrakło także grupki fanów zespołu z Olsztyna, którzy swoimi śpiewami zagrzewali Stomil do gry. Wspaniała atmosfera stworzona przez elbląskich kibiców to ostatnio rzadkość na stadionie przy ul. Agrikola.
Od początku meczu optyczną przewagę posiadali gospodarze, którzy mimo defensywnego ustawienia (w pierwszym składzie zabrakło napastnika Rafała Lepki) potrafili stworzyć kilka groźnych sytuacji. Natomiast zespół z Olsztyna zagrał dość słabo jak na pierwszoligowca. Wygrali, bo w decydujących momentach pokazali więcej cwaniactwa, jednak praktycznie przez całe 90 minut oba zespoły walczyły ze sobą jak równy z równym. Mimo porażki elblążanie pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Gdyby jeszcze naszym piłkarzom nie zabrakło kondycji, to kto wie, czy mecz nie zakończyłby się niespodzianką.
Już w 10. min gospodarze przeprowadzili pierwszą groźn akcję. Adam Fedoruk zagrał do Darka Warechy, ten próbował przedostać się na pole karne prawą stroną boiska, jednak został nieprawidłowo zatrzymany przez Kwiatkowskiego. Zawodnik Stomilu (niegdyś grający w Olimpii Elbląg) otrzymał za to zagranie żółtą kartkę. Sześć minut później w dogodnej sytuacji znalazł się Fedoruk, jednak jego strzał zmierzający w światło bramki w ostatniej chwili zablokował olsztyński obrońca. Pierwszą groźna akcję goście stworzyli dopiero w 28 minucie. Dośrodkowanie w pole karne doszło do Kwiatkowskiego, który zachował się jak nowicjusz i z pięciu metrów strzelił głową prosto w bramkarza Polonii. W 35 min. rajd środkiem boiska przeprowadził Augustynowicz i będąc tuż przed linią pola karnego został sfaulowany. Do piłki podszedł Damian Gut, jednak strzał elbląskiego zawodnika minimalnie minął spojenie słupka z bramką. W odpowiedzi w 38 min goście zdobyli bramkę. Z prawej strony dośrodkował Szulik, a piłkę do siatki skierował precyzyjnym strzałem Paweł Holc. Utrata bramki nie podłamała gospodarzy. Mimo stwarzanych sytuacji do przerwy wynik meczu nie uległ zmianie.
Już na początku drugiej połowy elblążanie mogli doprowadzić do wyrównania. Fedoruk zagrał w pole karne do Wierciocha, a ten obracając się strzelił zbyt lekko i bramkarz Stomilu zgarnął piłkę. Pomiędzy 53 a 60 min. goście stworzyli dwie groźne sytuacje, których nie wykorzystał Salami. Najpierw olsztyński napastnik strzelił głową jednak w ostatniej chwili piłkę na róg wybił bramkarz Hyz, a siedem minut później ten sam zawodnik trafił do siatki tyle tylko, że z pozycji spalonej. Kiedy wydawało się, że elblążanie wreszcie zdobędą bramkę wyrównującą, goście przeprowadzili kontratak, a piłkę do siatki skierował Jackiewicz. Od tego momentu tempo gry znacznie spadło. Olsztynianie bronili bezpiecznego wyniku, a gospodarze mimo stwarzanych sytuacji nie zdołali zmienić niekorzystnego rezultatu. Na osiem minut przed końcem meczu po raz drugi na listę strzelców wpisał się Paweł Holc i było wiadome, że jest już praktycznie po meczu. Ambitnie grający zespół Polonii minutę później zdobył bramkę honorową. Wprowadzony po przerwie na boisko Łukasz Lubasiński, zagrał z prawej strony w pole karne do Piotr Monety, a ten technicznym strzałem pokonał Wyłupskiego.
- Ostatkiem sił dobiegłem do zagrania Lubasińskiego, zobaczyłem, że bramkarz jest na wykroku, dostawiłem nogę i w ten oto sposób padła bramka - powiedział po meczu Piotr Moneta. - W dzisiejszym meczu widać było, że oba zespoły dzielą co najmniej dwie klasy. Mimo to pokazaliśmy się z jak najlepszej strony. W końcówce zabrakło nam trochę kondycji, ale to się zdarza kiedy gra się przeciwko takiemu rywalowi. Oni piłkę nożną traktują jak zawód, my natomiast gramy dla przyjemności. Mimo tego każdy z nas włożył w ten mecz maksimum sił.
W końcówce meczu elblążanie kilkakrotnie próbowali jeszcze zmienić wynik, jednak akcje kończyły się na obronie gości. Mimo porażki elbląskiej drużynie należą się wielkie słowa uznania. Awans do 1/16 Pucharu Polski to i tak spory sukces dla chłopaków, a dobra gra podopiecznych Adama Fedoruka sprawiła, że po piętnastu latach przerwy ponownie elbląscy kibice mogli cieszyć się futbolem na naprawdę dobrym poziomie.
Polonia Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:3 (0:1)
0:1 - Holc (38), 0:2 - Jackiewicz (62), 0:3 - Holc (82), 1:3 - Moneta (83)
Polonia Olimpia: Hyz - Augustynowicz, Sznaza, Moneta, Gut, Parszuto, Warecha, Tyburski (62 Lubasiński), Wiercioch (62 Lepka), Fedoruk
Stomil: Wyłupski - Milewski, Kociuczuk, Kłosowski, Szewd, Kwiatkowski, Kowalczyk, Szulik (67 Radziwin), Jackiewicz (84 Zagórski), Holc, Salami (86 Florek)
Od początku meczu optyczną przewagę posiadali gospodarze, którzy mimo defensywnego ustawienia (w pierwszym składzie zabrakło napastnika Rafała Lepki) potrafili stworzyć kilka groźnych sytuacji. Natomiast zespół z Olsztyna zagrał dość słabo jak na pierwszoligowca. Wygrali, bo w decydujących momentach pokazali więcej cwaniactwa, jednak praktycznie przez całe 90 minut oba zespoły walczyły ze sobą jak równy z równym. Mimo porażki elblążanie pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Gdyby jeszcze naszym piłkarzom nie zabrakło kondycji, to kto wie, czy mecz nie zakończyłby się niespodzianką.
Już w 10. min gospodarze przeprowadzili pierwszą groźn akcję. Adam Fedoruk zagrał do Darka Warechy, ten próbował przedostać się na pole karne prawą stroną boiska, jednak został nieprawidłowo zatrzymany przez Kwiatkowskiego. Zawodnik Stomilu (niegdyś grający w Olimpii Elbląg) otrzymał za to zagranie żółtą kartkę. Sześć minut później w dogodnej sytuacji znalazł się Fedoruk, jednak jego strzał zmierzający w światło bramki w ostatniej chwili zablokował olsztyński obrońca. Pierwszą groźna akcję goście stworzyli dopiero w 28 minucie. Dośrodkowanie w pole karne doszło do Kwiatkowskiego, który zachował się jak nowicjusz i z pięciu metrów strzelił głową prosto w bramkarza Polonii. W 35 min. rajd środkiem boiska przeprowadził Augustynowicz i będąc tuż przed linią pola karnego został sfaulowany. Do piłki podszedł Damian Gut, jednak strzał elbląskiego zawodnika minimalnie minął spojenie słupka z bramką. W odpowiedzi w 38 min goście zdobyli bramkę. Z prawej strony dośrodkował Szulik, a piłkę do siatki skierował precyzyjnym strzałem Paweł Holc. Utrata bramki nie podłamała gospodarzy. Mimo stwarzanych sytuacji do przerwy wynik meczu nie uległ zmianie.
Już na początku drugiej połowy elblążanie mogli doprowadzić do wyrównania. Fedoruk zagrał w pole karne do Wierciocha, a ten obracając się strzelił zbyt lekko i bramkarz Stomilu zgarnął piłkę. Pomiędzy 53 a 60 min. goście stworzyli dwie groźne sytuacje, których nie wykorzystał Salami. Najpierw olsztyński napastnik strzelił głową jednak w ostatniej chwili piłkę na róg wybił bramkarz Hyz, a siedem minut później ten sam zawodnik trafił do siatki tyle tylko, że z pozycji spalonej. Kiedy wydawało się, że elblążanie wreszcie zdobędą bramkę wyrównującą, goście przeprowadzili kontratak, a piłkę do siatki skierował Jackiewicz. Od tego momentu tempo gry znacznie spadło. Olsztynianie bronili bezpiecznego wyniku, a gospodarze mimo stwarzanych sytuacji nie zdołali zmienić niekorzystnego rezultatu. Na osiem minut przed końcem meczu po raz drugi na listę strzelców wpisał się Paweł Holc i było wiadome, że jest już praktycznie po meczu. Ambitnie grający zespół Polonii minutę później zdobył bramkę honorową. Wprowadzony po przerwie na boisko Łukasz Lubasiński, zagrał z prawej strony w pole karne do Piotr Monety, a ten technicznym strzałem pokonał Wyłupskiego.
- Ostatkiem sił dobiegłem do zagrania Lubasińskiego, zobaczyłem, że bramkarz jest na wykroku, dostawiłem nogę i w ten oto sposób padła bramka - powiedział po meczu Piotr Moneta. - W dzisiejszym meczu widać było, że oba zespoły dzielą co najmniej dwie klasy. Mimo to pokazaliśmy się z jak najlepszej strony. W końcówce zabrakło nam trochę kondycji, ale to się zdarza kiedy gra się przeciwko takiemu rywalowi. Oni piłkę nożną traktują jak zawód, my natomiast gramy dla przyjemności. Mimo tego każdy z nas włożył w ten mecz maksimum sił.
W końcówce meczu elblążanie kilkakrotnie próbowali jeszcze zmienić wynik, jednak akcje kończyły się na obronie gości. Mimo porażki elbląskiej drużynie należą się wielkie słowa uznania. Awans do 1/16 Pucharu Polski to i tak spory sukces dla chłopaków, a dobra gra podopiecznych Adama Fedoruka sprawiła, że po piętnastu latach przerwy ponownie elbląscy kibice mogli cieszyć się futbolem na naprawdę dobrym poziomie.
Polonia Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:3 (0:1)
0:1 - Holc (38), 0:2 - Jackiewicz (62), 0:3 - Holc (82), 1:3 - Moneta (83)
Polonia Olimpia: Hyz - Augustynowicz, Sznaza, Moneta, Gut, Parszuto, Warecha, Tyburski (62 Lubasiński), Wiercioch (62 Lepka), Fedoruk
Stomil: Wyłupski - Milewski, Kociuczuk, Kłosowski, Szewd, Kwiatkowski, Kowalczyk, Szulik (67 Radziwin), Jackiewicz (84 Zagórski), Holc, Salami (86 Florek)
MP