Po słabym występie kolejne punkty straciła Olimpia. Limanovia Limanowa zdobyła gola w końcówce pojedynku i wygrała zasłużenie 1:0 (0:0). Zobacz fotoreportaż.
Nie tak miało być
Olimpia, która w sobotnim spotkaniu zagrała osłabiona brakiem kilku podstawowych zawodników przez większość pojedynku była tylko tłem dla Limanovii. Górale byli lepsi w każdym elemencie gry i choć wygrali po dość przypadkowo strzelonym golu zdobyli trzy punkty w pełni zasłużenie. Żółto-biało-niebiescy zagrali bez Aleksieja Rogaczowa, Tomasza Lewandowskiego i Antona Kołosowa, a ich zmiennicy mimo ambicji nie sprostali zadaniu.
Szczęśliwy remis
Pierwsza odsłona toczyła się zdecydowanie pod dyktando gości. W tej części gry Olimpię stać było jedynie na dwa niecelne strzały z dystansu. Najpierw obok bramki uderzył Kamil Kopycki, a w końcówce pierwszej części gry szczęścia próbował Tomasz Kowalczyk, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Goście dominowali wyraźnie, z łatwością rozgrywali piłkę i łatwo dochodzili do bramkowych okazji. Elblążanie długo nie potrafili odebrać piłki rywalom, przegrywali większość pojedynków w środku pola. Górale powinni zdobyć dwa gole. Najpierw po strzale Wojciecha Dziadzio i rykoszecie piłka przeleciała minimalnie obok bramki, a na pięć minut przed przerwą po uderzeniu Mariusza Mężyka gospodarzy uratował słupek. Tak więc do przerwy skończyło się na bardzo szczęśliwym bezbramkowym remisie.
Gol w końcówce
Pierwszy kwadrans drugiej odsłony do znudzenia przypominał pierwszą połowę. Bliski szczęścia był Artur Skiba, ale świetnie spisał się Imianowski. Elblążanie otrząsnęli się z przewagi, mecz się wyrównał i Olimpia miała swoje szanse. W dobrej sytuacji znalazł się po prostopadłym podaniu Piotrowskiego Kamil Kopycki, jednak zamiast strzelać niepotrzebnie podawał w polu karnym do Kamila Graczyka i piłkę wybili obrońcy. Groźnie było też po rzucie rożnym. Dośrodkowywał Piotrowski, a nad poprzeczką główkował Kopycki. Goście nadal byli jednak lepsi i mieli więcej z gry. Bramkarz Olimpii poradził sobie co prawda z uderzeniem pod poprzeczkę Łukasza Pietrasa, ale musiał skapitulować na trzy minuty przed końcem pojedynku. Limanovia wymieniła kilka podań w polu karnym gospodarzy, piłkę starał się wybić stojący przed bramką Jacek Czerniewski, ale trafił w nabiegającego Dziadzio i skończyło się na porażce 0:1.
Co dalej?
Jeszcze niedawno Olimpia była liderem, ale po kilku meczach bez zwycięstwa spada coraz niżej w ligowej tabeli. Trener Oleg Raduszko liczy na powrót do składu podstawowych zawodników. Wydaje się, że bez wzmocnień elblążanie nie mają szans na uratowanie ligowego bytu. W najbliższym pojedynku nasza drużyna zagra w Lublinie z Motorem.
Olimpia Elbląg - Limanovia Limanowa 0:1 (0:0)
Wojciech Dziadzio 87
Zobacz tabelę II ligi.
Olimpia Elbląg: Imanowski – Kopycki, Ichim, Skierowski, Graczyk, Ressel, Pietrewicz (90+2' Lisiecki), Kowalczyk (66' Wojtkiewicz), Piotrowski, Zieliński, Czerniewski
Limanovia Limanowa: Sotnicki – Basta, Kulewicz, Garzeł, Majcher, Pyciak, Pietras, Skiba (80' Skiba), Mężyk (69' Komorek), Serafin (85' Pająk), Dziadzio
Żółte kartki: Ressel, Piotrowski (Olimpia) – Skiba (Limanovia)
Sędziował: Maciej Mikołajewski (Świebodzin)
Widzów: 200
Olimpia, która w sobotnim spotkaniu zagrała osłabiona brakiem kilku podstawowych zawodników przez większość pojedynku była tylko tłem dla Limanovii. Górale byli lepsi w każdym elemencie gry i choć wygrali po dość przypadkowo strzelonym golu zdobyli trzy punkty w pełni zasłużenie. Żółto-biało-niebiescy zagrali bez Aleksieja Rogaczowa, Tomasza Lewandowskiego i Antona Kołosowa, a ich zmiennicy mimo ambicji nie sprostali zadaniu.
Szczęśliwy remis
Pierwsza odsłona toczyła się zdecydowanie pod dyktando gości. W tej części gry Olimpię stać było jedynie na dwa niecelne strzały z dystansu. Najpierw obok bramki uderzył Kamil Kopycki, a w końcówce pierwszej części gry szczęścia próbował Tomasz Kowalczyk, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Goście dominowali wyraźnie, z łatwością rozgrywali piłkę i łatwo dochodzili do bramkowych okazji. Elblążanie długo nie potrafili odebrać piłki rywalom, przegrywali większość pojedynków w środku pola. Górale powinni zdobyć dwa gole. Najpierw po strzale Wojciecha Dziadzio i rykoszecie piłka przeleciała minimalnie obok bramki, a na pięć minut przed przerwą po uderzeniu Mariusza Mężyka gospodarzy uratował słupek. Tak więc do przerwy skończyło się na bardzo szczęśliwym bezbramkowym remisie.
Gol w końcówce
Pierwszy kwadrans drugiej odsłony do znudzenia przypominał pierwszą połowę. Bliski szczęścia był Artur Skiba, ale świetnie spisał się Imianowski. Elblążanie otrząsnęli się z przewagi, mecz się wyrównał i Olimpia miała swoje szanse. W dobrej sytuacji znalazł się po prostopadłym podaniu Piotrowskiego Kamil Kopycki, jednak zamiast strzelać niepotrzebnie podawał w polu karnym do Kamila Graczyka i piłkę wybili obrońcy. Groźnie było też po rzucie rożnym. Dośrodkowywał Piotrowski, a nad poprzeczką główkował Kopycki. Goście nadal byli jednak lepsi i mieli więcej z gry. Bramkarz Olimpii poradził sobie co prawda z uderzeniem pod poprzeczkę Łukasza Pietrasa, ale musiał skapitulować na trzy minuty przed końcem pojedynku. Limanovia wymieniła kilka podań w polu karnym gospodarzy, piłkę starał się wybić stojący przed bramką Jacek Czerniewski, ale trafił w nabiegającego Dziadzio i skończyło się na porażce 0:1.
Co dalej?
Jeszcze niedawno Olimpia była liderem, ale po kilku meczach bez zwycięstwa spada coraz niżej w ligowej tabeli. Trener Oleg Raduszko liczy na powrót do składu podstawowych zawodników. Wydaje się, że bez wzmocnień elblążanie nie mają szans na uratowanie ligowego bytu. W najbliższym pojedynku nasza drużyna zagra w Lublinie z Motorem.
Olimpia Elbląg - Limanovia Limanowa 0:1 (0:0)
Wojciech Dziadzio 87
Zobacz tabelę II ligi.
Olimpia Elbląg: Imanowski – Kopycki, Ichim, Skierowski, Graczyk, Ressel, Pietrewicz (90+2' Lisiecki), Kowalczyk (66' Wojtkiewicz), Piotrowski, Zieliński, Czerniewski
Limanovia Limanowa: Sotnicki – Basta, Kulewicz, Garzeł, Majcher, Pyciak, Pietras, Skiba (80' Skiba), Mężyk (69' Komorek), Serafin (85' Pająk), Dziadzio
Żółte kartki: Ressel, Piotrowski (Olimpia) – Skiba (Limanovia)
Sędziował: Maciej Mikołajewski (Świebodzin)
Widzów: 200
ppz