W trzeciej edycji Pucharu Polski Grand Prix 2008 w boksie startowało ostatecznie tylko trzech pięściarzy z Warmii i Mazur. Nie wywalczyli oni pierwszych miejsc w finałach swoich kategorii wagowych, bo pomimo, że w pojedynkach wykazali lepsze przygotowanie od rywali, byli uznawani za przegranych w punktacjach arbitrów.
Na białostockim ringu walczyło 78 zawodników, znacznie mniej niż w poprzednich edycjach GP.
- Bokserzy nie chcą przyjeżdżać i uczestniczyć w ustawianych pojedynkach na ringu - komentuje Krzysztof Stempniewski, trener elbląskiej Kontry. - Mieliśmy tego przykłady w Białymstoku, gdzie walki przy dezaprobacie kibiców, wygrywali na przemian zawodnicy miejscowego Hetmana lub Poznańskiego Klubu Bokserskiego.
W finale wagi 54 kg Haik Gregorian z elbląskiej Kontry przegrał jednogłośnie na punkty z Pawłem Juszczykiem. Reprezentujący barwy Mazura Ełk w kategorii 60 kg Michał Syrowatka został w ten sam sposób potraktowany przez sędziów punktowych w pojedynku z Andrzejem Liczykiem, także zawodnikiem Hetmana. Wreszcie w wadze 64 kg dynamicznie walczący Damian Jurewicz z Zatoki Braniewo przegrał na punkty z Marcinem Łęgowskim, oczywiście z Białegostoku.
Efekt przedstawionych wyżej działań jest niepokojący, bo oto Michał Syrowatka bardzo utalentowany pięściarz z Ełku, który w ostatnim dwumeczu Polski z reprezentacją Irlandii jako jedyny z naszych reprezentantów wygrał dwukrotnie swoje walki, zapowiada rezygnację z pięściarskiej kariery. Powód - niefrasobliwość, a może brak kompetencji polskich arbitrów przy ferowaniu wyników sędziowanych walk.
W elbląskim klubie Kontra już postanowiono, że nacisk szkoleniowców zostanie położony na doskonalenie umiejętności zawodników w kategoriach kadetów, juniorów młodszych i juniorów. Już wiadomo, że ligowych rozgrywek o Drużynowe Mistrzostwo Polski w tym sezonie nie będzie. Automatycznie ten tytuł wywalczy zdobywca Pucharu Polski w Grand Prix, a ubiegają się o to kluby z Poznania i Białegostoku, co tłumaczy jednostronność w ocenie walk pięściarzy na białostockim ringu.
Można założyć, że obserwowany ostatnio regres w polskim boksie amatorskim ma podłoże w braku obiektywizmu u krajowych arbitrów.
- Bokserzy nie chcą przyjeżdżać i uczestniczyć w ustawianych pojedynkach na ringu - komentuje Krzysztof Stempniewski, trener elbląskiej Kontry. - Mieliśmy tego przykłady w Białymstoku, gdzie walki przy dezaprobacie kibiców, wygrywali na przemian zawodnicy miejscowego Hetmana lub Poznańskiego Klubu Bokserskiego.
W finale wagi 54 kg Haik Gregorian z elbląskiej Kontry przegrał jednogłośnie na punkty z Pawłem Juszczykiem. Reprezentujący barwy Mazura Ełk w kategorii 60 kg Michał Syrowatka został w ten sam sposób potraktowany przez sędziów punktowych w pojedynku z Andrzejem Liczykiem, także zawodnikiem Hetmana. Wreszcie w wadze 64 kg dynamicznie walczący Damian Jurewicz z Zatoki Braniewo przegrał na punkty z Marcinem Łęgowskim, oczywiście z Białegostoku.
Efekt przedstawionych wyżej działań jest niepokojący, bo oto Michał Syrowatka bardzo utalentowany pięściarz z Ełku, który w ostatnim dwumeczu Polski z reprezentacją Irlandii jako jedyny z naszych reprezentantów wygrał dwukrotnie swoje walki, zapowiada rezygnację z pięściarskiej kariery. Powód - niefrasobliwość, a może brak kompetencji polskich arbitrów przy ferowaniu wyników sędziowanych walk.
W elbląskim klubie Kontra już postanowiono, że nacisk szkoleniowców zostanie położony na doskonalenie umiejętności zawodników w kategoriach kadetów, juniorów młodszych i juniorów. Już wiadomo, że ligowych rozgrywek o Drużynowe Mistrzostwo Polski w tym sezonie nie będzie. Automatycznie ten tytuł wywalczy zdobywca Pucharu Polski w Grand Prix, a ubiegają się o to kluby z Poznania i Białegostoku, co tłumaczy jednostronność w ocenie walk pięściarzy na białostockim ringu.
Można założyć, że obserwowany ostatnio regres w polskim boksie amatorskim ma podłoże w braku obiektywizmu u krajowych arbitrów.
Andrzej Minkiewicz - Telewizja Elbląska