Zabójczą skutecznością popisali się dziś (12 listopada) piłkarze Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Piłkarzom z Nowego Miasta Lubawskiego wychodziło w tym meczu niemal wszystko. Wicelider III ligi zaaplikował Concordii w Elblągu pięć bramek. Gospodarzy stać było tylko na strzelenie dwóch bramek. Ich autorami byli Mateusz Szmydt i Martin Strach w drugiej połowie. Concordia Elbląg - Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 2:5 (0:3).
Mecz z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie był pierwszym spotkaniem w tym sezonie, kiedy to Concordia podejmowała u siebie drużynę z „czuba” tabeli. Poprzednie wyjazdy do zespołów z „czołówki” pozostawiły piękne wrażenie i niedosyt po porażkach (2:1 z Widzewem i ŁKS-em i 4:3 z rezerwami Legii). Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, że o punkty będzie niesamowicie trudno. Drwęca w poprzedniej kolejce odwróciła losy meczu z Widzewem ze stanu 0:2 do 3:2. Powody do optymizmu dla pomarańczowo – czarnych można było wysnuwać na podstawie ostatnich meczy z Huraganem Morąg i MKS-em Ełk.
Początek meczu nie wskazywał na wysoki wynik tego spotkania. Concordia umiejętnie się broniła i próbowała prowadzić grę. Niestety kiepski stan boiska przy Agrykoli 8 nie pozwalał na finezyjną grę. Goście jako pierwsi zdali sobie z tego sprawę i czekali na okazję do kontr.
W 14. minucie doszło do kolejnego ataku Drwęcy. Edil de Souza Barros zdołał jeszcze wślizgami odebrać piłkę dwóm piłkarzom gości. Ale kiedy piłkę otrzymał Dawid Jackiewicz z Drwęcy, pozornie niegroźnym strzałem pokonał broniącego elbląskiej bramki Przemysława Matłokę.
- Do utraty pierwszej bramki nasza gra nie wyglądała źle – tak pierwszy kwadrans gry skomentował Michał Kiełtyka, kapitan Concordii Elbląg.
Po utracie bramki na boisku zaczęli dominować goście. I tę dominację udokumentowali golem Macieja Koziary. Piłkarz Drwęcy wykorzystał podanie Michała Pietronia i technicznym strzałem przy prawym słupku pokonał bramkarza gospodarzy.
Gra się wyrównała. Goście nie dążyli za wszelką cenę do podwyższenia wyniku, a gospodarze nie potrafili stworzyć sobie bramkowej sytuacji. Drwęca cofnęła się i czekała na okazje do kontrataku. Gry nie ułatwiało rozmoknięte boisko na Stadionie Miejskim.
- Boisko nie było zbyt dobre, ale my chcieliśmy na nim grać. I to już wykluczało z walki o korzystny wynik. Przeciwna drużyna prostymi środkami potrafili przerzucać sobie piłkę z jednej strony na drugą, a my tego nie potrafiliśmy – mówił Michał Kiełtyka.
Największy błąd w defensywie obrońcy Concordii zrobili w 44. minucie. Paweł Kowalczyk zdołał wyprowadzić w pole kilku piłkarzy gospodarzy i z pola karnego zdobył trzecią bramkę w tym spotkaniu. Wynik jednak nie odzwierciedla przebiegu gry. Na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje bramkowe Drwęcy w pierwszej połowie, jednak doskonała skuteczność pozwoliła strzelić trzy bramki.
- W przerwie padło trochę mocniejszych słów w naszej szatni – zdradził kapitan Concordii.
I efekt było widać na boisku. Co prawda druga część spotkania zaczęła się od zdecydowanych ataków Drwęcy, ale pomarańczowo – czarni zdołali wytrzymać napór gości. W 61. minucie Hubert Otręba podawał do Mateusza Szmydta, który zdołał pokonać bramkarza rywali. Niestety nie powtórzył się scenariusz z meczu z rezerwami Legii, kiedy to pomarańczowo – czarni potrafili ze stanu 0:3 doprowadzić do remisu. 10 minut po bramce dla gospodarzy w polu karnym gości faulowany był Michał Miller. Rzut karny pewnie wykorzystał Grzegorz Domżalski.
W drugiej połowie to goście byli stroną dominującą. Paradoksalnie, bo Concordia grała lepiej niż w bardzo słabej pierwszej połowie. W 77. minucie Martin Strach miał okazję zmniejszyć rozmiary porażki. Jego groźny strzał wybił poza boisko stojący na bramce Drwęcy Damian Suszczewicz. Jak się okazało minutę później była to jednak akcja brzemienna w skutki. Po rzucie rożnym w polu karnym gości zrobiło się zamieszanie, które wykorzystał Martin Strach strzelając drugą bramkę dla gospodarzy. Radość Concordii nie trwała jednak długo. Już dwie minuty po wznowieniu gry piłkę w bramce Przemysława Matłoki umieścił Kamil Jackiewicz. I tym samym ustalił wynik meczu. Concordia w ostatnich minutach spotkania próbowała zmniejszyć rozmiary porażki, ale bezskutecznie. Strzały Kamila Kuczkowskiego i Jeana-Claude Essomby wyłapał bramkarz Drwęcy.
Na zakończenie rundy jesiennej pomarańczowo – czarni zmierzą się w Ostródzie z tamtejszym Sokołem. I muszą wygrać, żeby myśleć o spokojnej przerwie zimowej.
- O naszej porażce zadecydowały indywidualne błędy. Nie możemy sobie pozwalać na tyle błędów w meczu – skomentował Michał Kiełtyka.
Concordia Elbląg – Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 2:5 (0:3) 0:1 Jackiewicz (14 min.), 0:2 Koziara (24 min.), 0:3 Kowalczyk (44 min.) 1:3 Szmydt (61. min.), 1:4 Domżalski (71 min, karny) 2:4 Strach (78 min.), 2:5 Jackiewicz (80 min.)
Concordia: Matłoka – Kiełtyka, Tomczuk, Kamiński, Edil (81' Essomba), Strach, M.Pelc (46' P. Pelc), Burzyński (46' Lewandowski), Bujnowski (71' Kuczkowski), Otręba, Szmydt
Pozostałe wyniki gr. 1. III ligi:
Ursus Warszawa – Jagiellonia II Białystok 2:2
Hyragan Wołomin – Ruch Wysokie Mazowieckie 0:0
Widzew Łódź – Sokół Ostróda 0:0
Pelikan Łowicz – Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Motor Lubawa – Sokół Aleksandrów Łódzki, Lechia Tomaszów Mazowiecki – MKS Ełk, ŁKS Łódź – ŁKS 1926 Łomża – mecze w niedzielę.
Legia II Warszawa – Huragan Morąg – przełożony na wiosnę
Początek meczu nie wskazywał na wysoki wynik tego spotkania. Concordia umiejętnie się broniła i próbowała prowadzić grę. Niestety kiepski stan boiska przy Agrykoli 8 nie pozwalał na finezyjną grę. Goście jako pierwsi zdali sobie z tego sprawę i czekali na okazję do kontr.
W 14. minucie doszło do kolejnego ataku Drwęcy. Edil de Souza Barros zdołał jeszcze wślizgami odebrać piłkę dwóm piłkarzom gości. Ale kiedy piłkę otrzymał Dawid Jackiewicz z Drwęcy, pozornie niegroźnym strzałem pokonał broniącego elbląskiej bramki Przemysława Matłokę.
- Do utraty pierwszej bramki nasza gra nie wyglądała źle – tak pierwszy kwadrans gry skomentował Michał Kiełtyka, kapitan Concordii Elbląg.
Po utracie bramki na boisku zaczęli dominować goście. I tę dominację udokumentowali golem Macieja Koziary. Piłkarz Drwęcy wykorzystał podanie Michała Pietronia i technicznym strzałem przy prawym słupku pokonał bramkarza gospodarzy.
Gra się wyrównała. Goście nie dążyli za wszelką cenę do podwyższenia wyniku, a gospodarze nie potrafili stworzyć sobie bramkowej sytuacji. Drwęca cofnęła się i czekała na okazje do kontrataku. Gry nie ułatwiało rozmoknięte boisko na Stadionie Miejskim.
- Boisko nie było zbyt dobre, ale my chcieliśmy na nim grać. I to już wykluczało z walki o korzystny wynik. Przeciwna drużyna prostymi środkami potrafili przerzucać sobie piłkę z jednej strony na drugą, a my tego nie potrafiliśmy – mówił Michał Kiełtyka.
Największy błąd w defensywie obrońcy Concordii zrobili w 44. minucie. Paweł Kowalczyk zdołał wyprowadzić w pole kilku piłkarzy gospodarzy i z pola karnego zdobył trzecią bramkę w tym spotkaniu. Wynik jednak nie odzwierciedla przebiegu gry. Na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje bramkowe Drwęcy w pierwszej połowie, jednak doskonała skuteczność pozwoliła strzelić trzy bramki.
- W przerwie padło trochę mocniejszych słów w naszej szatni – zdradził kapitan Concordii.
I efekt było widać na boisku. Co prawda druga część spotkania zaczęła się od zdecydowanych ataków Drwęcy, ale pomarańczowo – czarni zdołali wytrzymać napór gości. W 61. minucie Hubert Otręba podawał do Mateusza Szmydta, który zdołał pokonać bramkarza rywali. Niestety nie powtórzył się scenariusz z meczu z rezerwami Legii, kiedy to pomarańczowo – czarni potrafili ze stanu 0:3 doprowadzić do remisu. 10 minut po bramce dla gospodarzy w polu karnym gości faulowany był Michał Miller. Rzut karny pewnie wykorzystał Grzegorz Domżalski.
W drugiej połowie to goście byli stroną dominującą. Paradoksalnie, bo Concordia grała lepiej niż w bardzo słabej pierwszej połowie. W 77. minucie Martin Strach miał okazję zmniejszyć rozmiary porażki. Jego groźny strzał wybił poza boisko stojący na bramce Drwęcy Damian Suszczewicz. Jak się okazało minutę później była to jednak akcja brzemienna w skutki. Po rzucie rożnym w polu karnym gości zrobiło się zamieszanie, które wykorzystał Martin Strach strzelając drugą bramkę dla gospodarzy. Radość Concordii nie trwała jednak długo. Już dwie minuty po wznowieniu gry piłkę w bramce Przemysława Matłoki umieścił Kamil Jackiewicz. I tym samym ustalił wynik meczu. Concordia w ostatnich minutach spotkania próbowała zmniejszyć rozmiary porażki, ale bezskutecznie. Strzały Kamila Kuczkowskiego i Jeana-Claude Essomby wyłapał bramkarz Drwęcy.
Na zakończenie rundy jesiennej pomarańczowo – czarni zmierzą się w Ostródzie z tamtejszym Sokołem. I muszą wygrać, żeby myśleć o spokojnej przerwie zimowej.
- O naszej porażce zadecydowały indywidualne błędy. Nie możemy sobie pozwalać na tyle błędów w meczu – skomentował Michał Kiełtyka.
Concordia Elbląg – Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 2:5 (0:3) 0:1 Jackiewicz (14 min.), 0:2 Koziara (24 min.), 0:3 Kowalczyk (44 min.) 1:3 Szmydt (61. min.), 1:4 Domżalski (71 min, karny) 2:4 Strach (78 min.), 2:5 Jackiewicz (80 min.)
Concordia: Matłoka – Kiełtyka, Tomczuk, Kamiński, Edil (81' Essomba), Strach, M.Pelc (46' P. Pelc), Burzyński (46' Lewandowski), Bujnowski (71' Kuczkowski), Otręba, Szmydt
Pozostałe wyniki gr. 1. III ligi:
Ursus Warszawa – Jagiellonia II Białystok 2:2
Hyragan Wołomin – Ruch Wysokie Mazowieckie 0:0
Widzew Łódź – Sokół Ostróda 0:0
Pelikan Łowicz – Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Motor Lubawa – Sokół Aleksandrów Łódzki, Lechia Tomaszów Mazowiecki – MKS Ełk, ŁKS Łódź – ŁKS 1926 Łomża – mecze w niedzielę.
Legia II Warszawa – Huragan Morąg – przełożony na wiosnę
Sebastian Malicki