- W pierwszej połowie zagraliśmy w składzie zbliżonym do tego jakiego byśmy oczekiwali - powiedział po meczu drugi trener Olimpii Czesław Michniewicz. - Jeżeli do zespołu dojdą jeszcze Maciej Zezula, który leczy kontuzję oraz Marek Zawada to ta gra na pewno będzie wyglądała jeszcze lepiej.
Wczoraj piłkarze Olimpii Elbląg rozegrali kolejny mecz sparingowy. Po czterech z rzędu wygranych tym razem przyszła pierwsza porażka. Elblążanie ulegli na własnym stadionie 1:2 (0:0) Olimpii Sztum. W barwach gospodarzy zadebiutowało w tym meczu trzech nowych zawodników: Karol Szweda (Mazowsze Grójec), Janusz Niedźwiedź (Amica Wronki) i Tomasz Michalak (rezerwy Legii Warszawa). Mimo tych wzmocnień czwartoligowiec z woj. pomorskiego okazał się zespołem lepszym. - Bardzo dobrze w zespół wprowadził się Janusz Niedźwiedź, który pokazał dziś kilka dynamicznych akcji - twierdzi trener Olimpii Adam Fedoruk. - Zawodnik ten bardzo dobrze gra długie i dokładne piłki na wolne pole i teraz trzeba popracować nad tym aby nasi pomocnicy szybciej startowali do tych podań. Próbkę swoich umiejętności pokazał także Karol Szweda, który może grać zarówno w środku jak i na boku. Jest to lewo nożny zawodnik o sporych już umiejętnościach.
W piątkowym meczu zabrakło natomiast Macieja Zezuli, który nadal leczy kontuzję nogi. Nadal prowadzone są także rozmowy z Markiem Zawadą. - Maciek jest po kontuzji, ostatnio miał tylko zajęcia indywidualne, a z zespołem zacznie trenować dopiero od poniedziałku - twierdzi trener Michniewicz. - Natomiast nadal prowadzimy starania aby ściągnąć do Elbląga Marka Zawadę. Jest to zawodnik, od którego z powodzeniem mogli by się uczyć tacy piłkarze jak Nadolny, Bykowski czy pozostali nasi napastnicy. Prawdę mówiąc Zawada nie jest jeszcze do końca zdecydowany czy chce wrócić do swojego rodzinnego miasta. Na razie szuka klubu ale jeśli go nie znajdzie to zagra w naszym zespole. Na dzień dzisiejszy wszystko wskazuje na to, że ten piłkarz zasili szeregi Olimpii, jednak co do tego nie mamy jeszcze stu procentowej pewności.
Wracając do piątkowego meczu z Olimpią Sztum, to przynajmniej w pierwszej połowie, kiedy na murawie w zespole gospodarzy zagrali prawie wszyscy najlepsi, gra była bardzo wyrównana, a oskrzydlające akcje elblążan mogły się podobać. Gospodarze po raz pierwszy zagrali w takim składzie oraz w ustawieniu 4-4-2 i dlatego też mogły się przytrafiać drobne błędy, które zdaniem elbląskich szkoleniowców do czasu rozpoczęcia rozgrywek ligowych na pewno uda się wyeliminować. Pierwszą groźną akcję gospodarze przeprowadzili w 25 min. kiedy to ładnym rajdem lewą stroną boiska popisał się Dariusz Warecha, ale do jego dośrodkowania w pole karne nie doszedł żaden z naszych zawodników. Chwilę później tym samym odwdzięczyli się rywale, jednak niebezpieczeństwo zażegnał nasz bramkarz Michałowski. W 32 min. fatalny błąd popełnił Tomasz Sznaza, który źle odegrał piłkę do swojego partnera i gospodarzy od utraty bramki uratował słupek. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy po strzale z rzutu wolnego Szwedy piłka minimalnie przeszła obok słupka.
W drugiej połowie pierwsi bramkę zdobyli elblążanie. W 52 min. próbkę swoich umiejętności pokazał Niedźwiedź, który jednym zwodem ograł aż dwóch obrońców gości, wyłożył piłkę Pawłowi Wiśniewskiemu, a ten płaskim strzałem tuż przy słupku pokonał bramkarza ze Sztumu. W 60 min. elbląscy szkoleniowcy przeprowadzili kilka zmian, które jak później się okazało miały wpływ na dalsze losy meczu. - Zmieniliśmy trochę linię obrony wszedł Augustynowicz, Moneta, Tyburski i od tego momentu gra może nie wyglądała najlepiej ale musieliśmy przetestować wszystkich zawodników - uważa trener Fedoruk. - Nie tworzyliśmy już takiego monolitu jak to było w pierwszej połowie, a gra w nowym ustawieniu czyli czwórką obrońców w linii wymaga niesamowitego zgrania.
Od tego momentu zaczęła się rysować coraz większa przewaga rywali, którzy raz po raz atakowali nasza bramkę. Wreszcie w 64 min. goście doprowadzili do wyrównania, po tym jak fatalny błąd popełnili nasi obrońcy i Krzysztof Boniecki ładnym strzałem w okienko pokonał naszego golkipera. W 75. min ponownie fatalny błąd naszych obrońców oraz bramkarza, który zbyt daleko wyszedł do interwencji i ekipa ze Sztumu po bramce Nikodema Twardowskiego wyszła na prowadzenie. W końcówce goście mieli jeszcze dwie dogodne sytuacje ale za każdym razem pewnymi już interwencjami popisywał się nasz bramkarz Michałowski.
- Czeka nas trudny mecz z Bełchatowem dlatego też nie chcieliśmy dłużej męczyć niektórych zawodników i stad decyzja by w drugiej połowie grali zmiennicy - twierdzi Czesław Michniewicz. - Owszem chcieliśmy wygrać ale nie można robić nic na siłę. Dla nas ważniejsze jest aby piłkarze do wtorku odzyskali świeżość.
Olimpia Elbląg - Olimpia Sztum 1:2 (0:0)
1:0 - Wiśniewski (52.), 1:1 - Boniecki (64.), 1:2 - Twardowski (75.).
Olimpia: Michałowski - Sznaza (46. Michalak), Łojek (61. Tyburski), Niedźwiedź (76. Moneta), Jaromiński (70. Augustynowicz), Gut, Warecha (46. Bykowski)Wiśniewski (69. Lubasiński), Szweda, Nadolny, Klimowicz (52. Lepka).
W piątkowym meczu zabrakło natomiast Macieja Zezuli, który nadal leczy kontuzję nogi. Nadal prowadzone są także rozmowy z Markiem Zawadą. - Maciek jest po kontuzji, ostatnio miał tylko zajęcia indywidualne, a z zespołem zacznie trenować dopiero od poniedziałku - twierdzi trener Michniewicz. - Natomiast nadal prowadzimy starania aby ściągnąć do Elbląga Marka Zawadę. Jest to zawodnik, od którego z powodzeniem mogli by się uczyć tacy piłkarze jak Nadolny, Bykowski czy pozostali nasi napastnicy. Prawdę mówiąc Zawada nie jest jeszcze do końca zdecydowany czy chce wrócić do swojego rodzinnego miasta. Na razie szuka klubu ale jeśli go nie znajdzie to zagra w naszym zespole. Na dzień dzisiejszy wszystko wskazuje na to, że ten piłkarz zasili szeregi Olimpii, jednak co do tego nie mamy jeszcze stu procentowej pewności.
Wracając do piątkowego meczu z Olimpią Sztum, to przynajmniej w pierwszej połowie, kiedy na murawie w zespole gospodarzy zagrali prawie wszyscy najlepsi, gra była bardzo wyrównana, a oskrzydlające akcje elblążan mogły się podobać. Gospodarze po raz pierwszy zagrali w takim składzie oraz w ustawieniu 4-4-2 i dlatego też mogły się przytrafiać drobne błędy, które zdaniem elbląskich szkoleniowców do czasu rozpoczęcia rozgrywek ligowych na pewno uda się wyeliminować. Pierwszą groźną akcję gospodarze przeprowadzili w 25 min. kiedy to ładnym rajdem lewą stroną boiska popisał się Dariusz Warecha, ale do jego dośrodkowania w pole karne nie doszedł żaden z naszych zawodników. Chwilę później tym samym odwdzięczyli się rywale, jednak niebezpieczeństwo zażegnał nasz bramkarz Michałowski. W 32 min. fatalny błąd popełnił Tomasz Sznaza, który źle odegrał piłkę do swojego partnera i gospodarzy od utraty bramki uratował słupek. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy po strzale z rzutu wolnego Szwedy piłka minimalnie przeszła obok słupka.
W drugiej połowie pierwsi bramkę zdobyli elblążanie. W 52 min. próbkę swoich umiejętności pokazał Niedźwiedź, który jednym zwodem ograł aż dwóch obrońców gości, wyłożył piłkę Pawłowi Wiśniewskiemu, a ten płaskim strzałem tuż przy słupku pokonał bramkarza ze Sztumu. W 60 min. elbląscy szkoleniowcy przeprowadzili kilka zmian, które jak później się okazało miały wpływ na dalsze losy meczu. - Zmieniliśmy trochę linię obrony wszedł Augustynowicz, Moneta, Tyburski i od tego momentu gra może nie wyglądała najlepiej ale musieliśmy przetestować wszystkich zawodników - uważa trener Fedoruk. - Nie tworzyliśmy już takiego monolitu jak to było w pierwszej połowie, a gra w nowym ustawieniu czyli czwórką obrońców w linii wymaga niesamowitego zgrania.
Od tego momentu zaczęła się rysować coraz większa przewaga rywali, którzy raz po raz atakowali nasza bramkę. Wreszcie w 64 min. goście doprowadzili do wyrównania, po tym jak fatalny błąd popełnili nasi obrońcy i Krzysztof Boniecki ładnym strzałem w okienko pokonał naszego golkipera. W 75. min ponownie fatalny błąd naszych obrońców oraz bramkarza, który zbyt daleko wyszedł do interwencji i ekipa ze Sztumu po bramce Nikodema Twardowskiego wyszła na prowadzenie. W końcówce goście mieli jeszcze dwie dogodne sytuacje ale za każdym razem pewnymi już interwencjami popisywał się nasz bramkarz Michałowski.
- Czeka nas trudny mecz z Bełchatowem dlatego też nie chcieliśmy dłużej męczyć niektórych zawodników i stad decyzja by w drugiej połowie grali zmiennicy - twierdzi Czesław Michniewicz. - Owszem chcieliśmy wygrać ale nie można robić nic na siłę. Dla nas ważniejsze jest aby piłkarze do wtorku odzyskali świeżość.
Olimpia Elbląg - Olimpia Sztum 1:2 (0:0)
1:0 - Wiśniewski (52.), 1:1 - Boniecki (64.), 1:2 - Twardowski (75.).
Olimpia: Michałowski - Sznaza (46. Michalak), Łojek (61. Tyburski), Niedźwiedź (76. Moneta), Jaromiński (70. Augustynowicz), Gut, Warecha (46. Bykowski)Wiśniewski (69. Lubasiński), Szweda, Nadolny, Klimowicz (52. Lepka).
MP