Lato 2007 dla załogi elbląskiego jachtu „Bezan” POL 207 było szczęśliwe. W 100 procentach zrealizowaliśmy to, co zaplanowaliśmy poprzedniej zimy, przygotowując jacht do zejścia na wodę. Reprezentowaliśmy Elbląg w regatach na Zalewie Wiślanym, Unity Line na morzu, w końcu na wielkim Zlocie Żaglowców w Szczecinie i Morskich Mistrzostwach Polski.
Po regatach Unity Line przyszła kolej na Morskie Żeglarskie Mistrzostwa Polski w klasie IMS w Świnoujściu. Były to bardzo intensywne regaty. Łącznie siedem wyścigów, 19 startujących jednostek. Wśród nich po wielu latach przerwy była elbląska reprezentacja z Jachtklubu Elbląg, czyli Bezan Team POL 207 w składzie: Marcin Panek - sternik, Przemysław Żyła - dziobowy, Krzysztof Brykalski - trymer żagli przednich, Robert Paul - baksztagowy.
Było to dla nas nowe doświadczenie. Z lekką nutką niepewności obserwowaliśmy regatowe maszyny wpływające do świnoujskiego portu w przeddzień regat. To wrażenie zniknęło jednak już po pierwszym wyścigu krótkim. Odciążony ze wszystkiego, co zbędne podczas ścigania, „Bezan” ożył, udało się nawiązać walkę z szybszymi teoretycznie jachtami. Zaprocentowało zgranie załogi opływanej w licznych regatach na Zalewie Wiślanym, rewelacyjny okazał się nowy żagiel - spinaker z logiem Elbląga. Na mecie drugiego wyścigu przywitały nas gratulacje od starszych, bardziej doświadczonych regatowo załóg. Nasze morale i oczekiwania wzrosły. Wyniki przeliczone ukazały się po drugim dniu regat i już wiedzieliśmy, na czym stoimy. Była to 4. lokata. Oczekiwaliśmy co najmniej trzeciego miejsca po przeliczeniu, więc było to dla całej załogi zaskoczenie, ale ostatecznie - porządna motywacja.
Kolejny, długi wyścig na dystansie 60 mil morskich miał mieć decydujące znaczenie dla punktacji. Warunki wiatrowe od początku korzystne zaczęły nam płatać figle, zdarzały się irytujące „flauty” , podczas gdy peleton powoli uciekał. Na metę wpłynęliśmy po zmroku. Ten wyczerpujący i wymagający taktycznie bieg ukończyliśmy na nie do końca nas satysfakcjonującej 4. pozycji. Ostatnie, krótkie, bo półtoragodzinne wyścigi chcieliśmy rozegrać tak, by obronić miejsce tuż za podium. W zmiennym co do kierunku wietrze o dość dużej sile pasjonujące były pojedynki ze „Słoni” - jachtem znanym nam z regat na Zalewie Wiślanym. I udało się! Całe regaty ukończyliśmy na 4. miejscu, co uważamy ostatecznie za sukces, a przede wszystkim - masę doświadczeń na polu walki regatowej.
Po zapakowaniu naszych rzeczy z powrotem na jacht i sprawdzeniu prognozy pogody padła decyzja - płyniemy do domu! Nie miał to być zwykły powrót. Wystartowaliśmy do oficjalnej próby bicia rekordu trasy Świnoujście - Górki Zachodnie (Gdańsk). Internetowe prognozy na nasze wybrzeże zapowiadały wiatr 6-7 stopni B z kierunków zachodnich - wprost idealne do bicia rekordu. Ten ustanowiła rok wcześniej właśnie załoga „Słoni” - 36 h 49 min.
Po to trofeum ze Świnoujścia wyruszyły tego dnia trzy jachty: większy regatowy „Duży Ptak”, my oraz dzielna załoga „Słoni”. Lepszych warunków nie można było sobie wymarzyć. Przepiękne widoki, fale 2-3-metrowe, wspaniała żegluga, odkosy fali dziobowej strzelające powyżej pokładu. Prędkości 7-9, czasami 11-12, a maksymalna 14 węzłów, czyli pełen ślizg! Nad ranem nowa prognoza pogody zapowiadała już wiatr do 9 stopni B. Wszystko wskazywało na to, że do celu dopłyniemy w poniedziałek wieczorem, więc sztorm przeczekamy już bezpiecznie w porcie. Koło godz. 11. minęliśmy Łebę. Wszystko szło po naszej myśli. Właśnie do kokpitu trafił garnek pełen wyśmienitej sałatki, kiedy nagle ster przestał reagować. Łódka zrobiła na fali bardzo gwałtowny zwrot przez rufę. Chłopaki oparci o reling znaleźli się do połowy w wodzie. Grot w dół! Poszedł momentalnie. Nie było czasu na myślenie, wszyscy działali automatycznie. Na szczęście łódka nie przeciekała, maszt dalej stał na swoim miejscu. Po chwili zrzuciliśmy także foka. Na spokojnie sprawdziliśmy, czy są jakieś reakcje na ster. Zero, zero... steru już nie było. Była to 21. godzina żeglugi. Znajdowaliśmy się około 15 mil od Rozewia. Bez steru jacht z szybkiej jednostki stał się miotaną przez fale łupinką. Szybko postawiliśmy foka sztormowego, a z rufy jachtu na wodę poszła dryfkotwa. Mogliśmy już mniej więcej panować nad kursem „Bezana”. Nieciekawie zapowiadała się perspektywa spędzenia sztormowej nocy na morzu bez steru. Kilka telefonów i udało się dostać namiar na kuter rybacki, który mógłby nas ściągnąć bezpiecznie do Władysławowa. Ten wypadek okazał się dla nas przygodą i kolejnym doświadczeniem - śniadanie zjedliśmy już, obserwując fale rozbijające się o falochron portu Władysławowo. Wielkie brawa dla załogi „Dużego ptaka” - to oni ustanowili nowy rekord, który będzie teraz dużo większym wyzwaniem.
Dzięki bardzo życzliwemu kapitanowi portu i miejscowej firmie remontującej kutry udało się zamontować awaryjną, stalową płetwę sterową. Po dwóch kolejnych dobach „Bezan” rzucił cumy w macierzystej przystani Jachtklubu Elbląg.
To był szczęśliwy sezon „Bezana”. Dzięki wsparciu naszego Klubu, pomocy Miasta Elbląg i życzliwych firm w 100 procentach zrealizowaliśmy to, co zaplanowaliśmy poprzedniej zimy, przygotowując jacht do zejścia na wodę. Reprezentowaliśmy Elbląg w regatach na Zalewie Wiślanym, Unity Line na morzu, w końcu na wielkim Zlocie Żaglowców w Szczecinie i Morskich Mistrzostwach Polski. Ambicje bicia rekordu pozostały - dołączymy je do przyszłorocznych planów regatowych.
W imieniu załogi pozdrawiam wszystkich sympatyków żeglarstwa, a ciekawych i potencjalnych sponsorów zapraszam stronę naszego klubu: www.jachklub.elblag.pl oraz stronę jachtu „Bezan” www.bezan.eu!
Było to dla nas nowe doświadczenie. Z lekką nutką niepewności obserwowaliśmy regatowe maszyny wpływające do świnoujskiego portu w przeddzień regat. To wrażenie zniknęło jednak już po pierwszym wyścigu krótkim. Odciążony ze wszystkiego, co zbędne podczas ścigania, „Bezan” ożył, udało się nawiązać walkę z szybszymi teoretycznie jachtami. Zaprocentowało zgranie załogi opływanej w licznych regatach na Zalewie Wiślanym, rewelacyjny okazał się nowy żagiel - spinaker z logiem Elbląga. Na mecie drugiego wyścigu przywitały nas gratulacje od starszych, bardziej doświadczonych regatowo załóg. Nasze morale i oczekiwania wzrosły. Wyniki przeliczone ukazały się po drugim dniu regat i już wiedzieliśmy, na czym stoimy. Była to 4. lokata. Oczekiwaliśmy co najmniej trzeciego miejsca po przeliczeniu, więc było to dla całej załogi zaskoczenie, ale ostatecznie - porządna motywacja.
Kolejny, długi wyścig na dystansie 60 mil morskich miał mieć decydujące znaczenie dla punktacji. Warunki wiatrowe od początku korzystne zaczęły nam płatać figle, zdarzały się irytujące „flauty” , podczas gdy peleton powoli uciekał. Na metę wpłynęliśmy po zmroku. Ten wyczerpujący i wymagający taktycznie bieg ukończyliśmy na nie do końca nas satysfakcjonującej 4. pozycji. Ostatnie, krótkie, bo półtoragodzinne wyścigi chcieliśmy rozegrać tak, by obronić miejsce tuż za podium. W zmiennym co do kierunku wietrze o dość dużej sile pasjonujące były pojedynki ze „Słoni” - jachtem znanym nam z regat na Zalewie Wiślanym. I udało się! Całe regaty ukończyliśmy na 4. miejscu, co uważamy ostatecznie za sukces, a przede wszystkim - masę doświadczeń na polu walki regatowej.
Po zapakowaniu naszych rzeczy z powrotem na jacht i sprawdzeniu prognozy pogody padła decyzja - płyniemy do domu! Nie miał to być zwykły powrót. Wystartowaliśmy do oficjalnej próby bicia rekordu trasy Świnoujście - Górki Zachodnie (Gdańsk). Internetowe prognozy na nasze wybrzeże zapowiadały wiatr 6-7 stopni B z kierunków zachodnich - wprost idealne do bicia rekordu. Ten ustanowiła rok wcześniej właśnie załoga „Słoni” - 36 h 49 min.
Po to trofeum ze Świnoujścia wyruszyły tego dnia trzy jachty: większy regatowy „Duży Ptak”, my oraz dzielna załoga „Słoni”. Lepszych warunków nie można było sobie wymarzyć. Przepiękne widoki, fale 2-3-metrowe, wspaniała żegluga, odkosy fali dziobowej strzelające powyżej pokładu. Prędkości 7-9, czasami 11-12, a maksymalna 14 węzłów, czyli pełen ślizg! Nad ranem nowa prognoza pogody zapowiadała już wiatr do 9 stopni B. Wszystko wskazywało na to, że do celu dopłyniemy w poniedziałek wieczorem, więc sztorm przeczekamy już bezpiecznie w porcie. Koło godz. 11. minęliśmy Łebę. Wszystko szło po naszej myśli. Właśnie do kokpitu trafił garnek pełen wyśmienitej sałatki, kiedy nagle ster przestał reagować. Łódka zrobiła na fali bardzo gwałtowny zwrot przez rufę. Chłopaki oparci o reling znaleźli się do połowy w wodzie. Grot w dół! Poszedł momentalnie. Nie było czasu na myślenie, wszyscy działali automatycznie. Na szczęście łódka nie przeciekała, maszt dalej stał na swoim miejscu. Po chwili zrzuciliśmy także foka. Na spokojnie sprawdziliśmy, czy są jakieś reakcje na ster. Zero, zero... steru już nie było. Była to 21. godzina żeglugi. Znajdowaliśmy się około 15 mil od Rozewia. Bez steru jacht z szybkiej jednostki stał się miotaną przez fale łupinką. Szybko postawiliśmy foka sztormowego, a z rufy jachtu na wodę poszła dryfkotwa. Mogliśmy już mniej więcej panować nad kursem „Bezana”. Nieciekawie zapowiadała się perspektywa spędzenia sztormowej nocy na morzu bez steru. Kilka telefonów i udało się dostać namiar na kuter rybacki, który mógłby nas ściągnąć bezpiecznie do Władysławowa. Ten wypadek okazał się dla nas przygodą i kolejnym doświadczeniem - śniadanie zjedliśmy już, obserwując fale rozbijające się o falochron portu Władysławowo. Wielkie brawa dla załogi „Dużego ptaka” - to oni ustanowili nowy rekord, który będzie teraz dużo większym wyzwaniem.
Dzięki bardzo życzliwemu kapitanowi portu i miejscowej firmie remontującej kutry udało się zamontować awaryjną, stalową płetwę sterową. Po dwóch kolejnych dobach „Bezan” rzucił cumy w macierzystej przystani Jachtklubu Elbląg.
To był szczęśliwy sezon „Bezana”. Dzięki wsparciu naszego Klubu, pomocy Miasta Elbląg i życzliwych firm w 100 procentach zrealizowaliśmy to, co zaplanowaliśmy poprzedniej zimy, przygotowując jacht do zejścia na wodę. Reprezentowaliśmy Elbląg w regatach na Zalewie Wiślanym, Unity Line na morzu, w końcu na wielkim Zlocie Żaglowców w Szczecinie i Morskich Mistrzostwach Polski. Ambicje bicia rekordu pozostały - dołączymy je do przyszłorocznych planów regatowych.
W imieniu załogi pozdrawiam wszystkich sympatyków żeglarstwa, a ciekawych i potencjalnych sponsorów zapraszam stronę naszego klubu: www.jachklub.elblag.pl oraz stronę jachtu „Bezan” www.bezan.eu!
Marcin Panek