W ostatnich dniach ukazało się w mediach oświadczenie, w którym prezydent Elbląga Henryk Słonina zarzuca radnym PO krytykującym budżet Miasta Elbląga za 2009 roku populizm i głoszenie nieprawd. Nie chcieliśmy wprowadzać atmosfery polemik w okres świąteczny, dlatego dopiero dzisiaj odpowiadamy na oskarżenia Prezydenta Miasta.
Klub Radnych PO jeszcze przed sesją „absolutoryjną” postanowił, że ograniczy się do przedstawienia stanowiska w sprawie wykonania budżetu za 2009 rok, bez eskalacji lokalnych różnic zdań, nieprzystających do klimatu bardzo świeżej pamięci o narodowej tragedii i żałobie. Z tego powodu zrezygnowaliśmy z organizowania konferencji prasowej i opowiadania np. o tym, jak wygląda współpraca radnych opozycji z Prezydentem w tworzeniu budżetu Miasta.
Niestety, ze strony Prezydenta spotkaliśmy się z innymi standardami. Zamiast pogodzić się z faktem niezadowolenia części radnych z wykonania budżetu, Prezydent oskarża ich o prowadzenie gry politycznej, medialnej i jednoznacznie sugeruje, że dla Niego ważniejsza jest opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej niż radnych. Przypominamy zatem, że RIO bada realizację budżetu głównie pod względem jego zgodności z prawem. Dla RIO jest ważne, czy dopłaty do nowo wybudowanej hali sportowej zostały właściwie ujęte w dokumentach, a dla radnych to, czy Miasto na tej inwestycji zarabia, czy do niej dopłaca. Dlatego próbę przeciwstawienia opinii radnych o budżecie – w tym członków Komisji Rewizyjnej – stanowiska RIO uznajemy za nietaktowną próbą osłabienia rangi Rady Miejskiej.
Warto w tym miejscu zastanowić się, czym – jeśli nie grą polityczną i medialną Prezydenta Miasta – była deklaracja zrealizowania wniosków Klubu Radnych PO zgłoszonych do projektu budżetu na 2009 r., skoro w ciągu całego roku nie wykazał żadnej woli ich realizacji?
Prezydent Miasta w listopadzie 2008 roku nie nazywał postulatu stworzenia strategii promocji Miasta sprawą „drugorzędną”, lecz – podobnie jak w latach poprzednich – obiecywał, że taki dokument powstanie. Domagaliśmy się więc przyspieszenia prac nad strategią, będąc świadomym, że Polska się zmieniła i samorządy uczestniczą w rywalizacji na wielu polach: o lokalizację zakładów pracy, uczelni, inwestycji, nośnych wydarzeń, wartościowych ludzi, a także o dumę mieszkańców z własnej „małej Ojczyzny”. Z oświadczenia Prezydenta dowiedzieliśmy sie, że nasze Miasto nie potrzebuje strategii promocji! Nas przeraża ta degradacja promocji w chwili, gdy inni inwestują w nią duże środki i twierdzą, że robią dobry interes.
Niepokoi nas także obrona aktualnej polityki mieszkaniowej w Elblągu. Przypominamy, że konieczność utworzenia Biura Zamiany Mieszkań (które rozpoczęło wreszcie nieśmiałą działalność) postulowaliśmy wraz z radnymi PiS już w 2004 roku! Uważaliśmy i uważamy, że duża część ogromnego zadłużenia wynika z braku alternatyw, w tym ścieżki zamiany mieszkania droższego w utrzymaniu na tańsze. Warto sobie uświadomić, że Elbląg ma ogromny problem mieszkaniowy – chyba największy z miast o podobnej wielkości (najmniejsza lub jedna z najmniejszych powierzchnia mieszkalna na osobę)! I właśnie z takiej perspektywy należy spojrzeć na apele radnych PO o podjęcie działań adekwatnych dla skali problemu. 28 tys. zł spłaconego zadłużenia nie może cieszyć, gdy mówimy o kwocie powyżej 20 mln zł, stanowiącej równowartość ok. 200 mieszkań. Tych pieniędzy w kasie brakuje na odnowienie substancji komunalnej i na budowę nowych mieszkań – w efekcie problemem numer jeden, z którym radni spotykają się w rozmowach z mieszkańcami, są 10-letnie kolejki po mieszkanie komunalne. Rozwiązania takich problemów oczekujemy od Prezydenta Miasta.
W 2008 roku otrzymaliśmy zapewnienie, że powstanie program budowy boisk do piłki nożnej, siatkowej, koszykówki, stołów do tenisa i tym podobnej architektury rekreacyjno-sportowej w elbląskich parkach. Zamiast programu mamy informację, że w parkach CAŁEGO MIASTA jest... 8 tablic do kosza. Chcemy 100 takich koszy, nie 7, a 50 stołów do tenisa, nie jednego, a 10 skateparków. Chcemy, by Miasto zorganizowało miejsce dla imprez masowych i wykorzystało potencjał Bażantarni. Mieszkańcom Elbląga brak takiej infrastruktury bardziej doskwiera niż obecność „czerwonego budynku” przy 12 Lutego, którego przeniesienie kosztowało Miasto kilka milionów złotych. Niestety, odnosimy wrażenie, że tego typu wydatki, podnoszące jakość bycia elblążan, nie znajdują zrozumienia.
Różnimy się też co do oceny sposobu wykorzystania nowych obiektów, które ciągle generują koszty. Przykładem jest Centrum Sportowo-Biznesowe, a właściwie hala sportowo-widowiskowa. To dobrze, że trenują tam nasi sportowcy, ale nie wierzymy, że nie można bez szkody dla nich zorganizować w hali kilkunastu imprez w roku (meczów, koncertów, widowisk...), które zrównoważą budżet placówki. Nie uważamy, że brak tego typu imprez jest podyktowany troską o sportowców. Wręcz przeciwnie – uważamy, że środki, które dziś Miasto dopłaca do CSB, powinny być przeznaczone na rozwój bazy sportowej i taki wniosek składaliśmy.
W naszym stanowisku mówiliśmy o niezrealizowanych dochodach przede wszystkim dlatego, bo nie zgadzamy się z tezą, że wszystkiemu winien jest kryzys zewnętrzny i mniejsze niż się spodziewano środki na inwestycje dofinansowywane z funduszy unijnych. Rzeczywiście były one niższe o 24,6 mln zł od ujętych w pierwotnym projekcie budżetu. Różny stosunek do prezentowanych kwot bierze się jednak głównie z faktu, że odnieśliśmy się do projektu budżetu na rok 2009, takiego, jakim był w chwili jego uchwalania, a nie jego stanu po wielu nowelizacjach. Naszym zdaniem o trafności procesu planowania świadczy właśnie taka perspektywa.
Na zarzuty Prezydenta Miasta odpowiadamy bez entuzjazmu, a nawet z pewnym zażenowaniem. Mamy bowiem świadomość, że siłą demokracji jest właśnie tworzenie płaszczyzny współpracy ludzi i środowisk, którzy różnią się od siebie w poglądach i sposobach działania. Różnimy się w spojrzeniu na potrzeby mieszkańców i nie ma w tym nic dziwnego. Szkoda, że te różnice nie są tematem rozmów w ramach samorządu, a zamiast dialogu mamy wymianę poglądów za pomocą medialnych oświadczeń. Szkoda, bo mogło być inaczej.
W 2008 roku jeszcze mieliśmy nadzieję na normalny dialog. Coś uzgodniliśmy i chociaż uzgodnienia nie zostały wprowadzone w życie, pod koniec 2009 roku po raz kolejny zaproponowaliśmy dialog. Niestety, Prezydent Miasta w trakcie omawiania budżetów za 2009 i na 2010 rok nie znalazł czasu, by spotkać się z radnymi Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej, mimo iż o takie spotkanie zabiegaliśmy. W tej sytuacji możemy sie tylko dziwić zdziwieniu Pana Prezydenta, który konsekwentnie pozbawiał radnych PO jakiegokolwiek wpływu na budżet Miasta.
w imieniu Klubu Radnych PO
przewodniczący Klubu Radnych PO Tomasz Lewandowski
wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Wcisła
Niestety, ze strony Prezydenta spotkaliśmy się z innymi standardami. Zamiast pogodzić się z faktem niezadowolenia części radnych z wykonania budżetu, Prezydent oskarża ich o prowadzenie gry politycznej, medialnej i jednoznacznie sugeruje, że dla Niego ważniejsza jest opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej niż radnych. Przypominamy zatem, że RIO bada realizację budżetu głównie pod względem jego zgodności z prawem. Dla RIO jest ważne, czy dopłaty do nowo wybudowanej hali sportowej zostały właściwie ujęte w dokumentach, a dla radnych to, czy Miasto na tej inwestycji zarabia, czy do niej dopłaca. Dlatego próbę przeciwstawienia opinii radnych o budżecie – w tym członków Komisji Rewizyjnej – stanowiska RIO uznajemy za nietaktowną próbą osłabienia rangi Rady Miejskiej.
Warto w tym miejscu zastanowić się, czym – jeśli nie grą polityczną i medialną Prezydenta Miasta – była deklaracja zrealizowania wniosków Klubu Radnych PO zgłoszonych do projektu budżetu na 2009 r., skoro w ciągu całego roku nie wykazał żadnej woli ich realizacji?
Prezydent Miasta w listopadzie 2008 roku nie nazywał postulatu stworzenia strategii promocji Miasta sprawą „drugorzędną”, lecz – podobnie jak w latach poprzednich – obiecywał, że taki dokument powstanie. Domagaliśmy się więc przyspieszenia prac nad strategią, będąc świadomym, że Polska się zmieniła i samorządy uczestniczą w rywalizacji na wielu polach: o lokalizację zakładów pracy, uczelni, inwestycji, nośnych wydarzeń, wartościowych ludzi, a także o dumę mieszkańców z własnej „małej Ojczyzny”. Z oświadczenia Prezydenta dowiedzieliśmy sie, że nasze Miasto nie potrzebuje strategii promocji! Nas przeraża ta degradacja promocji w chwili, gdy inni inwestują w nią duże środki i twierdzą, że robią dobry interes.
Niepokoi nas także obrona aktualnej polityki mieszkaniowej w Elblągu. Przypominamy, że konieczność utworzenia Biura Zamiany Mieszkań (które rozpoczęło wreszcie nieśmiałą działalność) postulowaliśmy wraz z radnymi PiS już w 2004 roku! Uważaliśmy i uważamy, że duża część ogromnego zadłużenia wynika z braku alternatyw, w tym ścieżki zamiany mieszkania droższego w utrzymaniu na tańsze. Warto sobie uświadomić, że Elbląg ma ogromny problem mieszkaniowy – chyba największy z miast o podobnej wielkości (najmniejsza lub jedna z najmniejszych powierzchnia mieszkalna na osobę)! I właśnie z takiej perspektywy należy spojrzeć na apele radnych PO o podjęcie działań adekwatnych dla skali problemu. 28 tys. zł spłaconego zadłużenia nie może cieszyć, gdy mówimy o kwocie powyżej 20 mln zł, stanowiącej równowartość ok. 200 mieszkań. Tych pieniędzy w kasie brakuje na odnowienie substancji komunalnej i na budowę nowych mieszkań – w efekcie problemem numer jeden, z którym radni spotykają się w rozmowach z mieszkańcami, są 10-letnie kolejki po mieszkanie komunalne. Rozwiązania takich problemów oczekujemy od Prezydenta Miasta.
W 2008 roku otrzymaliśmy zapewnienie, że powstanie program budowy boisk do piłki nożnej, siatkowej, koszykówki, stołów do tenisa i tym podobnej architektury rekreacyjno-sportowej w elbląskich parkach. Zamiast programu mamy informację, że w parkach CAŁEGO MIASTA jest... 8 tablic do kosza. Chcemy 100 takich koszy, nie 7, a 50 stołów do tenisa, nie jednego, a 10 skateparków. Chcemy, by Miasto zorganizowało miejsce dla imprez masowych i wykorzystało potencjał Bażantarni. Mieszkańcom Elbląga brak takiej infrastruktury bardziej doskwiera niż obecność „czerwonego budynku” przy 12 Lutego, którego przeniesienie kosztowało Miasto kilka milionów złotych. Niestety, odnosimy wrażenie, że tego typu wydatki, podnoszące jakość bycia elblążan, nie znajdują zrozumienia.
Różnimy się też co do oceny sposobu wykorzystania nowych obiektów, które ciągle generują koszty. Przykładem jest Centrum Sportowo-Biznesowe, a właściwie hala sportowo-widowiskowa. To dobrze, że trenują tam nasi sportowcy, ale nie wierzymy, że nie można bez szkody dla nich zorganizować w hali kilkunastu imprez w roku (meczów, koncertów, widowisk...), które zrównoważą budżet placówki. Nie uważamy, że brak tego typu imprez jest podyktowany troską o sportowców. Wręcz przeciwnie – uważamy, że środki, które dziś Miasto dopłaca do CSB, powinny być przeznaczone na rozwój bazy sportowej i taki wniosek składaliśmy.
W naszym stanowisku mówiliśmy o niezrealizowanych dochodach przede wszystkim dlatego, bo nie zgadzamy się z tezą, że wszystkiemu winien jest kryzys zewnętrzny i mniejsze niż się spodziewano środki na inwestycje dofinansowywane z funduszy unijnych. Rzeczywiście były one niższe o 24,6 mln zł od ujętych w pierwotnym projekcie budżetu. Różny stosunek do prezentowanych kwot bierze się jednak głównie z faktu, że odnieśliśmy się do projektu budżetu na rok 2009, takiego, jakim był w chwili jego uchwalania, a nie jego stanu po wielu nowelizacjach. Naszym zdaniem o trafności procesu planowania świadczy właśnie taka perspektywa.
Na zarzuty Prezydenta Miasta odpowiadamy bez entuzjazmu, a nawet z pewnym zażenowaniem. Mamy bowiem świadomość, że siłą demokracji jest właśnie tworzenie płaszczyzny współpracy ludzi i środowisk, którzy różnią się od siebie w poglądach i sposobach działania. Różnimy się w spojrzeniu na potrzeby mieszkańców i nie ma w tym nic dziwnego. Szkoda, że te różnice nie są tematem rozmów w ramach samorządu, a zamiast dialogu mamy wymianę poglądów za pomocą medialnych oświadczeń. Szkoda, bo mogło być inaczej.
W 2008 roku jeszcze mieliśmy nadzieję na normalny dialog. Coś uzgodniliśmy i chociaż uzgodnienia nie zostały wprowadzone w życie, pod koniec 2009 roku po raz kolejny zaproponowaliśmy dialog. Niestety, Prezydent Miasta w trakcie omawiania budżetów za 2009 i na 2010 rok nie znalazł czasu, by spotkać się z radnymi Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej, mimo iż o takie spotkanie zabiegaliśmy. W tej sytuacji możemy sie tylko dziwić zdziwieniu Pana Prezydenta, który konsekwentnie pozbawiał radnych PO jakiegokolwiek wpływu na budżet Miasta.
w imieniu Klubu Radnych PO
przewodniczący Klubu Radnych PO Tomasz Lewandowski
wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Wcisła