Prezydent Elbląga uważa, że padł ofiarą „kampanii oszczerstw”. Ma ją prowadzić, poprzez oskarżenia „łamanie prawa, lansowanie zgubnych koncepcji i świadome działanie na szkodę miasta” (cyt.) jeden z radnych opozycji. Henryk Słonina grozi, że jeśli ataki nie ustaną, sprawa trafi do sądu.
Rzecz dotyczy problemów szpitala miejskiego. Jak informowaliśmy, od dawna, a szczególnie od początku obecnego roku radny Jerzy Wilk sygnalizował, że w zadłużonej placówce nie dzieje się dobrze. Jego wątpliwości budzi m.in. sposób wyboru i sama osoba Wiesławy Jastrząb, którą prezydent mianował na pełniącą obowiązki dyrektora. Jedna ze spornych kwestii oparła się aż o wojewodę. Radny i cała opozycja uznali, że prezydent złamał prawo, bo bez stosownej uchwały Rady Miejskiej sam ogłosił konkurs na dyrektora i powołał komisję konkursową. W rozmowie z dziennikarzami radny stwierdził m.in., że Henryk Słonina dopasował prawo do swoich planów.
- W całej sprawie chodzi o to, żeby dyrektorem została jedna określona osoba – mówił.
Niewybredne i personalne ataki
Zastrzeżenia radnego prezydent Henryk Słonina uznał za „niewybredne i personalne” ataki. „Jako osoba (...) pełniąca funkcje publiczne wiem, że (...) narażony jestem na niesprawiedliwe, krzywdzące wręcz kłamliwe zarzuty i pomówienia. (...). Tym razem jednak ta kampania oszczerstw i pomówień pochodzi od radnego, również osoby publicznej. Ponadto nie była to jednostkowa wypowiedź, a cały ciąg zdarzeń” - to cytat z listu, który prezydent wysłał na prywatny adres radnego.
- Musiałem zareagować na to, że od pewnego czasu, na przykład w sprawie szpitala zarzuca mi się, że łamię przepisy, jeśli tak rzeczywiście jest, to osoby kierujące tego rodzaju zarzuty powinny skierować swoje kroki do organów ścigania - tłumaczy Henryk Słonina. - Nigdy dotąd z nikim nie spotkałem się w sądzie i nie chcę, aby do tego doszło, ale wytrzymałość ma swoje granice. Tu nie chodzi o Henryka Słoninę, ale o stanowisko prezydenta.
Niewygodne pytania
Radny jest przekonany, że dozwolonych prawem granic nie przekroczył i nie używa obraźliwych słów wobec kogokolwiek, a tylko zadaje, być może, niewygodne pytania:
- Byłem w Urzędzie Miejskim na posiedzeniu komisji finansowej i list odebrała moja córka. - opowiada. – Wyglądał na szczególnie ważny, więc poprosiłem, żeby otworzyła go i przeczytała mi przez telefon. Córka jest młodą osobą, w tej chwili uczy się takich pojęć, jak społeczeństwo obywatelskie, demokracja i czytała mi ten list z pewnym przerażeniem w głosie... Poza tym, każdy obywatel ma prawo - i obowiązek - do krytyki władzy i patrzenia jej na ręce. Uważam, że prawo powinno być stanowione dobrze, a jeśli coś budzi wątpliwości, to trzeba o tym rozmawiać się starać się to poprawić.
Pan prezydent mógł się zdenerwować...
W obronie adresata listu stanęła cała opozycja. Klubowy kolega radnego, Marek Pruszak tłumaczy, że radni tak, jak wszyscy mieszkańcy, mają prawo wyrażać swoje opinie oraz domagać się wyjaśnień:
- Pan prezydent chyba nie do końca przemyślał formę kontaktu z radnymi. Jeżeli na firmowym papierze prezydent miasta kieruje do radnego pismo, w naszym odczuciu, zastraszające go, to jest to gruba przesada, naruszenie pewnych norm i standardów. Oburzyło nas to tym bardziej, że nie widzimy, aby jakikolwiek radny personalnie atakował pana prezydenta czy go obrażał. Faktycznie, pan prezydent mógł się zdenerwować nieco rozstrzygnięciem wojewody w sprawie związanej ze szpitalem miejskim, bo jednak okazało się, że to my mieliśmy rację. Urząd Wojewódzki uznał za niezgodną z prawem pierwszą próbę powołania komisji konkursowej do wyboru nowego dyrektora. Później, skoro szpital zmienił status, pan prezydent postąpił prawidłowo - mógł zrobić konkurs lub od niego odstąpić i tego etapu sprawy już nie kwestionowaliśmy. To, że podnieśliśmy tę kwestię, nie było żadną napaścią na prezydenta, tylko częścią merytorycznej dyskusji.
Poniżej listu prezydenta do radnego Jerzego Wilka z 15 czerwca br.:
Pan Jerzy Wilk
Radny Rady Miejskiej w Elblągu
Panie Radny
W ostatnich miesiącach wielokrotnie formułował Pan publicznie zarzuty pod moim adresem, oskarżając o niestosowanie czy wręcz łamanie prawa, o lansowanie własnych, zgubnych koncepcji, wreszcie o świadome działanie na szkodę miasta. Szczególnemu nasileniu ta kampania oszczerstw uległa w okresie wyłaniania Dyrektora Szpitala Miejskiego. Było żenujące, że w chwili, gdy wysiłek wielu osób koncentrował się na działaniach w celu uratowania bytu tej placówki, grupa osób, z Panem na czele, skupiła się na marginalnym, z punktu widzenia interesów Szpitala, zagadnieniu jakim są zawiłości proceduralne związane z wyłonieniem komisji konkursowej powołanej dla wyboru Dyrektora placówki.
Nie wiem czemu lub raczej komu miały służyć wielokrotne skargi do Wojewody i alarmistyczne wypowiedzi składane lokalnym mediom. Co gorsze nawet dogłębne merytoryczne wyjaśnienia zawiłości prawnych nie powstrzymywało Pana od niewybrednych, personalnych ataków na moją osobę i Urząd, który piastuję. Na szczęście cała ta kampania oszczerstw i pomówień nie wpłynęła na merytoryczne rozstrzygnięcie dotyczące Szpitala. Udało się z powodzeniem przeprowadzić pierwszy, najtrudniejszy fragment procesu naprawczego, powiodło się również wyłonienie nowego Dyrektora Szpitala. Warto w tym miejscu podkreślić, że w procedurze z tym związanej uzyskano, bardzo rzadką w dzisiejszych czasach, jednomyślność co do oceny kandydata. A uczestniczyli w niej przedstawiciele tych wszystkich gremiów, którym faktycznie zależy na ratowaniu Szpitala.
Jako osoba od wielu lat pełniąca funkcje publiczne wiem, że z tego tytułu narażony jestem na niesprawiedliwe, krzywdzące wręcz kłamliwe zarzuty i pomówienia. Musi to być, niestety, wkalkulowane w ryzyko związane z ich piastowaniem. Rozumiem to i nigdy dotąd nie korzystałem z prawnych środków obrony przed tego typu zjawiskami. Tym razem jednak ta kampania oszczerstw i pomówień pochodzi od radnego, również osoby publicznej.
Ponadto nie była to jednostkowa wypowiedź, a cały ciąg zdarzeń. Wreszcie nie dotyka, nie pomawia wyłącznie mojej osoby personalnie ale podważa autorytet urzędu, który wypełniam. Moje zaskoczenie potęguje fakt, że inicjatorem całej tej kampanii jest właśnie Pan, osoba z którą miałem przyjemność współpracować od wielu lat i – mimo naturalnych różnic – w sprawach zasadniczych zgadzaliśmy się a formy kontaktów nigdy nie przekraczały dopuszczalnych norm. Dlatego informuję Pana, że powtórzenie lub kontynuowanie tych napaści skłoni mnie do rozważenia skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego.
Z poważaniem
Henryk Słonina
Prezydent Elbląga
Stanowisko klubu radnych, które zostało odczytane na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Elblągu:
Pan Janusz Nowak
Przewodniczący Rady Miejskiej
w Elblągu
Wysoka Rado!
Klub Radnych Centroprawicy „Czas na Elbląg” z oburzeniem przyjął pismo skierowane przez Prezydenta Miasta do Przewodniczącego Klubu i szefa Komisji rewizyjnej pana Jerzego Wilka. W piśmie tym Prezydent Henryk Słonina w sposób niedopuszczalny i niespotykany w demokratycznym państwie, próbuje odebrać opozycji niezbywalne prawo do kontroli i uzasadnionej krytyki działalności organu wykonawczego gminy oraz dokonuje próby zastraszenia radnego.
W ostatnim zdaniu tego pisma czytamy: (...) informuję Pana, że powtórzenie lub kontynuowanie tych napaści skłoni mnie do rozważenia skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego”. Pragniemy przypomnieć, że jako radni, składaliśmy ślubowanie – godnie i uczciwie sprawować swoje obowiązku dla dobra Naszej gminy i jej mieszkańców.
Rada Miejska w Elblągu jest organem stanowiącym i kontrolnym gminy jako wspólnoty samorządowej i funkcje te Klub Radnych Centroprawicy wykonuje rzetelnie. Zdajemy sobie sprawę z irytacji Prezydenta Elbląga spowodowanej rozstrzygnięciem nadzorczym Wojewody Warmińsko – Mazurskiego, który ocenił działania Prezydenta przy pierwszej próbie powołania komisji konkursowej na dyrektora szpitala jako zakładu budżetowego za sprzeczne z prawem, jednak frustracje tym spowodowane nie mogą zamieniać się w próbę przywracania cenzury i odbierania prawa do posiadania odmiennych poglądów. Warto zwrócić uwagę, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, krytyka osób, zajmujących stanowiska publiczne jest dopuszczalna w znacznie szerszym stopniu niż publiczna krytyka osób prywatnych.
Prezydent Henryk Słonina z własnej woli pełni urząd, który ze swej natury jest przedmiotem zainteresowania opinii publicznej w znacznie szerszym stopniu, niż działalność przeciętnego obywatela. Stąd, podejmując świadomie decyzję o pełnieniu tej funkcji musi wykazać się znacznie dalej idącą tolerancją w stosunku do krytyki jego decyzji, wypowiedzi czy zachowań.
Nerwowe reakcje nie zastąpią merytorycznego odnoszenia się do stawianych zarzutów. Nie wszyscy funkcjonariusze publiczni chcą przyjąć do wiadomości, że sprawowanie władzy to nie tylko przywileje. Trybunał Praw Człowieka przestrzega, że nie wolno zniechęcać obywateli do wyrażania swoich opinii w sprawach dotyczących interesu publicznego przez straszenie ich sankcjami. To stwierdzenie ma, w naszych warunkach, ogromne znaczenie. Przecież system totalitarny utrzymywał się w Polsce m.in. dlatego, że zduszono możliwości swobodnej wypowiedzi.
Dziś jeśli chcemy budować społeczeństwo obywatelskie i zachęcać ludzi do aktywności społecznej, to krytyki hamować nie wolno, a tym bardziej wywierać niedozwolonej presji na radnych reprezentujących mieszkańców naszego miasta. Uważamy, że próba zastraszenia radnego jest wydarzeniem bez precedensu w demokratycznym, samorządowym państwie i z pewnością obniża autorytet urzędu prezydenta miasta. Czy teraz każdy radny, który ośmieli się mieć odrębne zdanie lub wątpliwości w ważnych dla miasta sprawach może spodziewać się, że otrzyma naganę z ostrzeżeniem?
- W całej sprawie chodzi o to, żeby dyrektorem została jedna określona osoba – mówił.
Niewybredne i personalne ataki
Zastrzeżenia radnego prezydent Henryk Słonina uznał za „niewybredne i personalne” ataki. „Jako osoba (...) pełniąca funkcje publiczne wiem, że (...) narażony jestem na niesprawiedliwe, krzywdzące wręcz kłamliwe zarzuty i pomówienia. (...). Tym razem jednak ta kampania oszczerstw i pomówień pochodzi od radnego, również osoby publicznej. Ponadto nie była to jednostkowa wypowiedź, a cały ciąg zdarzeń” - to cytat z listu, który prezydent wysłał na prywatny adres radnego.
- Musiałem zareagować na to, że od pewnego czasu, na przykład w sprawie szpitala zarzuca mi się, że łamię przepisy, jeśli tak rzeczywiście jest, to osoby kierujące tego rodzaju zarzuty powinny skierować swoje kroki do organów ścigania - tłumaczy Henryk Słonina. - Nigdy dotąd z nikim nie spotkałem się w sądzie i nie chcę, aby do tego doszło, ale wytrzymałość ma swoje granice. Tu nie chodzi o Henryka Słoninę, ale o stanowisko prezydenta.
Niewygodne pytania
Radny jest przekonany, że dozwolonych prawem granic nie przekroczył i nie używa obraźliwych słów wobec kogokolwiek, a tylko zadaje, być może, niewygodne pytania:
- Byłem w Urzędzie Miejskim na posiedzeniu komisji finansowej i list odebrała moja córka. - opowiada. – Wyglądał na szczególnie ważny, więc poprosiłem, żeby otworzyła go i przeczytała mi przez telefon. Córka jest młodą osobą, w tej chwili uczy się takich pojęć, jak społeczeństwo obywatelskie, demokracja i czytała mi ten list z pewnym przerażeniem w głosie... Poza tym, każdy obywatel ma prawo - i obowiązek - do krytyki władzy i patrzenia jej na ręce. Uważam, że prawo powinno być stanowione dobrze, a jeśli coś budzi wątpliwości, to trzeba o tym rozmawiać się starać się to poprawić.
Pan prezydent mógł się zdenerwować...
W obronie adresata listu stanęła cała opozycja. Klubowy kolega radnego, Marek Pruszak tłumaczy, że radni tak, jak wszyscy mieszkańcy, mają prawo wyrażać swoje opinie oraz domagać się wyjaśnień:
- Pan prezydent chyba nie do końca przemyślał formę kontaktu z radnymi. Jeżeli na firmowym papierze prezydent miasta kieruje do radnego pismo, w naszym odczuciu, zastraszające go, to jest to gruba przesada, naruszenie pewnych norm i standardów. Oburzyło nas to tym bardziej, że nie widzimy, aby jakikolwiek radny personalnie atakował pana prezydenta czy go obrażał. Faktycznie, pan prezydent mógł się zdenerwować nieco rozstrzygnięciem wojewody w sprawie związanej ze szpitalem miejskim, bo jednak okazało się, że to my mieliśmy rację. Urząd Wojewódzki uznał za niezgodną z prawem pierwszą próbę powołania komisji konkursowej do wyboru nowego dyrektora. Później, skoro szpital zmienił status, pan prezydent postąpił prawidłowo - mógł zrobić konkurs lub od niego odstąpić i tego etapu sprawy już nie kwestionowaliśmy. To, że podnieśliśmy tę kwestię, nie było żadną napaścią na prezydenta, tylko częścią merytorycznej dyskusji.
Poniżej listu prezydenta do radnego Jerzego Wilka z 15 czerwca br.:
Pan Jerzy Wilk
Radny Rady Miejskiej w Elblągu
Panie Radny
W ostatnich miesiącach wielokrotnie formułował Pan publicznie zarzuty pod moim adresem, oskarżając o niestosowanie czy wręcz łamanie prawa, o lansowanie własnych, zgubnych koncepcji, wreszcie o świadome działanie na szkodę miasta. Szczególnemu nasileniu ta kampania oszczerstw uległa w okresie wyłaniania Dyrektora Szpitala Miejskiego. Było żenujące, że w chwili, gdy wysiłek wielu osób koncentrował się na działaniach w celu uratowania bytu tej placówki, grupa osób, z Panem na czele, skupiła się na marginalnym, z punktu widzenia interesów Szpitala, zagadnieniu jakim są zawiłości proceduralne związane z wyłonieniem komisji konkursowej powołanej dla wyboru Dyrektora placówki.
Nie wiem czemu lub raczej komu miały służyć wielokrotne skargi do Wojewody i alarmistyczne wypowiedzi składane lokalnym mediom. Co gorsze nawet dogłębne merytoryczne wyjaśnienia zawiłości prawnych nie powstrzymywało Pana od niewybrednych, personalnych ataków na moją osobę i Urząd, który piastuję. Na szczęście cała ta kampania oszczerstw i pomówień nie wpłynęła na merytoryczne rozstrzygnięcie dotyczące Szpitala. Udało się z powodzeniem przeprowadzić pierwszy, najtrudniejszy fragment procesu naprawczego, powiodło się również wyłonienie nowego Dyrektora Szpitala. Warto w tym miejscu podkreślić, że w procedurze z tym związanej uzyskano, bardzo rzadką w dzisiejszych czasach, jednomyślność co do oceny kandydata. A uczestniczyli w niej przedstawiciele tych wszystkich gremiów, którym faktycznie zależy na ratowaniu Szpitala.
Jako osoba od wielu lat pełniąca funkcje publiczne wiem, że z tego tytułu narażony jestem na niesprawiedliwe, krzywdzące wręcz kłamliwe zarzuty i pomówienia. Musi to być, niestety, wkalkulowane w ryzyko związane z ich piastowaniem. Rozumiem to i nigdy dotąd nie korzystałem z prawnych środków obrony przed tego typu zjawiskami. Tym razem jednak ta kampania oszczerstw i pomówień pochodzi od radnego, również osoby publicznej.
Ponadto nie była to jednostkowa wypowiedź, a cały ciąg zdarzeń. Wreszcie nie dotyka, nie pomawia wyłącznie mojej osoby personalnie ale podważa autorytet urzędu, który wypełniam. Moje zaskoczenie potęguje fakt, że inicjatorem całej tej kampanii jest właśnie Pan, osoba z którą miałem przyjemność współpracować od wielu lat i – mimo naturalnych różnic – w sprawach zasadniczych zgadzaliśmy się a formy kontaktów nigdy nie przekraczały dopuszczalnych norm. Dlatego informuję Pana, że powtórzenie lub kontynuowanie tych napaści skłoni mnie do rozważenia skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego.
Z poważaniem
Henryk Słonina
Prezydent Elbląga
Stanowisko klubu radnych, które zostało odczytane na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Elblągu:
Pan Janusz Nowak
Przewodniczący Rady Miejskiej
w Elblągu
Wysoka Rado!
Klub Radnych Centroprawicy „Czas na Elbląg” z oburzeniem przyjął pismo skierowane przez Prezydenta Miasta do Przewodniczącego Klubu i szefa Komisji rewizyjnej pana Jerzego Wilka. W piśmie tym Prezydent Henryk Słonina w sposób niedopuszczalny i niespotykany w demokratycznym państwie, próbuje odebrać opozycji niezbywalne prawo do kontroli i uzasadnionej krytyki działalności organu wykonawczego gminy oraz dokonuje próby zastraszenia radnego.
W ostatnim zdaniu tego pisma czytamy: (...) informuję Pana, że powtórzenie lub kontynuowanie tych napaści skłoni mnie do rozważenia skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego”. Pragniemy przypomnieć, że jako radni, składaliśmy ślubowanie – godnie i uczciwie sprawować swoje obowiązku dla dobra Naszej gminy i jej mieszkańców.
Rada Miejska w Elblągu jest organem stanowiącym i kontrolnym gminy jako wspólnoty samorządowej i funkcje te Klub Radnych Centroprawicy wykonuje rzetelnie. Zdajemy sobie sprawę z irytacji Prezydenta Elbląga spowodowanej rozstrzygnięciem nadzorczym Wojewody Warmińsko – Mazurskiego, który ocenił działania Prezydenta przy pierwszej próbie powołania komisji konkursowej na dyrektora szpitala jako zakładu budżetowego za sprzeczne z prawem, jednak frustracje tym spowodowane nie mogą zamieniać się w próbę przywracania cenzury i odbierania prawa do posiadania odmiennych poglądów. Warto zwrócić uwagę, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, krytyka osób, zajmujących stanowiska publiczne jest dopuszczalna w znacznie szerszym stopniu niż publiczna krytyka osób prywatnych.
Prezydent Henryk Słonina z własnej woli pełni urząd, który ze swej natury jest przedmiotem zainteresowania opinii publicznej w znacznie szerszym stopniu, niż działalność przeciętnego obywatela. Stąd, podejmując świadomie decyzję o pełnieniu tej funkcji musi wykazać się znacznie dalej idącą tolerancją w stosunku do krytyki jego decyzji, wypowiedzi czy zachowań.
Nerwowe reakcje nie zastąpią merytorycznego odnoszenia się do stawianych zarzutów. Nie wszyscy funkcjonariusze publiczni chcą przyjąć do wiadomości, że sprawowanie władzy to nie tylko przywileje. Trybunał Praw Człowieka przestrzega, że nie wolno zniechęcać obywateli do wyrażania swoich opinii w sprawach dotyczących interesu publicznego przez straszenie ich sankcjami. To stwierdzenie ma, w naszych warunkach, ogromne znaczenie. Przecież system totalitarny utrzymywał się w Polsce m.in. dlatego, że zduszono możliwości swobodnej wypowiedzi.
Dziś jeśli chcemy budować społeczeństwo obywatelskie i zachęcać ludzi do aktywności społecznej, to krytyki hamować nie wolno, a tym bardziej wywierać niedozwolonej presji na radnych reprezentujących mieszkańców naszego miasta. Uważamy, że próba zastraszenia radnego jest wydarzeniem bez precedensu w demokratycznym, samorządowym państwie i z pewnością obniża autorytet urzędu prezydenta miasta. Czy teraz każdy radny, który ośmieli się mieć odrębne zdanie lub wątpliwości w ważnych dla miasta sprawach może spodziewać się, że otrzyma naganę z ostrzeżeniem?
Joanna Torsh