W dzieciństwie i młodości mieszkałam w tej dzielnicy, gdzie znajduje się kościół, św. Pawła. Znałam ks. Andrzeja osobiście. Przychodził na zastępstwa na religię, która odbywała się w budynku prze kościele. Mówił mało. Tylko to, co dotyczyło katechezy. Nie zwracał uwagi, gdy było głośno. Przy spowiedzi też nie wypytywał. Gdy miałam 18 lat, dowiedziałam się, że jest jasnowidzem. Była to bardzo pozytywna osoba. Ten kościół, który za moich czasów nie był parafią, to najlepszy kościół w mieście. Miał też szczęście do dobrych księży.