Kandydaci na radnych przekonują dziś do swych kandydatów na prezydenta Elbląga. Mówi Antoni Czyżyk, dyrektor CKiWM Światowid, trener elbląskich tancerzy - mistrzów świata, kandydat na radnego Platformy Obywatelskiej, popierającej Elżbietę Gelert.
Piotr Derlukiewicz: Dlaczego warto głosować na Elżbietę Gelert?
Przed rokiem społeczeństwo Elbląga, ale nie tylko, wybrało Elżbietę Gelert na senatora RP. Ma więc odpowiednie społeczne zaufanie. Po drugie, kontakty i umiejętność poruszania się w centralnych organach władzy, jaką zdobyła, będąc dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, a ostatnio także senatorem, na pewno będą atutem miasta w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Dała się poznać jako świetny menadżer, który zadłużony przecież szpital wyprowadził na prostą, a wkrótce potem wprowadził do ścisłej krajowej czołówki. W końcu, jako kobieta na pewno będzie potrafiła, w sposób ciepły, w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem, rozwiązywać problemy społeczne Elbląga.
Czy jednak doświadczenie dyrektora szpitala to nie za mało, aby zarządzać dużym miastem?
Szpital to wielka firma, jak na nasze warunki, a jednocześnie duży zespół indywidualności. Pani Gelert pokazała, że potrafi wykorzystać ten potencjał w pracy zespołowej. Te umiejętności z pewnością byłyby przydatne prezydentowi Elbląga. Prezydent nie musi być ekspertem we wszystkich dziedzinach, bo takiego człowieka chyba nie znajdziemy. Ale musi właściwie dobierać ekspertów i mieć do nich zaufanie. Ważna jest też umiejętność patrzenia w przyszłość, a taką Elżbieta Gelert na pewno ma.
Co, Pana zdaniem, wyróżnia Elżbietę Gelert spośród innych kandydatów?
Na pewno umiejętność znajdywania poparcia dla swoich pomysłów, chociażby w kwestii zdobywania funduszy unijnych i środków z budżetu państwa na rozwój Elbląga. No i - może dlatego, że jest jedyną kobietą w gronie kandydatów - przekonanie, że Elbląg powinien być nie tylko miastem, w którym się pracuje, ale też odpoczywa i realizuje swoje pomysły.
A co Pan wniósłby do Rady Miejskiej?
Wydaje mi się, że osiągnąłem w życiu jakiś sukces, jako szef firmy - sukces organizacyjny. Mam wiele pomysłów na tworzenie warunków rozwoju młodemu pokoleniu. Jako dyrektor zatrudniam młode osoby, stawiam na ich kreatywność, pomysły. Młodzi, gdy stworzy się im odpowiednie warunki, potrafią być twórczy. I, będąc w Radzie, pracowałbym nad tym, żeby miasto stworzyło takie warunki młodym elblążanom, żeby przestali stąd wyjeżdżać. Warunki do nauki, potem do pracy, ale też do spędzania wolnego czasu, realizowania się poprzez kulturę, sport, rekreację, organizacje pozarządowe, wolontariat. I nad tym, żeby w końcu Elbląg wykorzystał to, co dostał od natury - choćby Bażantarnię, górki: Chrobrego i Gęsią oraz swoje szlaki wodne. Mówi się o tym co najmniej od 1989 roku, a dotąd nie zrobiono prawie nic.
Przed rokiem społeczeństwo Elbląga, ale nie tylko, wybrało Elżbietę Gelert na senatora RP. Ma więc odpowiednie społeczne zaufanie. Po drugie, kontakty i umiejętność poruszania się w centralnych organach władzy, jaką zdobyła, będąc dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, a ostatnio także senatorem, na pewno będą atutem miasta w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Dała się poznać jako świetny menadżer, który zadłużony przecież szpital wyprowadził na prostą, a wkrótce potem wprowadził do ścisłej krajowej czołówki. W końcu, jako kobieta na pewno będzie potrafiła, w sposób ciepły, w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem, rozwiązywać problemy społeczne Elbląga.
Czy jednak doświadczenie dyrektora szpitala to nie za mało, aby zarządzać dużym miastem?
Szpital to wielka firma, jak na nasze warunki, a jednocześnie duży zespół indywidualności. Pani Gelert pokazała, że potrafi wykorzystać ten potencjał w pracy zespołowej. Te umiejętności z pewnością byłyby przydatne prezydentowi Elbląga. Prezydent nie musi być ekspertem we wszystkich dziedzinach, bo takiego człowieka chyba nie znajdziemy. Ale musi właściwie dobierać ekspertów i mieć do nich zaufanie. Ważna jest też umiejętność patrzenia w przyszłość, a taką Elżbieta Gelert na pewno ma.
Co, Pana zdaniem, wyróżnia Elżbietę Gelert spośród innych kandydatów?
Na pewno umiejętność znajdywania poparcia dla swoich pomysłów, chociażby w kwestii zdobywania funduszy unijnych i środków z budżetu państwa na rozwój Elbląga. No i - może dlatego, że jest jedyną kobietą w gronie kandydatów - przekonanie, że Elbląg powinien być nie tylko miastem, w którym się pracuje, ale też odpoczywa i realizuje swoje pomysły.
A co Pan wniósłby do Rady Miejskiej?
Wydaje mi się, że osiągnąłem w życiu jakiś sukces, jako szef firmy - sukces organizacyjny. Mam wiele pomysłów na tworzenie warunków rozwoju młodemu pokoleniu. Jako dyrektor zatrudniam młode osoby, stawiam na ich kreatywność, pomysły. Młodzi, gdy stworzy się im odpowiednie warunki, potrafią być twórczy. I, będąc w Radzie, pracowałbym nad tym, żeby miasto stworzyło takie warunki młodym elblążanom, żeby przestali stąd wyjeżdżać. Warunki do nauki, potem do pracy, ale też do spędzania wolnego czasu, realizowania się poprzez kulturę, sport, rekreację, organizacje pozarządowe, wolontariat. I nad tym, żeby w końcu Elbląg wykorzystał to, co dostał od natury - choćby Bażantarnię, górki: Chrobrego i Gęsią oraz swoje szlaki wodne. Mówi się o tym co najmniej od 1989 roku, a dotąd nie zrobiono prawie nic.
PD